Arsenal - Bayern. 1:5, zgłoś się!
Dotychczas było tak, że jak Arsenal trafiał na drużynę z Monachium, musiał liczyć się z tym, że dostanie srogie wciry. Teraz sytuacja się odwraca, bo to londyńczycy mają szansę na mistrzostwo swojego kraju, a od jakiegoś czasu są okazem stabilizacji, Bawarczykom zaś przypadnie pierwszy po 11 latach sezon bez triumfu w Bundeslidze, a w klubie panuje permanentny bałagan.
1:5, 1:5, 1:5 – to wyniki trzech ostatnich spotkań Arsenalu z Bayernem. Jak więc nie mówić o kompleksie, jak się z niego wyleczyć? Nie będzie chyba lepszego momentu niż teraz, kiedy Bawarczyków dotyka niespotykany na przestrzeni ostatniej dekady kryzys. Mając 16 punktów straty do liderującego Bayeru Leverkusen pogodzono się już z utratą mistrzostwa. Podobnie jak sprawą przesądzoną jest zmiana trenera, bo Thomas Tuchel nie ma żadnych szans utrzymać się na stanowisku. Liczne kontuzje, nieporozumienia personalne, atmosfera wzajemnych pretensji, a także niedowład zarządczy powodują, że z marki Bayernu, który jeszcze cztery lata temu wygrywał Ligę Mistrzów, zostało tyle co nic.
Arsenal razem z Liverpoolem i Manchesterem City tworzy nieprawdopodobnie ekscytującą walkę o mistrzostwo Anglii razem z Liverpoolem i Manchesterem City. Ta do końca pozostanie pewnie zagadką, ale jedno jest pewne, że klub z północnego Londynu pod wodzą trenera Mikela Artety otworzył nowy, całkiem przyjemny rozdział w swojej historii. Przypomnijmy, że Arteta zastąpił Unaia Emery’ego, ostatnie dwa sezony to już czas, kiedy może szkoleniowiec ten uznać, że to już autorski jego projekt.
Piłkarzy Arteta ma nieoczywistych, choć nie noszących statusu gwiazd, które byłyby w ścisłej czołówce najdroższych i najbardziej rozchwytywanych. Są jednak takie postaci jak Martin Odegaaard, Bukayo Saka (14 goli i 8 asyst w Premier League), Declan Rice czy wreszcie Kai Havertz Czas przełożyć to także na europejskie puchary, gdzie w Lidze Mistrzów Arsenal po raz pierwszy od blisko półtorej dekady znalazł się dalej niż w 1/8 finału. Londyńczycy zawsze mieli problem z tym, żeby zajść dalej, w historii w Europie zdobyli tylko nieistniejący już Puchar Zdobywców Pucharów w 1994 roku i Puchar UEFA w 1970 roku. Może to wreszcie ten czas?
Ważny dla tej rywalizacji jest też fakt, że dwa z trzech zwycięstw Arsenalu z Bayernem w historii miało miejsce z udziałem… Artety. Nie jako trenera, ale jako piłkarza. W 2013 roku londyńczycy wygrali na Allianz Arenie 2:0 po golach Olivera Giroud i Laurenta Kościelnego, w bramce gości stał Łukasz Fabiański, a Arteta był kapitanem i rozegrał 90 minut. Trenerem był wówczas Arsene Wenger. Z ludzi Bayernu, którzy pamiętają tamto spotkanie, możemy wymienić jedynie Manuela Neuera i Thomasa Mullera. Dodajmy, że mimo porażki, a była to 1/8 finału, Bayern wygrał w tamtym sezonie Ligę Mistrzów. Drugi wygrany mecz z Artetą (ale już tylko na ławce) miał miejsce dwa lata później, wówczas to Arsenal zwyciężył w pierwszym meczu u siebie 2:0, ale uległ w rewanżu 1:5. Na boisku oglądaliśmy wówczas Roberta Lewandowskiego.
Co ma do zaoferowania Bayern? Prócz niedogodności, które niszczą jego morale, a o których pisaliśmy wyżej, ma wciąż kilka atutów. Choćby Harry’ego Kane’a, który zanim został gwiazdą Tottenhamu został wyrzucony z Arsenalu i wciąż pamiętam chwile, kiedy dokuczano mu, że jest zbyt tęgim chłopcem, by marzyć o zawodowej karierze. Podczas gry w Premier League robił, co mógł, by przekonać swój były klub o niesłuszności tamtej decyzji. Strzelił mu nawet 14 goli w 17 meczach, ale to teraz następuje chwila prawdy, bo tym razem mogą to być najprzyjemniejsze trafienia w jego karierze. Także dla samego Bayernu, który przecież przegrał już w tym sezonie, co tylko mógł. Mimo że Kane w tym sezonie zdobył już 32 gole dla Bawarczyków, to właśnie te przeciwko Kanonierom mogą być najważniejsze i najdłużej zapamiętane.
To klub, który osiągnął aż 11 finałów Ligi Mistrzów, wygrał aż sześć z nich, co czyni go trzecim najbardziej utytułowanym klubem w historii. Bałagan w klubie zdestabilizował jednak przede wszystkim stronę sportową. Jest źle, żeby nie powiedzieć fatalnie, a dowodem na to niech będzie przegrany w miniony weekend mecz z Heidenheim.
Jak to wcześniej bywało. W 12 dotychczasowych meczach Arsenal wygrywał tylko trzy razy przy dwóch remisach i aż siedmiu wygranych Bawarczyków. Relacja goli jest jeszcze dotkliwsza dla Arsenalu 12-27. Nie ma więc lepszego przeciwnika dla monachijczyków niż Kanonierzy. Ale czy na pewno? W obecnej sytuacji faworytem są jednak gospodarze, którzy na własnym boisku wygrali z BM tylko raz. Najskuteczniejszym strzelcem w tych meczach w barwach monachijczyków pozostaje Thomas Muller (pięć goli) i Olivier Giroud (trzy gole) po stronie Arsenalu.
Arsenal kadrowo. Trener Arteta nie będzie miał do dyspozycji tylko jednego gracza – Jurriena Timbera. W ostatniej ligowej kolejce londyńczycy pokonali na wyjeździe Brighton 3:0 po trafieniach Havertza, Saki i Leandro Trossarda. Jakub Kiwior obejrzał to spotkanie z ławki rezerwowych, ale dziś z pewnością wyjdzie w podstawowym składzie. Najprawdopodobniej będzie to jedyna zmiana w jedenastce.
Bayern kadrowo. Najlepsza widomość dla trenera Tuchela jest taka, że wraca po karze za czerwoną kartkę w Lidze Mistrzów Dayot Upamecano. Gorsze samopoczucie będzie miał patrząc na listę kontuzjowanych. Są na niej Gabriel Marusić, Tarek Buchmann, Bouna Sarr, Sacha Boey i Noel Aseko. Ale to nie koniec. Przeciwko Heidenheim nie zagrało aż pięciu zawodników, którzy mogą dziś wyjść na Emirates. To Manuel Neuer, którego zastępował Sven Ulrich, Kingsley Coman, Leroy Sane, Noussair Mazraoui i Aleksandar Pavlović. Poza dwoma ostatnimi pozostali awizowani są do pierwszej jedenastki.
Prognoza. Kiedy, jeśli nie dziś drużyna z Londynu ma się zrewanżować za wszystkie dotychczasowe upokorzenia. Chodzi o te trzy ostatnie mecze 1:5. Nadchodzi chwila, by wykorzystać swój czas. Sprawy tytułu mistrza Anglii mogą rozstrzygnąć się niekorzystnie, ale przecież Liga Mistrzów też jest dla niespodziewanych zespołów.
Mój typ: 3:1.
Przypuszczalny skład Arsenalu: Raya – White, Saliba, Gabriel, Kiwior – Odegaard, Jorginho, Rice – Saka, Havertz, Jesus.
Przypuszczalny skład Bayernu: Neuer – Kimmich, De Ligt, Dier, Davies – Laimer, Goretzka – Sane, Musiala, Coman – Kane