Bayern – Real Madryt. On, Ancelotti, wraca!
Zapowiedzi
23.11.2024
- Leicester - Chelsea
- Lechia – Pogoń
- Milan – Juventus: typy, kursy, zapowiedź (23.11.2024)
- Arsenal - Nottingham
- Aston Villa - Crystal P.
- Bournemouth - Brighton
- Everton - Brentford
- Fulham - Wolves
- Manchester City – Tottenham. Guardiola w opałach
- Lech – GKS Katowice
- Man City - Tottenham
- Legia – Cracovia
Ponieważ Real już wie, jak radzić sobie w Monachium, a dodatkowo ma na swoim pokładzie Carlo Ancolettiego, który o Bayernie wie wszystko, Królewscy mogą w spokoju odwiedzić Allianz Arenę. Tak naprawdę nie ma pół argumentu przemawiającego za Bawarczykami, są jednymi z największych looserów w tym sezonie w Europie.
Po 11 latach bezwzględnej dominacji w Bundeslidze, po tłustych latach w Lidze Mistrzów, które zwieńczył triumf w 2020 roku, Bayern dziś mierzy się ze swoimi demonami, jakimi są nieustające kłótnie na górze, wynikające z tego słabości piłkarskie i relacyjne także w szatni, bo przecież trudno orzec, że na linii Thomas Tuchel – zawodnicy panuje permanentna sielanka. Real Madryt, choć przecież nie obronił w zeszłym roku Ligi Mistrzów i stracił ją na rzecz Barcelony, odzyskuje właśnie mistrzostwo Hiszpanii, wyeliminował Manchester City na poziomie ćwierćfinału tegorocznej edycji i jest jednym z faworytów do zwycięstwa w Europie. O ile nawet nie największym, bo przecież to właśnie Carlo Ancelotti jest gwarancją spokoju i parcia po swoje.
We wspólnych bataliach między Bayernem a Realem, a było ich w sumie 26, przełomowy jest był rok 2014. Najpierw o liczbie meczów, bo jest ona nadzwyczajna – to zagraniczny przeciwnik, z którym Królewscy mierzyli się najczęściej i jeden z nielicznych, z których wciąż mają niekorzystny bilans. Jeśli jednak ograniczymy ich wspólne boje do ostatniej dekady, wyjdzie na to, że Real odniósł pięć zwycięstw, notując zaledwie jeden remis. Ma to oczywiście związek z Ancelottim. Właśnie w 2014 roku pokonał Bawarczyków dwukrotnie, kiedy tych prowadził Pep Guardiola (1:0 i 4:0). Na kolejne rywalizacje włoski szkoleniowiec zamienił stołki, odpowiadał za Bayern i uległ Realowi pod wodzą Zinedine’a Zidane’a 1:2 i 2:4 po dogrywce. Półfinałowa rywalizacja sprzed czterech lat odbył się już bez Włocha, ale i tak wygrywał Real.Wtorkowe spotkanie na Allianz rozpoczyna kolejny rozdział, oba kluby rywalizują między sobą po raz ósmy na poziomie półfinału LM i tak aż od 1976 roku na tym etapie europejskich rozgrywek. To jednak Hiszpanie mają czym się chwalić, ich bogata historia, którą naznacza aż 14 triumfów w Pucharze Europy to poważna epoka, przy której sześć tytułów Bawarczyków są tylko lekkobrzmiącą anegdotką. I choć nie zawsze Real był w istocie najmocniejszą drużyną na kontynencie, to jednak ma w sobie to coś, co pozwala piłkarzom spiąć się skutecznie na najważniejsze wyzwanie.
Skupiamy się mocno na Ancelottim, ale to także poważne wyzwanie dla jednego z piłkarzy. Chodzi o Toniego Kroosa, który rozstając się z Bayernem przed dekadą wcale nie żegnał się w czułych słowach. Mało kto poznał się w Bawarii na jego talencie, wypożyczano go, by dopracował pewne elementy, ale to on może powiedzieć teraz, że jego jest na wierzchu. Takich skrzyżowanych losów między dwiema rywalizującymi ze sobą drużynami jest wiele, ale ta historia akurat stanowi niezły fundament pod dodatkową mobilizację dla wielokrotnego reprezentanta Niemiec.
Real powinien wygrać tę rywalizację o finał, skoro w tym sezonie nie zaznał w Lidze Mistrzów nawet jednej porażki. Siedem wygranych, trzy remisy, podobnie było w sezonie 2016/2017, kiedy kampania zakończyła się wygraną. Jeśli ktokolwiek z Bawarczyków jest w stanie zepsuć te plany, to może to być jedynie Harry Kane. Anglik strzela jak najęty nawet wtedy, kiedy Bayernowi nie idzie jako drużynie. Ma już 42 gole w 42 meczach, z czego aż 27 na 22 mecze u siebie. Pomóc mu muszą jednak koledzy, sam w pojedynkę Realu nie zatrzyma.
Jak to wcześniej bywało. 26 dotychczasowych spotkań to 12 wygranych Bayernu, zaledwie trzy remisy i 11 zwycięstw Realu (gole 42-42). Ostatnia dekada, jak pisaliśmy wyżej, nie jest jednak łaskawa dla Bayernu. Tym razem również trudno oczekiwać, by coś się zmieniło.
Bayernu kadrowo. Gospodarze mają wiele problemów z kontuzjami. Matthijs De Ligt, Bouna Sarr, Sacha Boey, Dayot Upamecano, Kingsley Coman. Niepewny występu na 100 proc. są też Jamal Musiala i Leroy Sane. To mocno krępuje w ruchach trenera Tuchela. 56-letni szkoleniowiec też musi walczyć o poprawę bilansu, bo nie należy do najwybitniejszych trenerów w historii klubu z 36 wygranymi, siedmioma remisami i aż 13 porażkami.
Real kadrowo. Niestety, choć było to wiadome od dawna, z powodu kontuzji nie może zagrać David Alaba, były obrońca Bayernu. Za nadmiar kartek wypada również Dani Carvajal, co jednak nie powinno w jakiś sposób pokrzyżować szyki gościom.
Mój typ: 0:2.
Przypuszczalny skład Bayernu: Neuer – Kimmich, Dier, Kim, Mazraoui – Laimer, Goretzka – Sane, Musiala, Guerreiro – Kane.
Przypuszczalny skład Realu: Łunin – Vazquez, Nacho, Rudiger, Mendy – Valverde, Tchouameni, Bellingham, Kroos – Rodrygo, Vinicius Jr.