Czas
Kursy
1.01
1000

Olympique Marsylia - Benfica. Cudowne wieczory na Velodrome

18.04.2024 21:00,
Autor zapowiedzi: Przemysław Iwańczyk
pic

To jedna z najciekawszych par ćwierćfinałowych Ligi Europy, także ze względu na przebieg i wynik pierwszego meczu. Pogrążeni w pasmie pięciu porażek z rzędu marsylczycy stają przed niebywałą szansą odbudowania się przed decydującą częścią sezonu, na odrobienie strat z meczu z Lizbony również poświęcili wszystko.

Francuskie klubu grające w ćwierćfinałach wszystkich trzech europejskich pucharów dostały w weekend wolne, by lepiej przygotować się do rewanżowych spotkań. W przypadku PSG już wiemy, że zdało to egzamin, bo mimo porażki w pierwszym starciu z Barceloną na własnym boisku paryżanie odrobili straty z nawiązką i zameldowali się w półfinale Ligi Mistrzów. W podobnej sytuacji jest Olympique, z tym że rewanż z Benfiką po przegranej 1:2 w Lizbonie ma na własnym boisku, co staje się dodatkowym atutem. Zagadką jest jednak forma podopiecznych Jeana-Louisa Gasseta, notabene trzeciego już szkoleniowca w tym sezonie po Marcelino i Gennaro Gattuso, którzy przegrali pięć ostatnich spotkań – w Ligue1 z Rennes, PSG i Lille, a w Lidze Europy z Villarreal w rewanżu 1/8 finału (pozostało to bez konsekwencji, bo wygrali pierwszy mecz aż 4:0) i właśnie z Benfiką.

Marsylia ma doświadczenie odrabiania strat na tym etapie rozgrywek. Ostatni ćwierćfinał Ligi Europy w ich wykonaniu, zakończony zresztą przegranym z Atletico Madryt finałem w 2018 roku, przebiegał według podobnego scenariusza. Wówczas to marsylczycy przegrali pierwsze spotkanie na wyjeździe 0:1, a w rewanżu rozbili przeciwnika aż 5:2. Rywalem był wówczas RB Lipsk.

Czy tym razem taki obrót wydarzeń jest możliwy? Dlaczego nie, choć dyspozycja Olympique pozostawia wiele do życzenia. Gdyby nie Liga Europy właśnie można by ten sezon spisać na straty. Dziewiąta pozycja w tabeli nie gwarantuje już niczego, sytuację może poprawić jeszcze finisz rozgrywek, ale dostać się do pucharów będzie niezwykle trudno, biorąc pod uwagę formę. Bo matematycznie wszystko jest możliwe, czteropunktowy dystans do szóstego Lens to tyle co nic.

A jakie ma OM argumenty w starciu z Benfiką? To bez wątpienia Pierre-Emerick Aubameyang, który po prostu uwielbia wielkie mecze, bądź takie, które stoją na ostrzu noża w kategorii awansu. Najlepszy strzelec i asystent tego sezonu w jednej osobie (25 goli i 9 asyst w 42 meczach) miewał już piękne wieczory, kiedy ważyły się losy poważnej batalii. Choćby przeciwko Villarreal na Velodrome, kiedy zdobył dwie z czterech bramek. Co więcej, właśnie w pucharach Auba ma rewelacyjną średnią – trafia do bramki co 74 minuty, podczas gdy w lidze co 177 minut. Niewykluczone więc, że szykuje nam się kolejny wspaniały wieczór w Marsylii.

Trener Gasset zwraca uwagę na fazy przejściowe, bo w tych Benfica jest świetna, w związku z czym zamierza uwrażliwić swoich piłkarzy na zachowanie balansu między atakowaniem a obroną. Nie będzie więc huraganowych akcji, pędu za wszelką cenę do odrobienia strat już w pierwszych minutach. Wśród najgroźniejszych piłkarzy rywala 70-letni szkoleniowiec wyróżnił przede wszystkim Angela Di Marię.

Benfica również nie zasypia gruszek w popiele, zwłaszcza że ma przewagę jednego gola ze spotkania u siebie. Awans lizbończyków jest w interesie całej portugalskiej piłki biorąc pod uwagę, że ostatni raz w półfinale europejskich rozgrywek drużyna z tego kraju była dokładnie dziesięć lat temu. W przypadku awansu będzie to 15. w historii półfinał Orłów. Z perspektywy Benfiki sprawa Ligi Europy stała się jeszcze istotniejsza, kiedy okazało się, że szanse na dogonienie Sportingu w walce o mistrzostwo Portugalii (siedem punktów straty) są niemal zerowe.

Zwycięzca z tej pary ma chyba względnie łatwiejszą ścieżkę do finału rozgrywek. Zmierzy się bowiem z wygranym pary Atalanta Bergamo - Liverpool, gdzie Włosi mają trzybramkowy zapas po pierwszym meczu i przywilej rewanżu na własnym boisku.

Jak to wcześniej bywało. Dotychczas obie drużyn grały przeciwko sobie pięć razy, z jedną wygraną Francuzów, jednym remisem i aż trzema triumfami Portugalczyków. OM przeciwko portugalskim zespołom wypada mało korzystnie, bo w 19 meczach wygrał tylko sześć razy przy dwóch remisach. Benfica vs francuskie kluby to dużo bardziej udana historia z bilansem 17-10-6.

Olympique kadrowo. Lista nieobecnych komplikuje nieco życie trenerowi Gassetowi. Są na niej Ismaila Sarr, Bilal Nadir, Jonothan Clauss, Quentin Merlin, Bamo Meite i Valentin Rongier. Jean Onana, Ulisses Garcia i Pape Gueye nie są zgłoszeni do rozgrywek. W porównaniu z pierwszym meczem w Lizbonie szykuje się kilka zmian. Drużyna prawdopodobnie przejdzie na ustawienie z czterema obrońcami, formację uzupełni wtedy Emran Soglo. W środku awizowany jest Azzedine Ounahi, w pierwszej linii na wsparcie dla Abuameyanga zobaczymy Ilmana Ndiaye.

Benfica kadrowo. Na czwartkowe spotkanie w Marsylii trener Roger Schmidt najpewniej wystawi najsilniejszy skład, czyli jedenastkę, która zagrała w pierwszym meczu. W weekend Benfica grała z Moreirense (3:0), ale z ławki nie podnieśli się Rafa Silva, Di Maria, jako rezerwowy wszedł Florentino Luis. Z powodów zdrowotnych wypadają Tomas Araujo i Juan Bernat.

Prognoza. W tegorocznej edycji Ligi Europy gospodarze mają bilans 5-3-3 (gole 25-18), Benfika zaś 3-2-0 (7-4), ponieważ zaczynała w Lidze Mistrzów. W mocnej grupie z Interem Mediolan, Realem Sociedad i Salzburgiem zajęła trzecie miejsce. Bukmacherzy Fortuny widzą faworyta do zwycięstwa w gospodarzach (kursy: 2,36 – 3,55 – 3,05), ale już sprawa awansu rysuje się korzystniej dla lizbończyków (2,80 do 1,42). To może być mecz rozstrzygnięty dopiero w dogrywce, oba zespoły są też przygotowane do rzutów karnych. Nie bez znaczenia pozostaje miejsce rozegrania meczu, Velodrome może okazać się dla Benfiki twierdzą.

Mój typ: awans Olympique.

Przypuszczalny skład Olympique: Lopez – Mbemba, Gigot, Balerdi, Soglo – Veretout, Kondogbia, Ounahi – Ndiaye, Harit, Aubameyang.

Przypuszczalny skład Benfiki: Trubin – Bah, A. Silva, Otamendi, Aursnes – Luis, Neves – Di Maria, Rafa Silva, Neres – Tengstedt.