Luton - Brentford
DOBRY KALENDARZ. Do końca sezonu pozostało jeszcze pięć meczów. Luton wydaje się być jedynym z beniaminków, który ma realne szanse na utrzymanie. Kalendarz sprzyja The Hatters – przed nimi jeszcze mecze z Brentford, Wolves, Evertonem, West Ham i Fulham. Każdy z tych rywali jest w zasięgu Luton. W sobotę na Kenilworth Road przyjeżdża Brentford, który w poprzedniej kolejce wygrał pierwszy mecz ligowy od stycznia (2:0 z Sheffield Utd) i odskoczył na 7 punktów od strefy spadkowej. Jest ten bufor bezpieczeństwa, ale czujność musi zostać zachowana. Pszczoły przegrały w tym sezonie oba mecze na stadionach beniaminków, czy polegną także na Kenilworth Road?
West Ham - Leverkusen
W SZAMPAŃSKICH NASTROJACH. Bayer Leverkusen w niedzielę sięgnął po pierwszy w historii tytuł Mistrza Niemiec i oczywiście nastroje w ekipie Aptekarzy nie mogą być lepsze. Menadżer Młotów, David Moyes wyraził nadzieję, że zabawa w Leverkusen trwała długo, a piłkarze Xabiego Alonso wypili kilka dużych kufli piwa. W pierwszym meczu The Hammers bronili się dzielnie, ale ostatnie 10 minut przesądziło o sukcesie Leverkusen, wbili 2 gole i teraz są mocnym faworytem do awansu. Bayer Leverkusen zmierza po potrójną koronę. Zdobył mistrzostwo Niemiec, prawdopodobnie awansuje do półfinału Ligi Europy i walczy o Puchar Niemiec. Sezon jak marzenie pod wodzą Alonso. Mający wielkie doświadczenie z gry na boiskach angielskich, Granit Xhaka przestrzega jednak: „Z mojego doświadczenia wiem, że nawet mając zapas w postaci zwycięstwa 2:0, wiem jak ciężko się gra przeciwko West Ham na ich terenie. Musimy być maksymalnie skoncentrowani od pierwszej minuty i starać się zdobyć gola.”
Atalanta - Liverpool
ODPAŚĆ W PIĘKNYM STYLU. Jeszcze tydzień temu Liverpool był największym faworytem do zdobycia Ligi Europy, jednak przed rewanżem w Bergamo, celem Jurgena Kloppa jest już tylko „odpaść w możliwie najpiękniejszym stylu…” Oczywiście Liverpool stać na zwycięstwo we Włoszech, ale mówienie o szansach na awans, jest dobre tylko dla kibiców The Reds o najbardziej wybujałej wyobraźni. Ci najwięksi optymiści, powołują się na rok 2019 i rywalizację z Barceloną kiedy to po porażce na wyjeździe 0:3, The Reds odrobili straty i pokonali Katalończyków 4:0 na Anfield. No właśnie, Liverpool grał rewanż na Anfield i moim zdaniem to jest kluczowa różnica. Dziś The Reds zagrają w Bergamo, a wyglądają na piłkarzy, którym brakuje energii a i od strony mentalnej też wyglądają mizernie. Jest jeszcze jeden czynnik, będący źródłem inspiracji dla optymistów wśród fanów The Reds, w roku 2020 Liverpool wygrał w Bergamo 5:0, a hat trickiem popisał Diogo Jota. Kiedy Jurgen Klopp przychodził do Liverpoolu, jednym z jego haseł było – „chcę zmienić fanów Liverpoolu z wątpiących w tych wierzących.” Myślę, że tych którzy wierzą w awans Liverpoolu jest jednak znikomy prezent. Realiści wiedzą, że w półfinale zagra Bergamo.
Bayern M. - Arsenal
TWIERDZA ALIANZ ARENA. Bayern Monachium uzyskał bardzo dobry rezultat w Londynie, remisując tam 2:2. Atut własnego boiska jest bardzo istotny dla Bawarczyków. Bayern nie przegrał żadnego z 14-tu ostatnich meczów u siebie w europejskich pucharach, wygrywając aż 11 z nich. Oto, co powiedział najlepszy snajper Bayernu, Harry Kane: „Jestem Anglikiem i zagrać finał Ligi Mistrzów na Wembley jest moim marzeniem. Choć zdaję sobie sprawę, że droga na Wembley jest jeszcze daleka”. Bayern Monachium w dwóch ostatnich meczach goszcząc Arsenal rozbił Kanonierów dwukrotnie po 5:1. Tym razem taki rezultat jest bardzo mało prawdopodobny, choć to Bawarczycy są lekkim faworytem bukmacherów.
Man City - Real Madryt
CZY BĘDZIE POWTÓRKA? Manchester City i Real Madryt w ubiegłym sezonie rywalizowały na poziomie półfinału. Wówczas pierwszy mecz również odbył się w Madrycie i również padł remis, tyle że 1:1. Na Etihad Stadium Obywatele nie pozostawili Królewskim żadnych złudzeń, rozbili Real aż 4:0. Czy i tym razem będzie podobnie? Nie sądzę. Przed tygodniem na Santiago Bernabeu byliśmy świadkami kapitalnego widowiska, zakończonego rezultatem 3:3. Liczę, że i w Manchesterze będzie sporo emocji, aczkolwiek to gospodarze, obrońcy tytułu, są faworytem. Pep Guardiola narzekał na stan murawy w Madrycie, na Etihad Stadium będą mieli trawnik, taki jaki najbardziej odpowiada The Citizens, a to może odegrać ważną rolę. Jednak pamiętajmy, że gościem będzie wielki Real Madryt z magiem futbolu Carlo Ancelottim.
Chelsea - Everton
TYLKO RAZ NA STAMFORD BRIDGE. W poniedziałkowy wieczór będziemy świadkami ostatniego meczu 33 kolejki Premier League, Chelsea podejmie Everton. Mecz o bardzo dużym znaczeniu dla obu ekip. Chelsea notuje słabiutki sezon, ale wciąż siódme miejsce jest w zasięgu The Blues. Podopieczni Mauricio Pochettino tracą 6 punktów do Manchester United, ale mają 2 mecze mniej rozegrane i lepszą różnicę bramek. Z kolei Everton walczy o utrzymanie, w tej chwili ma tylko 2 punkty przewagi nad strefą spadkową. The Toffees w historii występów w Premier League tylko podbili Stamford Bridge, a miało to miejsce blisko 30 lat temu, w listopadzie 1994 roku, później The Toffees 28 razy odwiedzali obiekt Chelsea, 13 razy zremisowali, pozostałe 15 spotkań to triumfy gospodarzy. Czy Everton stać na pierwsze zwycięstwo od 30 lat na Stamford Bridge?
Arsenal - Aston Villa
WYJĄTKOWY ROK KANONIERÓW. Arsenal powrócił na szczyt Premier League, po wpadce Liverpoolu na Old Trafford. The Gunners grają znakomity futbol, w roku 2024 wygrali 10 z jedenastu meczów ligowych, wyjątkiem był remis 0:0 na Etihad Stadium z Manchester City. Dla mnie to kandydat numer 1 do tytułu. Fantastycznie spisuje się defensywa The Gunners. We wspomnianych 11-tu meczach Premier League w roku 2024, Arsenal stracił tylko 4 gole. W tym sezonie ligowym londyńczycy potrafili zachować czyste konto już w 14-tu meczach, to o pięć więcej aniżeli jakikolwiek inny klub w Premier League. To najlepsze osiągnięcie w tym względzie od sezonu 2015/16, kiedy to The Gunners mieli 18 czystych kont. Czy ta wspaniała passa zostanie podtrzymana w niedzielę, kiedy Kanonierzy podejmą walczącą o TOP4 Aston Villę?
West Ham - Fulham
DERBY ZE WSKAZANIEM. Fulham to ulubiony rywal derbowy dla Młotów. West Ham nie przegrał żadnego z 12-tu ostatnich meczów Premier League przeciwko Wieśniakom grając przed własnymi fanami, a teraz notuje serię pięciu zwycięstw z rzędu w takich spotkaniach. Czterokrotnie w tych meczach The Hammers zdobywali po 3 gole. Czy tym razem ponownie górą będą gospodarze? Nastroje w obozie Młotów z pewnością nie są najlepsze po przegranej w Leverkusen 0:2, choć do 83 minuty widniał jeszcze wynik bezbramkowy. Prawdopodobnie trzeba będzie pożegnać się Ligą Europy i skupić się na walce o miejsce w europejskich pucharach na przyszły sezon. Fulham jest regularnie ogrywany w siedzibie Młotów, ale pamiętajmy, że kiedy te ekipy zmierzyły się w grudniu na Craven Cottage, Wieśniaki rozgromiły West Ham aż 5:0. Czas na rewanż?
Liverpool - Crystal P.
CZERWONI ZE WSTYDU. Z pewnością nie tak miało wyglądać pożegnanie Jurgena Kloppa z Liverpoolem. Jeszcze miesiąc temu była szansa na poczwórną koronę. Jednak 17-ego marca we frajerski sposób odpadł z Pucharu Anglii, przegrywając po dogrywce z Manchester United (bramka dla Czerwonych Diabłów w ostatniej akcji dogrywki). W poprzednią niedzielę ponownie piłkarze Kloppa rozczarowali na Old Trafford, remisując tam 2:2 i już nie są liderem Premier League i szczerze wątpię, aby zdobyli tytuł. No, ale jeżeli nie potrafi się wygrać w meczu, gdzie statystyki strzałów na bramkę w I połowie pokazywały wynik – 14:0 dla Liverpoolu, to można mieć pretensje tylko do siebie. W czwartek Liverpool prawdopodobnie stracił też szanse na zdobycie Ligi Europy, po kompromitującej porażce z Atalanta 0:3, trzeba dodać porażce jak najbardziej zasłużonej. Jurgen Klopp po meczu obiecał, że zespół zareaguje na to wstydliwe lanie. A co niby miał powiedzieć? Wygląda na to, że Liverpool w tym sezonie pozostanie tylko z Pucharem Ligi. Skromniutko. Jaki zobaczymy Liverpool w meczu przeciwko Orłom? Żądny odkucia się po kompromitacji? Czy też może morale w drużynie spadło do tego stopnia, że ciężko będzie się podnieść podopiecznym Jurgena Kloppa. Mo Salah strzelił 8 bramek w 13-tu występach przeciwko Palace, ale Egipcjanin zaprezentował się kompromitująco słabo w meczach z Manchester United oraz Atalantą i moim zdaniem nie powinien znaleźć się w podstawowej "11" przeciwko Orłom.
Bournemouth - Man Utd
DWA REKORDY DO USTANOWIENIA. W grudniu na Old Trafford Manchester United został zawstydzony przez Bournemouth, przegrywając 0:3. Teraz Czerwone Diabły jadą wziąć rewanż na Wisienkach. W historii potyczek pomiędzy tymi klubami nie było jeszcze przypadku, aby Bournemouth dwukrotnie w jednej kampanii ligowej pokonał Manchester United. Jeżeli The Cherries wygrają w sobotni wieczór z United to ustanowią przy okazji drugi rekord klubowy. Otóż mogą wygrać czwarty mecz Premier League z rzędu na Vitality Stadium, czego nigdy wcześniej nie udało się Wisienkom osiągnąć. Manchester United zdobył tylko 2 punkty w trzech ostatnich spotkaniach ligowych i szanse na zakończenie rozgrywek w TOP5 są iluzoryczne, wszak strata do Aston Villi wynosi już 11 punktów. Skalą marności United w tym sezonie jest fakt, że po 31 rozegranych meczach Czerwone Diabły mają ujemny bilans bramkowy, czegoś takiego jeszcze nie doświadczyli w Premier League.
Nottingham - Wolves
SANTO KONTRA WILKI. Nunes Espirito Santo zmienił na stanowisku menadżera Nottingham Steve’a Coopera i trudno uznać, aby ten manewr przyniósł jakieś nadzwyczajne korzyści. W roku 2024 żadna ekipa nie przegrywała równie często jak Forest, a przewaga nad strefą spadkową wynika tylko z lepszej różnicy bramek od Luton. Naturalnie byłoby lepiej gdyby nie odjęte 4 punkty. W sobotę na City Ground przyjeżdżają Wilki, a to rywal wyjątkowo niewygodny dla Nottingham. Wolves nie przegrali tam od 11-tu lat. Wolverhampton to klub w którym pracował Nunes Espirito Santo i prowadził go w Premier League. Oto, co powiedział szkoleniowiec Forest przed starciem z Wilkami: „To bardzo dobry zespół, a Gary O’Neil wykonuje tam fantastyczną robotę. To trudny rywal i musimy być przygotowani. To bardzo ważny mecz i jak zwykle powalczymy o trzy punkty. Mamy za sobą City Ground, a to może być kluczowy atut.”
Man. City - Luton
KAPELUSZE POMIĘDZY KRÓLEWSKIMI. We wtorek Manchester City zremisował 3:3 na Santiago Bernabeu, po kapitalnym starciu z Realem Madryt. Rewanż odbędzie się w środę na Etihad Stadium. Pomiędzy tymi dwoma starciami na najwyższym szczeblu, Obywatele muszą się zmierzyć z walczącymi o utrzymanie Kapelusznikami z Luton. Sytuacja w Premier League nie pozwala na żadne odpuszczanie. City są na trzecim miejscu, ale mają tylko punkt straty do Arsenalu i Liverpoolu. Zarówno w Lidze Mistrzów, jak i w Premier League sprawa zdobycia trofeów jest jak najbardziej otwarta. Jedno jest pewne, każda strata punktów w wyścigu o tytuł może okazać się bardzo kosztowna. Podopieczni Pepa Guardioli nie przegrali żadnego z 16-tu ostatnich meczów ligowych (12-4-0), nie przegrali też żadnego z 40-tu ostatnich meczów na swoim Etihad Stadium. Wątpliwe, aby przyjazd Luton zmienił cokolwiek w tych seriach.
Burnley - Brighton
MEWY WZBUDZAJĄ PODZIW. Menadżer Burnley, Vincent Kompany przed meczem z Brighton wyraził swój podziw w jaki sposób klub z Amex Stadium potrafił się zadomowić w elicie angielskiego futbolu i nawet zagwarantował sobie grę w europejskich pucharach. Oto, co powiedział szkoleniowiec The Clarets przed meczem z Brighton: „To wyjątkowy rywal. Klub, który potrafił ustabilizować pozycję wśród najlepszych w Anglii. Sposób w jaki potrafią dostosować swój styl gry, mierząc się z najmocniejszymi przeciwnikami jest wyjątkowy. Potrafią kontrolować tempo gry, utrzymywać się przy piłce, a kiedy ją tracą, mają sposoby, aby odzyskać piłkę tak szybko, jak to możliwe. Takiego stylu nie nauczysz się z dnia na dzień, to dłuższy proces, pomysł na grę realizowany od długiego czasu.” Kompany nie będzie mógł kierować drużyną z ławki rezerwowych, to efekt kary nałożonej przez FA za niewłaściwe zachowanie szkoleniowca Burnley podczas meczu na Stamford Bridge z Chelsea. Szanse beniaminka na utrzymanie w Premier League wyglądają nader skromnie, wszak The Clarets tracą aż 6 punktów do bezpiecznego Nottingham.
Brentford - Sheffield Utd
9 MECZÓW BEZ ZWYCIĘSTWA. To najgorsza seria ligowa od Brentford od siedmiu lat, tak złej passy podopieczni Thomasa Franka nie mieli jeszcze odkąd awansowali do Premier League. Te kiepskie rezultaty mają naturalnie przełożenie na sytuację The Bees w ligowej tabeli. Pszczoły mają tylko 4 punkty przewagi nad strefą spadkową i z pewnością pomarańczowe światło już się świeci na Community Stadium. Nie ma chyba lepszej okazji na przerwanie tej serii, aniżeli wizyta outsidera Premier League – Sheffield Utd. Choć Szable to wyjątkowo niewygodny rywal dla Pszczół, otóż Sheffield Utd wygrał 3 ostatnie mecze grając przeciwko Brentford! Podopieczni Thomasa Franka muszą zagrać tutaj maksymalnie skoncentrowani do ostatnich minut, wszak w tym sezonie roztrwonili już 30 punktów, kiedy obejmowali prowadzenie.
Newcastle - Tottenham
FESTIWAL BRAMEK W PARKU ŚWIĘTEGO JAKUBA? Newcastle kontra Tottenham to spotkanie jedynych drużyn w tym sezonie Premier League, które zdobywały bramki w każdym spotkaniu domowym. 16 kolejnych meczów ligowych na St.James Park ze zdobytym golem to najlepsza seria Srok od sierpnia 2003, wówczas Newcastle miał 18 takich spotkań w Premier League z rzędu. Z kolei Tottenham zdobywał bramki w siedzibie Srok przy okazji każdej z 17-tu ostatnich wizyt (w Premier League). W siedmiu z ośmiu ostatnich spotkań pomiędzy tymi klubami na St.James Park obie drużyny strzelały gola i padały wyniki powyżej 2,5 gola. Już te trzy fakty zapowiadają na atrakcyjne widowisko. Oba kluby mają swoje cele do zrealizowania. Sroki walczą o grę w europejskich pucharach, Tottenham mierzą w Ligę Mistrzów.
Liverpool - A.Bergamo
MIŁE WSPOMNIENIA Z ANFIELD. Liverpool i Atalanta rywalizowały ze sobą w fazie grupowej Champions League i wówczas oba mecze pomiędzy tymi klubami kończyły się zwycięstwami przyjezdnych. Liverpool wygrał w Bergamo aż 5:0, ale Włosi potrafili wziąć rewanż na Anfield wygrywając 2:0, co menadżer Bergamo, Gian Piero Gasperini określił jako niewiarygodnym osiągnięciem. Liverpool może sięgnąć w tym sezonie po trzy trofea. Wygrał już Puchar Ligi, walczy o mistrzostwo Anglii i o Ligę Europy. Piłkarze The Reds są maksymalnie zmotywowani, wszak to ostatni sezon pod wodzą Jurgena Kloppa. Jednak po dwóch wpadkach z odwiecznym wrogiem – Manchester United, nastroje z pewnością trochę podupadły.
Leverkusen - West Ham
DRAMATYCZNE FINISZE TO JEGO SPECJALNOŚĆ. Xabi Alonso był zawodnikiem Liverpoolu, kiedy The Reds pokonali West Ham w jednym z najbardziej dramatycznych finałów Pucharu Anglii, który w normalnym czasie zakończył się wynikiem 3:3 (wyrównanie dla The Reds to przepiękne uderzenie Gerrarda w doliczonym czasie gry), a Liverpool sięgnął po trofeum po rzutach karnych. Bayer Leverkusen w równie dramatycznych okolicznościach awansował do ćwierćfinału Ligi Europy. Bayer przegrywał na wyjeździe z Qarabag 0:2, ale zdołał tam wyrównać w doliczonym czasie gry. Na swoim Bayer Arena też przegrywał 0:2 z Azerami, ale dwie bramki w doliczonym czasie gry autorstwa Schicka dały awans liderowi Bundesligi. Czy podobne dramaty będą miały miejsce w konfrontacji ze zdobywcą Pucharu Ligi Konferencji – West Ham United?
Arsenal - Bayern M.
PO RAZ PIERWSZY OD 14-tu LAT, Arsenal zagra w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Rywalem Kanonierów na drodze do półfinału będzie Bayern Monachium. To przeciwnik, który niezbyt dobrze kojarzy się kibicom The Gunners. Po raz ostatni te kluby zmierzyły się w Lidze Mistrzów, przed siedmioma laty na etapie 1/8 finału i wówczas oba spotkania zakończyły się pogromem Kanonierów, w obu przypadkach po 5:1. W obu meczach po jednym trafieniu dla Bawarczyków zaliczył wówczas Robert Lewandowski. Bayern zagra po raz 22 w ćwierćfinale Ligi Mistrzów i po raz 12-ty w trzynastu ostatnich latach. Tym razem takie rezultaty, jak te z roku 2017, są mało prawdopodobne. Arsenal prezentuje kapitalny futbol i jest na czele Premier League, tymczasem Bayern Monachium ostatnio częściej zawodzi, aniżeli gra na poziomie jaki jest wymagany od wciąż aktualnego mistrza Niemiec. To będzie wyjątkowy mecz dla Harry’ego Kane’a wszak były kapitan Tottenhamu zmierzy się z odwiecznym rywalem Kogutów – Arsenalem. Motywacji najlepszemu snajperowi Bayernu z pewnością nie zabraknie.
Real M. - Man. City
TRZECI SEZON Z RZĘDU w zaawansowanej fazie Ligi Mistrzów spotykają się Real Madryt i Manchester City. W sezonie 2021/22 te kluby zmierzyły się w półfinale i wówczas w dramatycznych okolicznościach do finału awansował Real i wygrał Champions League pokonując w finale Liverpool. W ubiegłym sezonie na etapie półfinału lepszy był Manchester City, po remisie w Madrycie, na Etihad Stadium dominacja Obywateli nie podlegała już dyskusji, City wygrało 4:0 i później sięgnęło po swój pierwszy tytuł w Lidze Mistrzów pokonując Inter Mediolan. To będzie wyjątkowy mecz dla menadżera Królewskich, Carlo Ancelottiego, który poprowadzi zespół po raz 200 w Champions League! Real Madryt awansował 11 razy z rzędu grając w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Czy Królewscy podtrzymają tę niezwykłą passę mierząc się z obrońcą tytułu i głównym faworytem tej edycji Ligi Mistrzów?
Tottenham - Nottingham
BEZ KOMPROMISÓW W SIEDZIBIE KOGUTÓW. Tottenham Hotspur Stadium to jedyny obiekt w Premier League, na którym jeszcze nie zanotowano podziału punktów w tym sezonie. W niedzielny wieczór na stadion Spurs przyjeżdża Nottingham i tutaj o stracie punktów nie może być mowy, jeżeli Koguty chcą zakończyć rozgrywki w TOP4. W grudniu Tottenham wygrał na City Ground 2:0 z Nottingham i zaraz po tym meczu Forest zwolnił menadżera Steve’a Coopera, a w jego miejsce zatrudnił byłego szkoleniowca Spurs – Nunesa Espirito Santo. Czy portugalski trener znajdzie sposób, aby sprawić niespodziankę kosztem byłych podopiecznych?