Getafe – Real Madryt. Ostatnia prosta w drodze do mistrzostwa?
Jedynym ostrzeżeniem dla Realu Madryt jest to, że Getafe przegrało u siebie w tym sezonie tylko jeden mecz. Reszta niepodważalnych argumentów przemawia za Królewskimi, choć akurat z drużynami z dołu tabeli mordują się ostatnio niemiłosiernie
Akurat ostatni rywal Realu, jakim był Las Palmas, zajmuje miejsce w środku stawki, ale zwycięstwo faworyci osiągnęli dopiero w 84 minucie. Z totalnym autsajderem, jakim jest Almeria, męki trwały do 99 minuty, dopiero wtedy udało się zdobyć bramkę na 3:2. Jeszcze wcześniej była przegrana z Atletico Madryt w Pucharze Króla, jednobramkowe wygrane z Mallorką i Alaves wyszarpane odpowiednio w 82 i 92 minucie, więc gdyby nie przekonująca wygrana z Barceloną (4:1) w finale Superpucharu Hiszpanii, moglibyśmy uznać, że ostatni miesiąc w wykonaniu podopiecznych Carlo Ancelottiego po prostu nie był najlepszy. Ale w krytyce tej należy zmierzyć się z faktami, a te są takie, że Królewscy przegrali w tym sezonie tylko dwa razy, tylko z jednym przeciwnikiem (Atletico), tak w LaLiga, jak i Pucharze Króla.
Careletto jest świadomy tego, że zdobycie dziewięciu punktów w trzech najbliższych meczach może zapewnić mistrzowski tytuł. Starcie z Getafe będzie niejako wstępem do bojów z Atletico i Gironą, więc już w lutym możemy być niemal pewni, kto zostanie najlepszą drużyną w Hiszpanii. Pozwoli to także Królewskim przygotować się w spokoju do starć z RB Lipsk w 1/8 finału Ligi Mistrzów, bo przecież triumf w tych rozgrywkach również jest celem obecnego wicelidera rozgrywek.
Faworyt czwartkowego meczu jest jeden, Getafe zebrało 29 punktów przy 54 zdobytych przez Real. Daje to różnicę aż ośmiu miejsc w tabeli, ale i tak klub z przedmieść Madrytu notuje ostatnio niezłą passę, zwłaszcza jeśli idzie o gry u siebie. Pochylmy się na chwilę nad trenerem Pepe Bordalasem. Szkoleniowiec ten wrócił do Getafe w kwietniu ubiegłego roku i uczynił ze swojego stadionu prawdziwą twierdzę. Bordalas to symbol, pracował już w latach 2016-2021, ale skusił się na rok pracy w Valencii. Dopiero dziewiąte miejsce było poniżej oczekiwań, zakończyło się zwolnieniem, ale nikt nie miał wątpliwości, gdzie wróci ten doświadczony szkoleniowiec. To także przyjaciel Ancelottiego, więc ich czwartkowy mecz będzie jak zwykle okazją do wymiany uprzejmości.
Jak to wcześniej bywało. Poza sezonem 2016/2017, kiedy Getafe zaznało spadku i biło się o powrót do LaLiga, gospodarze czwartkowego spotkania zaliczają 19. sezon w najwyższej klasie rozgrywkowej. To bardzo młody klub, obchodzący przed rokiem jubileusz 40-lecia, więc i batalii przeciwko Realowi nie było aż tak wiele. W 37 dotychczasowych meczach Getafe wygrywało sześć razy, cztery razy padał remis, a resztę spotkań wygrali Królewscy. Ostatni raz klub z przedmieść Madrytu wygrał z utytułowanym przeciwnikiem przed dwoma laty, a jedynego gola zdobył Enes Unal, który teraz odzyskuje formę po zerwaniu więzadeł krzyżowych w kolanie.
Getafe kadrowo. Od dłuższego już czasu drużyny lig TOP5 w Europie przetrzebione są przez trwający od kilku tygodni Puchar Narodów Afryki. Teraz już w znacznie mniejszym stopniu, biorąc pod uwagę, że turniej wszedł w fazę ćwierćfinałową. Dotyka to nie tylko zespoły z czołówki, ale także średniaków, które w sporym stopniu opierają się na reprezentantach krajów afrykańskich. Z Getafe w PNA w barwach Gwinei wciąż występuje Ilaix Moriba. Kontuzja wyklucza Mauro Arambarriego, więc nie jest to sytuacja, w której trener Boradalas musiałby jakoś mocno główkować. Po karze za kartki wracają Damian Suarez, Jose Angel Carmona i Luis Milla, poza tym ostatnim wkraczając od razu do pierwszego składu. Trzecią zmianą w porównaniu z meczem z Granadą (2:0) może być wejście Carlesa Aleny za Jordiego Martina.
Real kadrowo. Niczym zaskakującym nie jest permanentna nieobecność poważnie kontuzjowanych Thibaut Courtois, Edera Militao i Davida Alaby. Z Las Palmas nie zgrał Jude Bellingham, który pauzował za kartki, a jego powrót jest niesłychanie ważny. W meczu na Wyspach Kanaryjskich jako rezerwowi wchodzili Ferland Mendy, Federico Valverde i Aurelien Tchouameni. W ogóle nie podniósł się z ławki Luka Modrić. Cała czwórka powinna zagrać w czwartek, co zapowiada nam aż pięć zmian i spowoduje, że na ławce usiądą Fran Garcia, Toni Kroos, Dani Ceballos, Eduardo Camavinga i Brahim Diaz. Wciąż niewyjaśniona jest sprawa nr 1 w bramce. W styczniu Andrij Łunin i Kepa Arrizabalaga zagrali po cztery mecze, choć w tych teoretycznie ważniejszych bronił Ukrainiec. Jego należy się spodziewać i w czwartkowym starciu.
Bohater: Rzeczą naturalną byłoby wskazać takiego w drużynie Królewskich, ale nie ma co iść na łatwiznę. Ciekawą postacią dla przebiegu czwartkowego meczu może być Borja Mayoral, notabene były piłkarz Realu. To współlider klasyfikacji strzelców razem z Bellingamem i Artemem Dovbykiem z Girony. Wszyscy zdobyli po 14 bramek, ale w przypadku Mayorala aż pięć goli miało decydujące znaczenie dla przebiegu meczu i zdobywanych punktów. Napastnik Getafe trafia w LaLiga co 121 minut, ostatnio wyraźnie podkręcił tę średnią strzelając w ośmiu z dziesięciu ostatnich spotkań.
Prognoza: Można utyskiwać na styl, w jakim radzi sobie Real w ostatnim czasie, ale to bez znaczenia, kiedy walka o mistrzostwo Hiszpanii wchodzi w decydującą fazę. Pamiętać jednak należy, że na własnym boisku trudno pokonać Getafe, w tym sezonie w LaLiga udało się to jedynie Rayo Vallecano (0:2), pozostałe starcia kończyły się sześcioma wygranymi i trzema remisami w tym z Barceloną (0:0). Co więcej, Azulones, jak zwykło się ich określać w Hiszpanii, stracili w tych dziesięciu meczach tylko sześć goli. Statystykę psuje nieco niedawna przegrana w Pucharze Króla z Sevillą (1:3), ale i tak nie zmienia to faktu, że czwartkowy rywal Realu ma jedną z najszczelniejszych defensyw na Półwyspie Iberyjskim. Jakość Królewskich powinna da z pewnością o sobie znać.
Mój typ: 0:2.
Przypuszczalny skład Getafe: Soria – Suarez, Djene, Alderete, Rico - Greenwood, Maksimović, Milla, Alena - Mayoral, Mata.
Przypuszczalny skład Realu: Łunin - Carvajal, Rudiger, Nacho, Mendy - Valverde, Tchouameni, Modrić, Bellingham - Vinicius, Rodrygo.