Liverpool – Brighton. The Reds coraz bliżej ideału
Zapowiedzi
23.11.2024
- Leicester - Chelsea
- Lechia – Pogoń
- Milan – Juventus: typy, kursy, zapowiedź (23.11.2024)
- Arsenal - Nottingham
- Aston Villa - Crystal P.
- Bournemouth - Brighton
- Everton - Brentford
- Fulham - Wolves
- Manchester City – Tottenham. Guardiola w opałach
- Lech – GKS Katowice
- Man City - Tottenham
24.11.2024
Liverpool pod wodzą Arne Slota powoli zaczyna przypominać Liverpool za najlepszych czasów Jurgena Kloppa. 12 wygranych w 14 meczach, pozycja wicelidera w Premier League, komplet zwycięstw w Lidze Mistrzów i osiągnięty w środę ćwierćfinał Pucharu Ligi Angielskiej. Rywalem The Reds w tych ostatnich rozgrywkach był w środę Brighton, a w sobotę dojdzie między nimi do ligowego rewanżu.
Gdyby nie zaskakująca wpadka z Nottingham Forest (0:1), gdyby nie remis w szlagierze z Arsenalem (2:2), start sezonu w wykonaniu Liverpoolu można by uznać za perfekcyjny. Ale i tak nie ma co narzekać, holenderski szkoleniowiec, który latem wszedł w buty uwielbianego Kloppa ma świetną średnią 2,64 punktu na mecz. Nie da się przejść przez wszelkie rozgrywki bez wpadki, te przecież spotkają także liderujący w Premier League Manchester City, więc sytuacja wyjściowa jest znakomita. Mało tego, dobre wyniki pociągają za sobą atmosferę, a także zdrową rywalizację w zespole, bo przecież kiedy drużyna wygrywa, to nawet najbardziej kapryśni rezerwowi tracą argumenty. Szczególnie w ataku jest wielka konkurencja i tak naprawdę nieustalona dotąd hierarchia. Niby najwyższe notowania mają Mohamed Salah, Cody Gakpo, Luis Diaz i Darwina Nuneza, ale przecież swoje aspiracje mają również Dominik Szoboszlai i Curtis Jones, którzy rozpoczęli środowy bój w Pucharze Ligi Angielskiej przeciwko Brighton. Skończył się wygraną 3:2, ale gole zdobywali wspomagający napastników ze skrzydeł Gakpo (dwa trafienia) i Diaz. Salah i Nunez wchodzili na boisko w roli rezerwowych dopiero w 71 minucie. Nie wiadomo więc, jak w tej chwili wygląda hierarchia wśród graczy ofensywnych, zapowiada się na to, że wystąpi aż czterech nominalnych napastników - Salah, Szoboszlai i Gakpo oraz najbardziej wysunięty Nunez.
To środowe starcie jest znakomitym punktem odniesienia dla tego, co wydarzy się w sobotę. Jeśli rzeczywiście Slot uzna, że może pozwolić sobie na tak ofensywny wariant, w składzie możemy spodziewać się prawdziwej rewolucji, bo przecież w EFL Cup szansę dostało także kilku innych rezerwowych. Do bramki wraca Caoimhin Kelleher, wymieni się również cała obrona, w środku znów będą rządzić Alexis Mac Allister i Ryan Gravenberch. Slot nie ma do dyspozycji tylko bramkarza Alissona (opuścił już sześć spotkań) i Harveya Elliotta, który i tak jest mało istotnym rezerwowym. W mieście Beatlesów wciąż czekają na powrót do formy pozyskanego latem Federico Chiesy, kłopot z mięśniami brzucha ma Diogo Jota, który jest kolejnym napastnikiem niepozbawionym aspiracji. Sytuacja Liverpoolu jest więc znakomita, można nawet powiedzieć, że godna pozazdroszczenia. W takich okolicznościach można bić się skutecznie na wielu frontach, a dowodem tej skuteczności niech będzie komplet punktów w Lidze Mistrzów po wygranych z Milanem, Bologną i Lipskiem.
Brighton, na czele którego stoi od lipca młody niemieckie trener Fabian Hurzeler (31 lat), popchnął zespół do czterech ligowych zwycięstw, czterech remisów i tylko jedno spotkanie zakończyło się porażką. Był to dość zacięty i widowiskowy bój z Chelsea (2:4), o sile mew przekonał się już Everton (3:0), Manchester United (2:1), Tottenham (3:2), Newcastle (1:0) czy Arsenal, który zdołał u siebie tylko zremisować z ekipą Hurzelera. Niemiecki szkoleniowiec mimo młodego wieku (najmłodszy w historii Premier League) ma już mnóstwo doświadczeń, najnowszym jest awans z St. Pauli do 1. Bundesligi, a wcześniej była praca w młodzieżowych reprezentacjach Niemiec. Największym atutem drużyny jest ofensywa, w której prym wiodą doskonale znany na Wyspach Danny Welbeck (sześć goli i asysta w dziewięciu ligowych meczach) oraz pozyskany z Leeds Fracuz Georginio Rutter (kosztował ponad 45 mln euro). Ten ostatni nie zagrał w środę w wyjściowym składzie, nie był bowiem w pełni sił. Jest też trochę innych kłopotów; obrońca Lewis Dunk walczy z urazem łydki, Yankuba Minteh ma kłopot z pachwiną, Joao Pedro z kostką, nie zagrają również Solly March, James Milner, Matt O'Riley i Adam Webster.
Ponieważ w ostatnich siedmiu meczach z udziałem Brighton padło 30 goli, co daje średnią ponad czterech na mecz, możemy spodziewać się strzelaniny na Anfield. Oczywiście ze wskazaniem na gospodarzy, siła ich składu jest niebywała.
Mój typ: 4:2.