Czas
Kursy
1.01
1000

W co wierzy Borussia, co musi Real?

01.06.2024 21:00,
Autor zapowiedzi: Przemysław Iwańczyk
pic

Był taki mecz 11 lat temu, kiedy nikt nie wierzył w Borussię Dortmund, a ta pokonała Real Madryt. Wprawdzie nie w finale, a półfinale, ale to jeden z powodów, dla którego dziś żółto-czarni żyją nadzieją. W najbardziej rozchwianym meczu o Ligę Mistrzów spotykają się zespoły z dwóch różnych światów.

Na czym owo rozchwianie polega? Jak inaczej opisać konfrontację mistrza Hiszpanii, etatowego zwycięzcę Champions League w ostatnich latach, z piątą drużyną Bundesligi. Jak zestawić niezliczone gwiazdy Królewskich ze wschodzącymi gwiazdkami Borussii, jak skonfrontować styl największego klubu Europy XXI wieku z definiowaną obroną strategią zespołu z Dortmundu. Możemy zaklinać rzeczywistość, wskazywać na osiągnięte zespołowością sukcesy nad PSV Eindhoven, Atletico Madryt i PSG, ale dziś na Wembley trener Edin Terzić na pewno nie poweźmie innego wariantu, bo każdy inny skutkowałby natychmiastowym ciosem ze strony madrytczyków. Pamiętajmy również, że Borussia musiała wyjść z grupy śmierci, gdzie zajęła pierwsze miejsce przed PSG, Milanem i Newcastle. Czy można zatem mówić o przypadkowym udziale w finale? Nie!

Ale właśnie to, że Borussia może, a Real musi (sięgnąć po swój 15. Puchar Mistrzów), przed underdogiem, jakim jest BVB, otwiera się niepowtarzalna szansa. Zupełnie jak w przywoływanym na początku półfinale z sezonu 2012/2013, kiedy za sprawą Roberta Lewandowskiego i jego czterech goli podopieczni Jurgena Kloppa wygrali z Królewskimi 4:1. Tamten dwumecz dał finał na Wembley, przegrany z Bayernem Monachium 1:2 po golu w 87 minucie dla Bawarczyków. Powtórzą to jeszcze raz, ale z lepszym skutkiem, mają jakieś piłkarskie argumenty? Na pewno dwóch weteranów, którzy pamiętają wydarzenia sprzed 11 lat, czyli Mats Hummels i Marco Reus. Ale przecież po drugiej stronie również mamy ikony, jakimi są bez wątpienia Toni Kroos (150 meczów w LM) i Luka Modrić. Kroos był wówczas zawodnikiem Bayernu, ale nie zagrał z powodu kontuzji.

I możemy tak w nieskończoność odwoływać się do historii finałów Ligi Mistrzów. Już pewnie nigdy nie dojdzie do takiego zróżnicowania zespołów w finale LM, nie pozwoli na to nowa formuła rozgrywek. Jak powiedział Antonio Rudiger, niemiecki lider obrony Realu, takie mecze to jednak esencja futbolu, gdzie potencjalny outsider może pokonać giganta. Ale z drugiej strony, to właśnie Real wygrywa wszystkie takie spotkania. Wygrywa, bo musi. Od 1981 roku Królewscy nie przegrali żadnego finału i to też musimy wziąć pod uwagę.

To będzie dobry mecz, możemy śmiało się tego spodziewać. Ze zwycięzcą, którego do końca trudno będzie wskazać.