Czas
Kursy
1.01
1000

Anglia - Belgia. Pokoleniowa wojna talentów

26.03.2024 20:45,
Autor zapowiedzi: Przemysław Iwańczyk
pic

Potknięcie z Brazylią nie wzbudzi u nikogo niepokoju, ale taki na pewno pojawiłby się, gdyby złote angielskie pokolenie nie poradziło sobie z Belgią, innym złotym pokoleniem, które już młode nie jest.

Aż od 2016 roku Belgowie jechali na każdą kolejną imprezę w roli czarnego konia. Choć nigdy wprost nie mówiono, że wygrają mundial lub Euro, wiadomo było, że ówczesny selekcjoner Roberto Martinez, który teraz usiłuje wycisnąć jak najwięcej z hiszpańskiego potencjału, ma grupę ludzi zdolną do wszystkiego. Ludzi młodych, piekielnie utalentowanych, nadzwyczajnie wyszkolonych, bo przecież belgijskie kluby są kolebką dla graczy nietuzinkowych, to tu rodziły się potęgi osobowości niebanalnych jak Eden Hazard, Kevin de Bruyne czy Romelu Lukaku. Kapitał ten zaowocował tak naprawdę tylko raz, na mundialu w Rosji w 2018 roku, kiedy Czerwone Diabły wyszły z grupy z kompletem wygranych (mieli za rywala m.in. Anglików), później uporały się z Japonią, Brazylią (!), nie dały rady w półfinale Francji, by w meczu o trzecie miejsce znów pokonać Anglików. I właśnie odwołania do tego meczu, a także pytanie, co zostało z tego świetnego belgijskiego pokolenia, stawiane są jako główne tezy wtorkowego boju na Wembley. To mecz, który w kontekście zbliżającego się Euro może i powinien być dla Anglików wartościowszy niż ich sobotnia rywalizacja z Brazylią (0:1), bo jest wielce prawdopodobne, że podczas niemieckiego turnieju los rzuci oba zespoły na tę samą pucharową ścieżkę.

Belgowie byli przez lata tymi cudownymi dziećmi futbolu, jakimi są teraz Anglicy. To im ze względu na tabuny talenciaków wieszczy się teraz podium, zresztą było tak i na kilku ostatnich imprezach, odkąd drużynę prowadzi Gareth Southagate. Zaczynał w tym samym momencie co Martinez z Belgią, również ma tylko jeden sukces na koncie, jakim jest wicemistrzostwo na ostatnim Euro, ale Anglicy wydają się mieć jeszcze więcej nieprzebranych artystów, których czas dopiero nadejdzie, a który u Belgów dobiega już końca. I dlatego to ci pierwsi jadą na turniej w roli największych faworytów (dopiero za nimi są Francja, Niemcy i Hiszpania), a Belgów widzi się jako tych, którzy dotrą co najwyżej do ćwierćfinału.

Dla porządku przypomnijmy, że Belgowie w weekend zremisowali bezbramkowo z Irlandią, a na Euro zagrają ze Słowacją, Rumunią i zwycięzcą barażu między Ukrainą a Islandią. Poza Anglikami sprawdzi ich jeszcze Czarnogóra i Luksemburg. Anglicy rozpoczną turniej od meczu z Serbią, a do sprawdzenia swojego wojska w boju zostaje im wtorkowy mecz z Belgią i czerwcowe potyczki z Bośnią i Hercegowina oraz Islandią. I jednym, i drugim czasu nie zostało wiele, by choćby w teorii poukładać zespół na niemieckie wyzwanie. A dylematów mają obaj selekcjonerzy wiele, choć różni ich jedna zasadnicza kwestia – Southgate zna swój team doskonale, a Domenico Tedesco swojego dopiero się uczy.

Prowadzący Belgów ze starcia z Irlandią niczego się nie dowiedział, zgodnie uznano to spotkanie za niezwykle nudne, potraktowano jako rodzaj eksperymentu. Błysk ma przyjść we wtorek i choć skład owiany jest mocną tajemnicą, wiadomo, że wejdą do niego najmocniejsi z Lukaku na czele. Selekcjoner Anglików też ma we wtorek kilka spraw do załatwienia. Przede wszystkim musi przekonać się, kto będzie pierwszym zmiennikiem Harry’ego Kane’a (jest kontuzjowany) – Ollie Watkins z Aston Villi, który zaczynał mecz przeciwko Brazylijczykom, czy Ivan Toney z Brentfordu, który teraz dostanie szansę w podstawowym składzie. Jak informują brytyjskie media, selekcjoner, a w ślad za nim cała Anglia, musi przekonać się, ile wart jest Anthony Gordon z Newcastle, który dostał premierowe 75 minut przeciwko Brazylii. Ponieważ kolejną kwestią jest przydatność Ezriego Konsy (Aston Villa, 70 minut z Brazylią) oraz najmłodszego w całym zestawieniu Kobbiego Mainoo (18 lat, Manchester United), widzimy czarno na białym, że dylematy dotyczą szerokiej kadry, a nie kluczowych jej piłkarzy.

Jak to wcześniej bywało. Wspomniane starcia na mundialu w Rosji nie były ostatnimi między Anglią a Belgią. Oba zespoły trafiły na siebie także w Lidze Narodów w 2020 roku, Anglia wygrała u siebie 2:1 i przegrała wyjazdowy rewanż 0:2. Dodajmy przy okazji, że to Czerwone Diabły zagrały w turnieju finałowym rozgrywek. Na 25 dotychczasowych spotkań aż 16 wygrywali Anglicy, aż do 1953 roku mieli kolosalną przewagę 11-1-1 i w każdym przypadku były to starcia towarzyskie. Jeśli jednak weźmiemy na tapet tylko mecze o punkty w całej historii, tu sprawa wygląda dużo ciekawiej, mamy do czynienia z bilansem 1-2-4 na korzyść Belgów.

Anglia kadrowo. Jak pisaliśmy wyżej, nie ma szans na to, byśmy zobaczyli Kane’a czy Bukayo Sakę, których nie ma na zgrupowaniu, tak jak Jacka Grealisha i Trenta Alexandra-Arnolda. Po meczu z Brazylią zespół opuścili inni kontuzjowani - Harry Maguire, Kyle Walker i Sam Johnstone. Z drużyny młodzieżowej U21 przeniesiono do „jedynki” bramkarza Jamesa Trafforda (Burnley) i obrońcę Rico Lewisa (Manchester City). Kapitanem na spotkanie z Belgią będzie po raz 50. Declan Rice.

Belgia kadrowo. Z 11 meczów, w których Belgów prowadził Tedesco, ten ostatni był zdecydowanie najgorszym, nie tłumaczy tego nawet fakt, że Czerwone Diabły wystąpiły w kombinowanym składzie. Na razie selekcjoner ten nie przegrał (8-3-0), stąd mecz na Wembley nabiera dodatkowej wagi. Nie dziwmy się również belgijskiemu środowisku, że nie chce ono słyszeć o niekorzystnym wyniku i domaga się najsilniejszego składu. Wiadomo, że w bramce stanie Koen Casteels (miał kłopot z barkiem), a pozycję nr 9 zaszczyci Lukaku, który był kontuzjowany (problemy z biodrem), lecz wznowił już zajęcia z drużyną. Nie ma również wątpliwości, że zobaczymy doświadczonego obrońcę Jana Vertonghena (nie grał w Dublinie w ogóle) i Jeremy’ego Doku (wchodził z ławki).

Prognoza. Przed sobotnią porażką z Brazylią na Wembley gospodarze przegrali ostatni raz z Danią w październiku 2020 roku i od tego momentu przez 20 meczów byli niepokonani u siebie. Belgowie ostatni raz w ogóle ulegli Maroko na mundialu w Katarze. Od tego momentu, już pod wodzą Tedesco mają bilans 8-2-0 w eliminacjach Euro i remis z Irlandią w sobotę. Patrząc na potencjał w składach obu zespołów na ten mecz nie można wykluczyć, że goście będą górą, zwłaszcza że ich ofensywni gracze potrafią straszyć. Sam Lukaku ma już 83 gole w kadrze, a w ostatnich eliminacjach był królem strzelców.

Mój typ: 1:2 i choć jeden gol Lukaku.

Przypuszczalny skład Anglii: Pickford - Konsa, Stones, Branthwaite, Gomez - Mainoo, Rice - Bowen, Bellingham, Rashford – Toney.

Przypuszczalny skład Belgii: Casteels - Meunier, Faes, Vertonghen, Deman - Tielemans, Onana, Vermeeren - Bakayoko, Lukaku, Doku.