Czas
Kursy
1.01
1000

Serbia – Hiszpania. Królowie Europy na salonach

05.09.2024 20:45,
Autor zapowiedzi: Przemysław Iwańczyk
pic

Ponieważ w XXI wieku Hiszpania po raz trzeci wygrała Euro, a do tego ma na koncie triumf w mundialu, nie będzie miała problemu, by potwierdzić swoją mistrzowską wartość, bo po prostu to potrafi. Mało tego – nie grozi jej zapaść pokoleniowa, może eksponować w reprezentacji coraz to nowe perłki, ofensywny tercet Yamal – Olmo – Williams powinien być ozdobą czwartkowego wyjazdowego starcia z Serbami.

Mając w pamięci, jak kiepsko rozpoczął się dla Hiszpanii poprzedni cykl eliminacyjny, a była to wyjazdowa, sensacyjna wręcz przegrana ze Szkotami, trudno bez żadnych wątpliwości napisać, że podopieczni Luisa de la Fuente będą górą i basta. Tak to nie działa, choć biorąc pod uwagę głębię kadrową gości i jednak coraz bardziej pozbawioną osobowości drużynę Serbii („Kiedyś to było…”), prognozy bukmacherów są jak najbardziej uzasadnione. Kursy Fortuny (6,20 – 4,15 – 1,51) znakomicie oddają trend. Jednak prócz niewiadomej, jaką niesie pierwszy mecz po turnieju, jest jeszcze jedna kwestia, która może determinująco wpłynąć na wynik. Otóż nie mamy do czynienia z eliminacjami mundialu, bo te dopiero przed nami, ale z Ligą Narodów, więc rywalizacją traktowaną przez niektóre zespoły nieco luźniej. Inna rzecz, że z trzech dotychczasowych edycji Hiszpanie wygrali tę ostatnią, a więc są obronami tytułu, a w jeszcze poprzedniej rywalizacji przegrali w finale z Francuzami zaledwie jednym golem.

Tak już na koniec tych teoretycznych dywagacji, hiszpańskie media przeprowadziły analizę premierowych występów po mistrzostwach Europy wszystkich triumfatorów w historii tej imprezy – od 1960 roku i drużyny ZSRR aż po Włochów, którzy triumfowali w 2021 roku (nominalnie data imprezy to 2020). W dziewięciu przypadkach mistrz kontynentu zaczynał od wygranej, pięć razy osiągał zaledwie remis, a tylko dwukrotnie przegrywał. Na 16 dotychczasowych przypadków aż 12 były meczami towarzyskimi.

Hiszpanie komunikują wprost, że kolejny sukces nie jest w stanie wprowadzić ich w stan błogości, który spowoduje utratę koncentracji lub brak głodu następnych wyzwań. To przecież cały zastęp młodych ludzi, którzy przebijając się przez liczną konkurencję dopiero stają przed trudem utrzymania statusu reprezentanta. Zresztą nowym będzie niezwykle trudno przebić się do składu de la Fuente. Wystarczy spojrzeć na ofensywną wartość Hiszpanii i tercet graczy operujących w jednej linii, a chodzi o Lamine Yamala, Daniego Olmo i Nico Williamsa. Wszyscy współpracują jak należy, są przykładem na wzorowe wręcz zrozumienie, podczas Euro Yamal zaliczył asysty zarówno przy golu Olmo (z Niemcami) jak i Williamsa (z Anglią). To bez wątpienia jedna z gwiazd Euro, ale także sezonu ligowego w Hiszpanii, gdzie 17-latek świetnie obsługuje w Barcelonie m.in. Roberta Lewandowskiego. Koszulka z nr 19 w barwach reprezentacji Hiszpanii jest więc jedną z najbardziej pożądanych, jest wielce prawdopodobne, że Yamala zobaczymy dziś na boisku, bo pewność w tej kwestii odbiera jego uraz łydki. Lekarze zapewniają jednak, że uda się młokosa postawić na nogi i będzie on jednym z bohaterów batalii w Belgradzie. Z wielką przyjemnością cały świat będzie również spoglądał na Olmo, ale i starszych bohaterów, jak np. Dani Carvajal.

Co ma do zaoferowania Serbia? Przypomnijmy, że drużyna ta przegrała na Euro tylko jeden mecz – z Anglią 0:1, ale osiągnięte później remisy ze Słowenią (1:1) i Danią (0:0) nie pozwoliły jej wyjść z grupy. Dziś w Belgradzie będzie to jednak zupełnie inny zespół niż kilkanaście tygodni temu. Dusan Tadić zakończył karierę, Sergej Milinković-Savić i Stefan Mitrović są kontuzjowani, Dusan Vlahović, obecnie największa gwiazda, oznajmił, że rezygnuje z gry w reprezentacji. Asem w talii trenera Dragana Stojkovicia pozostaje więc napastnik Luka Jović, zdobywca gola gola przeciwko Słowenii na Euro, atakujący Milanu, który ma za sobą epizod w Realu Madryt.

Historia starć hiszpańsko-jugosłowiańskich jest dość burzliwa, ale krótka. Zanim Bałkany podzieliły się na kilka znakomitych piłkarsko krajów, było kilka świetnych starć. Choćby to z 1977 roku wygrane na wyjeździe przez Hiszpanię 1:0 w obecności ponad 66 tys. widzów. Mecze turniejowe to z kolei mundial 1982 i grupowa wygrana Hiszpanii 2:1, oraz mundial 1990, kiedy w 1/8 finału po dogrywce wygrali Jugosłowianie. Dwa gole zdobył Stojković (obecny selekcjoner), dla Hiszpanii trafił Julio Salinas. O sile Jugosłowian niech świadczy ich ławka, na której siedzieli Dejan Saviciević, Robert Prosinecki, Dejan Saviciević, Robert Jarni, Alen Boksić czy Davor Suker.

Jak bardzo mocno podkreślamy indywidualności tamtego zespołu, tak bardzo i szybko przychodzą nam na myśl wszelkie niepokoje, nieporozumienia, żeby nie powiedzieć awantury, jakie przetaczały się przez ten zespół narodowy. Tłem tych konfliktów nie zawsze był futbol, zaprzeczeniem tej tezy jest postawa Chorwacji, która po wyodrębnieniu z Jugosławii odniosła najwięcej sukcesów w międzynarodowym futbolu.

Wróćmy do samej Ligi Narodów. Jest ona przedsięwzięciem wciąż rozwijającym się, tym razem z Dywizji A, w której w czterech grupach (w sumie 16 zespołów) jest i reprezentacja Polski, po rozegraniu pierwszej fazy wyłoni ćwierćfinalistów. Dopiero zwycięzcy tej fazy awansują do turnieju finałowego, który zostanie rozegrany w czerwcu przyszłego roku. Gdyby kierować się jedynie rankingami oraz wynikami ostatnich imprez, czołową ósemkę stanowiłyby: Chorwacja, Portugalia, Włochy, Francja, Holandia, Niemcy, Hiszpania i Dania lub Szwajcaria. Właśnie ta „hiszpańska” grupa, którą uzupełnia także Serbia, jest najbardziej wyrównaną, bo żadnego jej rozstrzygnięcia nie będzie można uznać za sensacyjne.

Mój typ: Hiszpania wygra 2:0 przy przynajmniej jednej asyście Yamala.

Przypuszczalny skład Serbii: Rajković – Babić, Milenković, Pavlović – Nedeljković, Ilić, Lukić, Terzić – Samardzić, Birmancević – Jović.

Przypuszczalny skład Hiszpanii: David Raya – Carvajal, Le Normand, Laporte, Cucurella – Zubimendi, Fabian Ruiz – Yamal, Olmo, Williams – Oyarzabal.