Niemcy – Holandia. Mecz jak wojna
Zapowiedzi
23.11.2024
- Leicester - Chelsea
- Lechia – Pogoń
- Milan – Juventus: typy, kursy, zapowiedź (23.11.2024)
- Arsenal - Nottingham
- Aston Villa - Crystal P.
- Bournemouth - Brighton
- Everton - Brentford
- Fulham - Wolves
- Manchester City – Tottenham. Guardiola w opałach
- Lech – GKS Katowice
- Man City - Tottenham
- Legia – Cracovia
Debiut w bramce Olivera Baumanna, kolejne szanse dla Angelo Stillera, Aleksandara Pavlovicia i Tima Kleindiensta – to niemiecka perspektywa starcia z Holendrami, którzy mają liczne absencje i niepohamowaną chęć rewanżu za niedawny remis w Amsterdamie.
Rok 2024 w ich wzajemnych potyczkach to nie tylko 2:2 w Lidze Narodów kilka tygodni temu (gole Reijnders, Dumfries – Undav, Kimmich), ale także przegrana Pomarańczowych u siebie w towarzyskim mecz rozegranym w Amsterdamie w marcu (1:2, gole Veerman – Mittelstadt, Fullkrug). Zresztą długo można by opowiadać, sięgać do bliższej lub dalszej historii. Ze względu na silnie przeplatające się losy obu krajów nie tylko na niwie sportowej rywalizacja Niemców z Holendrami zawsze urasta do wydarzeń, w których przeważa terminologia militarna. Jedni powiedzą, że jej punktem kulminacyjnym był finał mundialu w 1974 roku, drudzy wskażą elektryzujące starcia z lat 90., kiedy obie reprezentacje nie szczędziły sobie razów, a piłkarze doprowadzali do niemałych skandali.
Zostawiamy jednak przeszłość, patrzymy na przebudowujące się drużyny narodowe Niemiec i Holandii, zwłaszcza wśród gospodarzy dostrzegamy mnóstwo nowych twarzy, które mają powieść naszych zachodnich sąsiadów do sukcesów. Dziś po raz pierwszy zobaczymy w bramce Baumanna, czwarte swoje spotkanie w kadrze rozegra Pavlović, a Kleindienst dostanie swoją drugą szansę, pierwszą od początku meczu. Zatrzymajmy się na Pavloviciu, który staje się kluczową postacią mechanimu sterowanego przez Juliana Nagelsmanna. Jego kariera przez ostatni rok jest jak historia z bajki, bo w zaledwie kilka miesięcy stał się kluczową postacią Bayernu Monachium, gdzie jeszcze niedawno grał w rezerwach, a w kadrze wieszczy mu się skuteczne zastąpienie Toniego Kroosa. Co ciekawe do tej samej roli aspiruje Angelo Stiller, a obu ich powinniśmy dziś zobaczyć od pierwszej minuty. Prawdopodobnie rywalizujący z nimi Pascal Gross nie wytrzyma konkurencji, a na pewno nie będzie on melodią na przyszłość, bo w jego metryce wybija ponad 30 lat. Pavlovicia, bo o nim mowa, mieliśmy zobaczyć w wyjściowym składzie już na mecz z Bośnią w Zenicy (2:1), ale nie zobaczyliśmy go w ogóle ze względu na stłuczenie kolana. Wcześniej Pavlović pokazywał się w niemieckich barwach trzykrotnie, za każdym razem jako rezerwowy, najdłuższy jego występ trwał dokładnie pół godziny. Byłoby tych spotkań więcej, być może nawet na niedawnym Euro, gdyby nie operacja usunięcia migdałków. Niemieckie media podkreślają, że Pavlović jest absolutnie gotowy do rywalizacji, czego dowodem ma być wygrana konkurencja z uznanymi piłkarzami bawarskiego zespołu (tylko jedno spotkanie oglądał z ławki). Obecność Pavlovicia to jedna z wielu zmian u Nagelsmanna po wygranej w Zenicy. W sumie może być ich aż siedem (patrz przypuszczalne składy).
Mecz Niemców z Holendrami to kolejny pretekst do wielkiej dyskusji o obciążeniach w futbolu, których jest coraz więcej. W ślad za tym jest coraz więcej kontuzji (dwa hiszpańskiego przykłady Rodriego i Daniego Carvajala są dość wymowne), także w obu reprezentacjach, które zagrają dziś w Monachium. Obaj trenerzy mówią o tym głośno, prowadzący Ronald Koeman zasłynął przecież tym, że podczas pracy w Ajaksie Amsterdam dał wolne w środku sezonu Stevenowi Pienaarowi, który z powodu przeciążenia prezentował się po prostu słabo. Holenderscy eksperci przypominają w związku z tym, że dziś Koeman postąpiłby tak samo, dając wolne kilku kadrowiczom, mimo że sezon tak naprawdę dopiero się rozpoczął. Poza tym nie będzie to kwestia wyboru, a konieczności, bo w obu drużynach lista nieobecnych jest całkiem długa. U Holendrów jest to aż pięciu graczy, do absencji należy doliczyć także zawieszonego kapitana Virgila van Dijka (zobaczył czerwoną kartkę w meczu z Węgrami). Nagelsmann z kolei nie może skorzystać z Marca-Andre ter Stegena, Jamala Musiali, Kaia Havertza i Niclasa Fullkruga.
Zwycięstwo da Niemcom niezwykle komfortową sytuację i awans do finału Ligi Narodów, ponieważ już teraz prowadzą oni z bilansem 2-1-0 z przewagą dwóch punktów nad Holandią. Przypomnijmy, że najgorsza drużyna grupy spada (teraz jest nią Bośnia i Hercegowina), a trzecia rozegra baraż o utrzymanie. Spotkanie w Monachium będzie miało szczególny wymiar. Pożegnani zostaną zawodnicy, którzy zamknęli reprezentacyjny etap, mistrzowie świata z 2014 roku - Manuel Neuer, Thomas Muller oraz kapitan na ostatnim Euro Ilkay Gundogan. Przed pierwszym gwizdkiem minutą ciszy uczczona zostanie pamięć zmarłych niedawno piłkarzy obu reprezentacji – Niemca Dietera Burdenskiego i Holendra Johana Neeskensa.
Mój typ: 2:1. Niemcy są na fali. Po początkowych turbulencjach, odkąd trenerem został Nagelsmann, teraz wszystko idzie po właściwej ścieżce, bo wyniki są dobre, a w kadrze następuje konsekwentna wymiana pokoleniowa. Gospodarze wygrają to spotkanie, ale różnicą zaledwie jednej bramki.
Przypuszczalny skład Niemiec: Baumann – Kimmich, Tah, Rudiger, Mittelstadt – Stiller, Pavlović – Gnabry, Undav, Wirtz – Kleidienst.
Przypuszczalny skład Holandii: Verbruggen – Dumfries, de Vrij, de Ligt, van den Ven – Gravenberch, Timber – Simons, Reijnders, Gakpo – Brobbey.