Czas
Kursy
1.01
1000

Manchester City - Chelsea. Zmiany, zmiany, zmiany…

20.04.2024 18:15,
Autor zapowiedzi: Przemysław Iwańczyk
pic

Pokiereszowani odpadnięciem z Ligi Mistrzów The Citizens, zmieniająca się formuła Pucharu Anglii, a do tego walcząca o jakiekolwiek trofeum Chelsea. Pierwszy z półfinałów FA Cup może być wielką ucztą.

Zacznijmy od samych rozgrywek o Puchar Anglii, bo zmiany, jakie właśnie zatwierdzono, mogą być dla niektórych nieakceptowalnym odejściem od tradycji, co sprawi, że już nic nie będzie takie samo. Operując jednak na konkretach, chodzi o to, że od przyszłego sezonu nie będzie już powtarzanych meczów, w których padły remisy. Fundamentalna, oparta na tradycji reguła nie tylko dawała szansę na to, by ostatecznie doprowadzić do większej liczby niespodzianek, ale przede wszystkim była okazją dla klubów z niższych lig, by zarobić dodatkowe środki na organizacji kolejnego meczu, najczęściej z wyżej notowanym przeciwnikiem. Druga zmiana dotyczy samego finału FA Cup. Nie będzie on już rozgrywany na finiszu ligowego sezonu, jak dotychczas (obecnie 25 maja przy lidze kończącej się cztery dni później), ale dużo wcześniej. To wynik porozumienia, jakie zawarły angielska federacja (FA) i Premier League. Ta druga organizacja zgodziła się także dorzucić do budżetu FA Cup dodatkowe 33 mln funtów, ale są i niezadowoleni z takiego rozwiązania na sześć kolejnych lat. To EFL, a więc organizator rozgrywek Championship, drugiego poziomu rozgrywkowego.

A teraz przejdźmy już do pierwszego półfinału między Manchesterem City a Chelsea, który rozgrywany jest zaledwie kilka dni po klęsce gospodarzy w Lidze Mistrzów. Klęsce nie wynikowej, bo przegrana miała miejsce po konkursie jedenastek, ale związanej z aspiracjami całego klubu, który dopiero przed rokiem po latach starań wygrał najważniejsze rozgrywki europejskie, a teraz dla podtrzymania swojego prymatu chciał trofeum obronić. Niepowodzenie, bo może to lepsze słowo, może wywołać lawinę zmian, choćby tę awizowaną właśnie przez wyspiarskie media, że po sezonie zakończy się era trenera Pepa Guardioli, a przyjdzie za niego inny hiszpański szkoleniowiec, wiodący obecnie do sukcesów Gironę, 48-letni Michel. Czy to tylko plotki, czy jest w nich ziarno prawdy, przekonamy się dopiero za kilka miesięcy. Ale szczerze mówiąc byłby to dziwny ruch, zważywszy na to, że do mediów wyciekły potencjalne cele transferowe Manchesteru. Są nimi Jamal Musiala z Bayernu Monachium, Lucas Paqueta z West Ham United i Eberechi Eze z Crystal Palace. Silić się na tak ważne ruchy bez konsultacji z trenerem, który poprowadzi zespół w przyszłych rozgrywkach, to chyba niemożliwe i jest to argument za pozostaniem Pepa na Etihad Stadium.

Mimo niepowodzenia w LM Manchester ma coraz dogodniejszą pozycję w walce o mistrzostwo Anglii, gdzie uzyskał ostatnio dwupunktową przewagę nad Liverpoolem i Arsenalem, które przegrały swoje mecze, a także w Pucharze Anglii, gdzie jest zdecydowanym faworytem. Dodajmy, że w drugiej parze zmierzą się Manchester United i Coventry. Tu należy zadać sobie pytanie, w jaki sposób Guardiola będzie gospodarował siłami swoich podopiecznych (kolejne spotkanie ligowe to wyjazd do Brighton). Pamiętajmy, że Chelsea – mimo że zajmuje w lidze miejsce w środku stawki i sezon dla niej jest totalnym rozczarowaniem – napsuła The Citizens wiele krwi, mecze ligowe między tymi zespołami w tym sezonie kończyły się remisami (4:4 i 1:1). Jednym z bohaterów był Raheem Sterling, były zawodnik MC (przez siedem lat), który trafiał do siatki w obu spotkaniach. Teraz to również jeden z potencjalnych bohaterów. Do tego londyńczycy w ogóle są w coraz lepszej dyspozycji, podopieczni Mauricio Pochettino ostatni raz przegrali w lidze 4 lutego, a nie licząc dogrywki z Liverpoolem w finale Pucharu Ligi Angielskiej, są niepokonani od 12 spotkań. Do tego mają wspaniałego Cole'a Palmera, który w poniedziałkowym starciu ligowym z Evertonem zdobył aż cztery bramki. Dodajmy, że jeszcze kilka miesięcy temu był zawodnikiem Guarduoli… Atutem The Blues jest większy spokój w szeregach, no i oczywiście większa świeżość po tym, jak rywal musiał biegać po boisku w środę przez 120 minut.

Jak to wcześniej bywało. Ostatni raz Chelsea wygrała z Manchesterem trzy lata temu i był to finał Ligi Mistrzów z pamiętnym trafieniem Kaia Havertza. W sześciu kolejnych spotkaniach górą byli Obywatele, londyńczycy złamali tę niefortunną passę dopiero w tym sezonie ligowym osiągając dwa remisy. Ogólny bilans 137 meczów daje poczucie wyższości klubowi z Londynu: 56 wygranych, 30 remisów i 51 zwycięstw MC. Jeśli zawęzimy tę statystykę do Pucharu Anglii, okaże się, że w siedmiu starciach począwszy od 1948 roku aż pięć razy górą było City, a tylko dwa Chelsea (w 2016 i 2021 roku).

Manchester kadrowo. Jest niemal pewne, że za Edersona wejdzie do bramki Stefan Ortega. Wciąż do końca nie są zdrowi Manuel Akanji, Kevin De Bruyn i Erling Haaland, ale dwóch ostatnich powinniśmy zobaczyć w wyjściowym składzie.

Chelsea kadrowo. Reece James, Levi Colwill, Wesley Fofana, Romeo Lavia, Lesley Ugochukwu i Christopher Nkunku są kontuzjowani i na pewno nie wystąpią, pod znakiem zapytania stoi gra Roberta Sancheza, Axela Disasiego, Enzo Fernandeza i w jakiś sposób także Sterlinga, ale ten ostatni mimo choroby stanie na rzęsach, by po raz trzeci dopiec swojemu byłemu klubowi.

Prognoza: Wszystkie okoliczności przytoczone w powyższej zapowiedzi gwarantują nam wielką ucztę. Nie ma możliwości, by oba zespoły nie strzeliły gola biorąc pod uwagę, że Chelsea strzela ostatnio jak najęta. W Manchesterze jest poczucie odpowiedzialności za niepowodzenie, okazje do rehabilitacji powinny zostać wykorzystane w 100 proc.

Mój typ: 2:1.

Przypuszczalny skład Manchesteru: Ortega - Lewis, Stones, Dias, Gvardiol - Foden, De Bruyne, Rodri, Alvarez, Doku – Haaland.

Przypuszczalny skład Chelsea: Petrović - Gusto, Chalobah, Silva, Chilwell - Caicedo, Fernandez - Madueke, Palmer, Sterling – Jackson.