Czas
Kursy
1.01
1000

Real – Borussia. Powtórka z Wembley

22.10.2024 21:00,
Autor zapowiedzi: Przemysław Iwańczyk
pic

To zupełnie inne okoliczności niż ubiegłosezonowy finał Ligi Mistrzów. Dysproporcja sił jest jeszcze większa – Real silniejszy, Borussia słabsza. Ale i tak wieczór na Bernabeu może przynieść ciekawe wydarzenia, zwłaszcza że dortmundczcy prowadzą w tabeli z kompletem punktów, a Królewscy mają na koncie niespodziewaną porażkę.

Żeby dobitnie przeciwstawić równoprawne tezy o nieuchronności zdarzeń z udziałem zdecydowanych faworytów a zarazem nieprzewidywalności świata futbolu, odwołajmy się do finału Ligi Mistrzów 2023/2024 na Wembley, gdzie zupełnie spodziewanie zagrał Real i zupełnie niespodziewanie wystąpiła w nim Borussia. Wedle założeń miało być łatwo, szybko i przyjemnie, a skończyło się na tym, że zespół Carlo Ancelottiego wygrał 2:0, zdobywając bramki dopiero w ostatnim kwadransie. Teraz też świat klubowej piłki nożnej staje na głowie; przede wszystkim zmieniono formułę rozgrywek, ta pociągnęła za sobą kilka sensacyjnych rozstrzygnięć, choć były też mecze szalenie jednostronne, a przez to nudne. Poza tym w przypadku Realu raczej trudno ekscytować się pojedynczymi wpadkami, te zdarzały się najlepszemu klubowi w historii futbolu dość regularnie w początkowej fazie sezonu, bo później wszystko przebiegało z reguły bezboleśnie i obficie w zwycięstwa. Tym razem moment słabości wykorzystał Lille, ledwie czwarta drużyna francuskiej Ligue 1.

Permanentne zwycięstwa lub w najgorszym razie remisy w lidze hiszpańskiej wcale nie wystawiają Królewskim świadectwa bezbłędnych i absolutnie najlepszych. O tym przesądzi dopiero zbliżające się El Clasico, bo na razie w tabeli prowadzi Barcelona, mimo że zanotowała jedną przegraną w tym sezonie. Real miewa słabości, ale umiejętnie ucieka z głową spod topora, choćby w zremisowanych po 1:1 meczach z Mallorką, Las Palmas czy derbach z Atletico. Prawda jest jednak taka, że podopieczni śrubują rekord spotkań bez porażki w lidze (mają ich teraz 42), a kolejny taki, a będzie do bój z Barceloną, pozwoli wyrównać rekord… Barcy z przełomu lat 2017-2018. O sile i stabilizacji Królewskich niech świadczy to, że starcie sprzed kilku dni z Celtą było 200. ligowym meczem Ancelottiego w roli trenera Realu, a jego bilans brzmi wręcz niewiarygodnie: 143-33-24.

Zaczęliśmy tę zapowiedź od przypomnienia finału poprzedniej Ligi Mistrzów między tymi zespołami i tu warto zatrzymać się nad zmianami, do których doszło latem, i ich konsekwencjami. Real zmienił się nie tak rewolucyjnie, jeśli idzie o liczbę roszad, ale fundamentalnie, jeśli mierzyć zmianę wartością nowych piłkarzy. W zasadzie jednego – Kyliana Mbappe – który przeciwko Celcie strzelił ósmego gola w 12 meczu w barwach Królewskich. Jeszcze kilkanaście dni temu były poważne obawy o formę 25-letniej gwiazdy globalnej piłki, Francuzowi dokuczały kontuzje mięśniowe, ale teraz znów jest tym graczem, jakiego Real sobie wyśnił czekając na jego transfer z PSG od kilku lat. To kolejny dowód na to, jak przeładowany jest piłkarski kalendarz. Gdyby nie wolne, jakie Mbappe dostał od trenera kadry Didiera Deschampsa, niewykluczone, że wciąż zmagałby się z kłopotami, które nie pozwoliły napastnikowi wrócić na swój najwyższy poziom. Mówimy o kontuzjach, myślimy Dani Carvajal, któremu zerwanie więzadeł krzyżowych w kolanie może przyspieszyć znacząco myśli o zakończeniu kariery. Prawego obrońcę zastąpi dziś Lucas Vazquez i to druga zmiana w porównaniu z finałem na Wembley. Na trzecią i czwartą nikt w Madrycie nie miał wpływu, bo Toni Kroos zakończył karierę, a Nacho Fernandez postanowił wynieść się do Arabii Saudyjskiej. Czy Real jest teraz silniejszy? Tak, dzięki Mbappe o wiele. Czy Borussia jest słabsza niż kilka miesięcy temu? Tak, i za chwilę spróbujemy tego dowieść faktami.

Po pierwsze zmienił się trener. Drużynę przejął Nuri Sahin, który dopiero wchodzi na głęboką trenerską wodę, ze składu ubyło dwóch obrońców (Mats Hummels, Ian Maatsen), na Wyspy wyruszył niezwykle skuteczny Niclas Fullkrug, w tym samym kierunku podążył Jadon Sancho, a Karim Adeyemi leczy kontuzję, która uniemożliwia mu grę w Madrycie. Mamy więc podobną liczbę zmian co w Realu, ale retoryczną pozostaje kwestia, kto na tym bardziej zyskał.

Nie ma rywalizacji między Realem a Borussią bez przypomnienia bojów z sezonu 2012/2013, kiedy najpierw w grupie BVB wygrała 2:1 (w rewanżu był remis 2:2), a w półfinale rozbiła rywala 4:1 (w rewanżu 0:2). Aż pięć goli, w tym cztery w jednym spotkaniu, zdobył wówczas Robert Lewandowski i były to dwie z trzech wygranych niemieckiej drużyny z Realem na 15 starć między nimi.

Dotarliśmy tym samym do potencjalnych bohaterów meczu w Madrycie. Na plan pierwszy wysuwa się były zawodnik BVB, a teraz Realu, Jude Bellingham. Chciałoby się napisać, że to postać fundamentalna, biorąc pod uwagę snajperskie okoliczności, w jakich witał się z ligą hiszpańską, ale obecnie niewiele z tego zostało. Wydaje się, że Anglik źle znosi towarzystwo większych od siebie gwiazd, a taką jest nie tylko Mbappe, ale również Vinicius, który został najlepszym strzelcem poprzedniego sezonu, a teraz tym bardziej bije na głowę kolegę z nr 5 na koszulce. Choć trudno w to uwierzyć, ale jedynym, czym w tym sezonie może pochwalić się Bellingham, są dwie asysty w dziewięciu spotkaniach.

Mimo dołka, w jaki wpadł Belligham, możemy ten wątek podsumować stwierdzeniem, że Real to wciąż wspaniały zespół, który ma i młodych, i tych bardzo doświadczonych. Choć nie jest graczem pierwszego wyboru, nie było w tym sezonie spotkania, w którym Ancelotti nie skorzystałby z Luki Modricia. Chorwat zbliża się do czterdziestki, a wydaje się być niezniszczalny. Nie tylko jest na boisku i wspiera doświadczeniem, ale daje konkretne zyski, jakimi są gole i asysty (przeciwko Celcie zaliczył taką). Borussia, choć wiele wartości wnieśli do zespołu byli gracze Stuttgartu Waldemar Anton i Serhou Guirassy, to w pojedynku na osobowości nie jest w stanie znieść konkurencji na żadnej pozycji. Dowodem niech będą ligowe męczarnie (choćby ostatnia z St. Pauli), których skutkiem były dwie porażki w Bundeslidze. W Lidze Mistrzów prawdziwego sprawdzianu jeszcze nie było, wygrane z Bruggią (3:0) i Celtikiem Glasgow (7:1) dają więc żółto-czarnym prowadzenie w 36-zespołowej tabeli. Dziś już taryfy ulgowej nie będzie, Real sprawdzi, ile wart jest Sahin i jego ludzie.

Mój typ: przynajmniej dwubramkowa wygrana Realu i przynajmniej jedno trafienie Mbappe.

Przypuszczalny skład Realu: Courtois – Vazquez, Militao, Rudiger, Mendy – Valverde, Tchouameni, Bellingham – Rodrygo, Mbappe, Vincius.

Przypuszczalny skład Borussii: Kobel – Ryerson, Anton, Schlotterbeck, Bensebaini – Can, Gross – Sabitzer, Brandt, Gittens – Guirassy.