Hurkacz H. - Nakashima B.
TRADYCYJNY MARATON? Hubert Hurkacz tradycyjnie miał problemy z wygraniem meczu, którego był zdecydowanym faworytem. Polak w I rundzie zmierzył się z mało znanym Japończykiem. Shintaro Mochizuki i dwukrotnie przegrywał w setach 0:1 i 1:2. Jak widać, taki styl Hubiego, który przeważnie musi mieć chwile wzlotów i upadków w trakcie jednego pojedynku. Przypomnijmy, że w ubiegłym sezonie Hurkacz dotarł do III rundy Roland Garros i wszystkie trzy mecze rozegrał na długim, pięciosetowym dystansie. Czy podobny maraton wrocławianin zafunduje nam w II rundzie grając przeciwko Brandonowi Nakashimie?
Djokovic N. - Herbert P.H.
„MAŁE OCZEKIWANIA, ALE WIELKIE NADZIEJE”. Na zakończenie trzeciego dnia Roland Garros, do akcji wkroczy obrońca tytułu i lider światowego rankingu, Novak Djokovic. Oto, co Serb powiedział przed rozpoczęciem turnieju: „To trochę zawstydzające, ale powiem, że nie mam wielkich oczekiwań, ale nadzieje mam wielkie. Mnie nic nie satysfakcjonuje, poza zdobyciem tytułu. Wiem, że to może brzmieć arogancko, ale tak podchodziłem do turniejów przez całą moją karierę i to mnie napędzało. W turniejach Wielkiego Szlema zawsze pokazywałem swój najlepszy tenis, przynajmniej taki był zawsze mój cel. Chciałbym osiągnąć szczytową formę, tutaj podczas Roland Garros.” Pierwszym rywalem obrońcy tytułu, będzie notowany na 142 miejscu w rankingu ATP, Francuz Pierre-Hugues Herbert, który nigdy nie przebił się przez trzecią rundę w imprezach wielkoszlemowych.
Putintseva Y. - Stephens S.
REWANŻ ZA RZYM. Julia Putincewa i Sloane Stephens spotkały się 9-ego maja na kortach w Rzymie i wówczas bardzo łatwo wygrała Kazaszka, 6:3,6:2. Mecz trwał tylko 75 minut. Julia była skuteczniejsza w kluczowych momentach tamtego pojedynku, wykorzystała 4 z siedmiu okazji na przełamanie rywalki, sama tylko raz przegrała gema przy swoim serwisie. Amerykanka w ostatnich tygodniach zdecydowanie obniżyła loty, w trzech ostatnich turniejach odpadała w pierwszych rundach, a tuż przed przyjazdem do Paryża, przegrała w Strasbourgu z naszą Magdą Fręch. Jednak należy mieć na uwadze, że na kortach Roland Garros spisywała się przeważnie bardzo dobrze. To finalistka French Open z roku 2018, a w pierwszych rundach tego turnieju ma znakomity bilans – 11:1. Czy Sloane zrewanżuje się Julii za porażkę w Rzymie?
Fritz T. - Coria F.
POLUBIŁ MĄCZKĘ. Taylor Fritz znany jest, jako specjalista od gry na kortach twardych, w czym pomagał mu zawsze znakomity serwis i potężny forhend. Jednak w tym sezonie najwyżej notowany tenisista amerykański, udowodnił, że również na ceglastej mączce potrafi grać dobry tenis, o czym najlepiej przekonał się Hubert Hurkacz, który przegrał z Fritzem w Madrycie 0:2 w setach. Finał w Monachium, półfinał w Madrycie i ćwierćfinał w Rzymie, to wyniki na kortach ziemnych, które muszą wzbudzać respekt rywali. Taylor nigdy jeszcze nie przebił się przez trzecią rundę na kortach Roland Garros, ale w tym roku z pewnością, może pokonać tę barierę. Pierwszym jego rywalem będzie Argentyńczyk – Federico Coria, który bardzo słabo prezentował się na kortach ziemnych podczas turniejów w Europie przed French Open.
Monfils G. - Seyboth Wild T.
ULUBIENIEC PARYŻA. Na zakończenie zmagań drugiego dnia na kortach Roland Garros, miejscowi fani tenisa zobaczą swojego ulubieńca, Gaela Monfils. 37-letni Francuz debiutował tu 20 lat temu! Najlepszy występ zanotował w roku 2008, kiedy to dotarł do półfinału, a tam w czterech setach przegrał z Federerem. To był jego jedyny półfinał Wielkiego Szlema w karierze. Przed rokiem Monfils wygrał mecz I rundy, pokonał w pięciu setach Sebastiana Baeza, przy wielkim wsparciu publiczności, która dodawała mu energii. Jednak tamten pojedynek tak wyczerpał Monfilsa, że poddał mecz II rundy, gdzie miał się zmierzyć z Rune. Tym razem jego pierwszym rywalem będzie Brazylijczyk, Thiago Seyboth Wild, który przed rokiem sprawił wielką niespodziankę na Roland Garros, pokonując w pięciu setach Daniila Medvedeva. Czy i tym razem ci panowie zaserwują nam w I rundzie pięciosetowy thriller?
Zverev A. - Nadal R.
POŻEGNANIE KRÓLA? Co za niesamowity pojedynek czeka fanów tenisa w poniedziałek na kortach Roland Garros. Już w I rundzie tego turnieju, 14-krotny triumfator French Open i niekwestionowany król tej imprezy, Rafael Nadal, zmierzy się z numerem 4 męskiego tenisa Alexandrem Zverevem. Niemiec w trzech ostatnich sezonach dochodził do półfinału French Open. Hiszpan na kortach Roland Garros ma niewiarygodny bilans spotkań – 112:3! Jeżeli jednak przegra w poniedziałek, to prawdopodobnie będzie to jego pożegnanie z ulubionym turniejem. Choć Hiszpan podkreśla, że jeszcze nie podjął decyzji w tej sprawie. Faworytem jest Zverev, który jest w wysokiej formie, a przed tygodniem wygrał turniej Masters na kortach ziemnych w Rzymie.
Eubanks Ch. - Sinner J.
SINNER KONTRA DJOKOVIC O FOTEL LIDERA ATP. Jannik Sinner może po raz pierwszy w swojej karierze zostać liderem rankingu ATP. Stanie się tak w przypadku, jeżeli Novak Djokovic nie dotrze do półfinału Roland Garros. Jednak bez względu na wynik Djokovica, Sinner zostanie liderem rankingu, jeżeli awansuje do finału Roland Garros. Sinner może zostać pierwszym Włochem, który wskoczy na szczyt męskiego tenisa. Novak Djokovic powrócił na szczyt po ubiegłorocznym triumfie w US OPEN i spędził w foteli lidera – 427 tygodni! Pierwszym rywalem Jannika Sinnera, będzie Amerykanin – Christopher Eubanks. Przypomnijmy, że 22 letni Włoch wygrał w tym sezonie Australian Open.
Świątek I. - Jeanjean L.
W DRODZE PO HAT-TRICK. Iga Świątek wygrała dwie ostatnie edycje Roland Garros i teraz powalczy o trzeci triumf z rzędu. Oczywiście nasza najlepsza tenisistka ma już no koncie 3 tytuły French Open, to tutaj zdobyła swój pierwszy tytuł wielkoszlemowy, w roku 2020. Pierwszą rywalką Polki będzie kwalifikantka z Francji – Leolia Jeanjean. Iga jest wielką faworytką nie tylko tego pojedynku, ale też całego turnieju. Liderka rankingu w tym sezonie na kortach ziemnych ma bilans spotkań 14:1, jedyna porażka to mecz z Rybakiną w Stuttgarcie. Przed przyjazdem do Paryża, Iga Świątek wygrała dwie prestiżowe imprezy na ceglastej mączce – w Madrycie i Rzymie, w obu przypadkach pokonała w finale Arynę Sabalenkę. Z kolei Jeanjean jeszcze nie wygrała meczu w turniejach głównych na kortach ziemnych w tym sezonie. Na zwyciężczynię tego pojedynku, w II rundzie czeka już była liderka rankingu WTA – Naomi Osaka.
Man City - Man Utd
DERBY W WIELKIM FINALE. W wielkim finale Pucharu Anglii na Wembley, po raz drugi z rzędu, zagrają dwa kluby z Manchesteru. W ubiegłym roku zwyciężył City 2:1. Podopieczni Pepa Guardioli powalczą o dublet, po zdobyciu mistrzostwa Anglii. Obywatele zdobyli tytuł po raz czwarty z rzędu, co jest wydarzeniem bez precedensu w historii angielskiej piłki. United z kolei zajął najgorsze miejsce w historii swoim występów w Premier League – ósme i po raz pierwszy w historii tych rozgrywek zakończył sezon z ujemnym bilansem bramkowym. Czerwone Diabły straciły do City…31 punktów. Dlatego też nie dziwią spekulacje na temat przyszłości, menadżera United – Erika ten Haga. Manchester United musi zdobyć Puchar Anglii, w innym wypadku zabraknie tego wielkiego klubu w europejskich pucharach (po raz pierwszy od sezonu 2014/15). Manchester City wygrał sześć z siedmiu ostatnich meczów grając przeciwko United, toteż jest bardzo mocnym faworytem bukmacherów.
Manchester City – jedynym kontuzjowanym graczem jest bramkarz Ederson. Obywatele mogą po raz trzeci sięgnąć po krajowy dublet (mistrzostwo Anglii i Puchar Anglii). Wcześniej dokonali tej sztuki w sezonach 2018/19 i w ubiegłym roku. Oto, co powiedział przed finałem Pep Guardiola: „Możemy zdobyć dublet po raz drugi z rzędu. Taka historia zdarzyłaby się po raz pierwszy w historii angielskiego futbolu. Szanujemy United. W ostatniej dekadzie to City dominowało, ale United zasługują na szacunek, ze względu na całą historię tego klubu. Fakt, że możemy dokonać czegoś po raz pierwszy w historii jest dodatkową motywacją dla naszych piłkarzy. Nikt wcześniej nie zdobył cztery razy z rzędu mistrzostwa Anglii, a teraz możemy po raz pierwszy w historii dwa razy z rzędu sięgnąć po dublet. Fakt, że nikt tego nie zrobił wcześniej, pokazuje jak trudno to osiągnąć.”
Manchester United – kontuzjowani są Luke Shaw i Harry Maguire. Do gry powinni być gotowi Mason Mount, Victor Lindelof i Anthony Martial. Czy ten koszmarny sezon United zakończy zdobyciem najstarszego trofeum w klubowym futbolu? Spekulacje na temat zwolnienia Erika ten Haga są powszechne w brytyjskich mediach i być może nawet zdobycie Pucharu Anglii nic tutaj nie zmieni. Oto wypowiedź szkoleniowca United: „Koncentruję się na mojej pracy. Chcę wygrać trofeum i rozwijać projekt. Finał Pucharu Anglii to wielkie wydarzenie. Przyjechaliśmy tutaj, aby zdobyć trofeum.” Przypomnijmy, że Luis van Gaal w roku 2016 został zwolniony tuż po tym jak zdobył Puchar Anglii, po wygranej z Crystal Palace. Wśród głównych kandydatów, jako następców ten Haga wymienia się Mauricio Pochettino (zwolniony z Chelsea), Thomasa Tuchela (zakończył współpracę z Bayern Monachium), oraz Kierana McKennę, który w spektakularny sposób wprowadził Ipswich Town do Premier League.
Prognoza: obie drużyny wyjdą na ten mecz maksymalnie zmotywowane. Powodów jest wiele, wspominam o nich powyżej. Jednak nie może być inaczej, kiedy grasz finał Pucharu Anglii na Wembley, a dodatkowo jest to mecz derbowy. Nastroje i wiara w siebie trochę poszły w górę na Old Trafford po wygraniu dwóch ostatnich meczów ligowych, ale czy to wystarczy, aby postawić się mocarnym Obywatelom? Manchester City wygrał 7 ostatnich meczów z rzędu, wygrał też sześć z siedmiu ostatnich spotkań przeciwko Manchester United. Dwa mecze Premier League w tym sezonie pomiędzy tymi klubami zakończyły się zwycięstwami City – 3:1 i 3:0, i podobnego rezultatu oczekuję także w finale na Wembley. Jakość w składzie, organizacja gry, zdecydowanie przemawiają za podopiecznymi Pepa Guardioli. Proponowane typy: Manchester City i powyżej 2,5 gola – kurs 1,75/Manchester City z handicapem -1,5 gola – kurs 1,85.
Sheffield Utd. - Tottenham
SZABLE BIŁY NIECHLUBNE REKORDY. Sheffield Utd był jedną z najgorszych drużyn w historii Premier League, a już zdecydowanie najgorszą w defensywie. The Blades stracili 101 goli. Najwięcej w najwyższej klasie rozgrywek liczącej 20 drużyn od roku 1909, kiedy to Leicester stracił 102 bramki. Szable dały sobie wbić 56 bramek w meczach domowych, co jest wyrównaniem rekordu Aston Villi z sezonu 1935/36. Mam wrażenie, że oba te niechlubne rekordy zostaną przebite w ostatnim meczu Sheffield Utd. Trudno zakładać, że Tottenham nie będzie w stanie wbić gola na Bramall Lane, zwłaszcza że podopieczni Chrisa Wildera nie potrafią uchronić się od straty gola w żadnym z 21 ostatnich meczów.
Man City - West Ham
CZY OBYWATELE PRZEJDĄ DO HISTORII? Po raz dziewiąty sprawa tytułu mistrza Anglii rozstrzygnie się w ostatniej kolejce sezonu Premier League. Manchester City w niedzielę może zostać pierwszym klubem w historii, który wygra 4 tytuły mistrza Anglii z rzędu. Obywatele są bardzo blisko osiągnięcia tego celu, muszą pokonać w ostatnim meczu sezonu West Ham, a że wygrywali takie mecze w 15 z 17 przypadków na Etihad Stadium, toteż są niemal murowanym faworytem, że i tym razem osiągną cel. 10 lat temu, także West Ham był ostatnim rywalem Manchester City i wówczas Obywatele wygrali 2:0, po bramkach Samira Nasriego i Vincenta Kompany'ego, zapewniając sobie tytuł. Autorzy bramek będą inni, ale wygląda na to, że będziemy w niedzielę świadkami historycznego wyczynu Manchester City. Pep Guardiola może świętować 11-ty tytuł w roli menadżera, po trzy razy zdobywał mistrzostwo z Barceloną i Bayernem Monachium, a z City może sięgnąć po tytuł po raz piąty.
Luton - Fulham
PIĘKNA PRZYGODA. Kibice Luton przeżyli wielkie emocje w tym sezonie, ich klub nie zdołał utrzymać się w Premier League, ale pozostawił bardzo dobre wrażenie. Luton grał odważnie, a kibice mogli być dumni z postawy podopiecznych Roba Edwardsa. Z jednej strony zespół ten w całym sezonie potrafił zachować czyste konto tylko 2 razy w tym sezonie, a z drugiej strony tylko raz na swoim Kenilworth Road nie zdobył gola (w październiku przeciwko Spurs). Dla mnie jednym z symbolicznych obrazków tego sezonu będzie mecz Luton – Brentford, gospodarze przegrywają 0:5, a na Kenilworth Road są pełne trybuny i kibice wspierają swój zespół. Tydzień wcześniej Arsenal przegrywa u siebie z Aston Villą 0:2 i trybuny Emirates Stadium już na 10 minut przed końcem meczu szybko pustoszeją. Kibice The Gunners mają się czego uczyć od fanów Luton.
Liverpool - Wolves
POŻEGNANIE KLOPPA. Jurgen Klopp prowadził Liverpool w 491 meczach. Bilans niemieckiego menadżera to 298 zwycięstw, 109 remisów i 83 porażki. Bilans bramkowy – to 1033:503. Do ostatniego meczu z Wolverhampton Liverpool podchodzi z serią 10-ciu meczów bez czystego konta, po raz ostatni taką serię The Reds zanotowali …60 lat temu! Ciekawostką jest, że żaden z sześciu ostatnich menadżerów nie pożegnał Liverpoolu zwycięstwem. Pożegnanie Jurgena Kloppa zbiega się z 250 występem Premier League dla Liverpoolu Mo Salaha. Wilki wydają się idealnym rywalem na taki symboliczny mecz, przegrały na Anfield każde z sześciu ostatnich spotkań ligowych i zdobyły w tych starciach tylko 2 gole. Czy pożegnanie Jurgena Kloppa wypadnie okazale?
Crystal P. - Aston Villa
WYSOKIE LOTY ORŁÓW. Crystal Palace wygrał pięć z sześciu ostatnich meczów ligowych i możliwe, że zakończy ten sezon nawet w górnej części tabeli. Do tego potrzebne jest zwycięstwo nad Aston Villą i przegrane Brighton, oraz Bournemouth. Orły nigdy nie przegrały meczu kończąc sezon Premier League na Sellhurst Park, w takich spotkaniach zanotowały 7 zwycięstw i 4 remisy. Aston Villa po raz pierwszy od 28 lat zakończy rozgrywki w TOP4. Ciekawostką jest, że pod wodzą Unaia Emery'ego The Villans 10 razy gościli w Londynie i nie przegrali żadnego z tych spotkań, notując 7 zwycięstw i 3 remisy.
Chelsea - Bournemouth
MOCNY FINISZ. Chelsea wygrała 2:1 w Brighton i po raz pierwszy w tym sezonie wskoczyła do TOP6. Jest nawet możliwość, że The Blues zakończą rozgrywki na piątym miejscu, ale to scenariusz mało prawdopodobny, Chelsea musi wygrać z Bournemouth, ale też potrzebuje przegranej Tottenhamu z Sheffield Utd, a to takiego blamażu Koguty chyba nie dopuszczą. The Blues notują świetny finisz, wygrali 4 mecze z rzędu, a tak dobrze nie było od marca 2022 roku. Wisienki przegrały 2 ostatnie mecze, ale i tak pierwszy sezon pod wodzą Andoniego Iraoli można uznać za bardzo udany.
Burnley - Nottingham
SPOKOJNY FOREST. Ten mecz miał decydować o utrzymaniu w Premier League, ale wobec porażek w ostatniej kolejce Burnley (1:2 z Tottenham) i Luton (1:3 z West Ham) już wiemy, że Nottingham pozostanie w Premier League. W ten sposób do Championship spadną wszyscy trzej beniaminkowie. Ciekawe do jakich zmian dojdzie na Turf Moor tego lata. Vincent Kompany powinien zachować posadę menadżera Burnley, wszak udowodnił, że w Championship jego zespół radził sobie wyśmienicie. The Clarets wygrali sześć z siedmiu ostatnich meczów goszcząc Forest, teraz będą mocno zmotywowani, aby w ostatnim spotkaniu dać trochę radości swoim fanom.
Brighton - Man Utd.
NAJGORZEJ OD PÓŁ WIEKU. Manchester United może przegrać 20 meczów w tym sezonie (w różnych rozgrywkach). To największa ilość porażek Czerwonych Diabłów od sezonu 1973/74, kiedy to United przegrał 22 mecze i wówczas spadł z ówczesnej First Division. Oczywiście tym razem nie było żadnego zagrożenia, ale i tak jest to mizerny sezon. Manchester United prawdopodobnie zakończy rozgrywki z ujemnym bilansem bramek, po raz pierwszy w historii swoich występów w Premier League. W ostatnim dniu tego sezon podopieczni Erika ten Haga jadą do Brighton, a z tym rywalem przegrali 4 mecze z rzędu. Trochę optymizmu wlało zwycięstwo United nad Newcastle. Tak naprawdę ostatnią szansą na uratowanie sezonu, jest zwycięstwo w finale Pucharu Anglii nad Manchester City. Jednak, czy ta mało prawdopodobna wygrana uratuje Erika ten Haga? Wątpliwe. Na Old Trafford czas na gruntowne zmiany.
Brentford - Newcastle
ATRAKCYJNE SROKI. W tym sezonie, w meczach z udziałem Newcastle padło aż 141 goli (81 autorstwa podopiecznych Eddiego Howe’a). To największa ilość bramek od 10-ciu lat, w sezonie 2013/14 w meczach z udziałem walczącego o tytuł Liverpoolu padło 151 goli. Ten rekord prawdopodobnie nie zostanie pobity, wszak Brentford ostatnio świetnie spisuje się w obronie grając na swoim Community Stadium, w trzech ostatnich spotkaniach nie stracił gola. Newcastle musi wygrać, aby zachować siódme miejsce w tabeli, które może dać grę w europejskich pucharach. Sroki cztery razy z rzędu ograły Brentford, czy wygrają także na zakończenie sezonu 2023/24?
Arsenal - Everton
PERFEKCYJNI NA FINISZU. To niesamowite, ale Arsenal wygrywał w ostatnich 12 latach ostatni mecz sezonu. Prawdopodobnie ta seria zostanie przedłużona, wszak The Gunners wciąż mają szanse na mistrzostwo Anglii. Jednak, aby tak się stało muszą liczyć na potknięcie Manchester City. Ostatnim rywalem w tym sezonie będzie Everton. Dojdzie więc do spotkania dwóch klubów, które najdłużej, nieprzerwanie grają w najwyższej klasie rozgrywek. The Toffees przyjeżdżają na Emirates Stadium w doskonałych nastrojach, dzięki znakomitej postawie na finiszu rozgrywek zapewnili sobie utrzymanie, a gdyby nie odjęte punkty Everton zakończyłby sezon w środku tabeli.
Man Utd - Newcastle
NOWY NIECHLUBNY REKORD NA OLD TRAFFORD? Manchester United w tym sezonie przegrał już 9 meczów ligowych na swoim Old Trafford. Czerwone Diabły nigdy w swojej historii nie poniosły 10-ciu porażek domowych w jednej kampanii ligowej. Trudno wykluczyć, że ten rekord zostanie ustanowiony w środowy wieczór, wszak na Old Trafford zjeżdża Newcastle, który w tym sezonie już dwukrotnie ograł ekipę prowadzoną przez Erika ten Haga, w tym raz na Old Trafford, kiedy to listopadzie Sroki wygrały aż 3:0 w Pucharze Ligi. Manchester United w tym sezonie stracił już 82 gole w różnych rozgrywkach. Tak źle nie było od 53 lat. Kibice Czerwonych Diabłów z ulgą pożegnają ten koszmarny dla nich sezon w Premier League.