Czas
Kursy
1.01
1000

Aston Villa – Brighton. Poświąteczna potyczka średniaków

30.12.2024 20:45,
Autor zapowiedzi: Przemysław Iwańczyk
pic

Za określenie średniakami na pewno nie obrażą się goście poniedziałkowego spotkania, w końcu ich najwyższe miejsce po awansie przed siedmioma laty to szósta pozycja, ale już Aston Villa może poczucie rozczarowania, skoro dostąpiła właśnie zaszczytu gry w Lidze Mistrzów i radzi sobie w niej całkiem okazale. Co czeka nas w boju tych dwóch drużyn na Villa Park?

Był nawet taki moment, kiedy Aston Villa po trzech kolejnych wygranych – w tym z Bayernem Monachium - przewodziła tabeli zreformowanej Ligi Mistrzów. Przyszła jednak niespodziewana przegrana z Bruggią, dwa stracone punkty w rywalizacji z Juventusem, co spowodowało spadek notowań. Rok w Europie podopieczni Unaia Emery’ego zakończyli jednak triumfem nad RB Lipsk, więc dwie kolejki przed końcem pierwszej fazy utrzymują się w czołowej ósemce całej rywalizacji. Oznacza to bezpośredni awans do 1/8 finału i coraz większą satysfakcję z tej zabawy dla najlepszych i najbogatszych. Jak jednak powszechnie wiadomo, łatwiej się w Lidze Mistrzów ścierać z najlepszymi niż w ogóle się do niej dostać, zwłaszcza z tak trudnych rozgrywek jak Premier League, toteż każde pojedyncze starcie na Wyspach pozostaje dla Villi niezwykle istotne. Siedmiopunktowa strata do czołowej czwórki to spory dystans, ale przecież do odrobienia. Poza czwórką również jest tłoczno, nikt nie spodziewa się, że kryzys Manchesteru City będzie trwał wiecznie, więc można założyć, że drużyna Pepa Guardioli niebawem wróci na właściwe tory, więc na szczycie zrobi się jeszcze bardziej tłoczno.

Z drugiej strony naiwnym byłoby zakładać, że tak wysoko aż do końca rozgrywek będą utrzymywać się Nottingham Forest czy Bournemouth, więc kończąc wywód, wszystko jest jeszcze możliwe. Możliwe, pod warunkiem, że ekipa Emery’ego nie będzie tak chimeryczna jak ostatnio, kiedy po każdej wygranej przychodzi porażka. Ta ostatnia z Newcastle była najbardziej traumatyczna, bo zakończona wynikiem 0:3. Teraz jak nigdy jest okazja podreperować konto, bo poza Arsenalem wszyscy ligowi rywale aż do połowy lutego nie zajmują miejsca wyższego niż 10., a okupuje je właśnie Brighton, czyli najbliższy przeciwnik.Brighton jest irytująco średnie, o czym świadczy m.in. osiem remisów, najwięcej spośród wszystkich zespołów Premier League. Obrazu średniactwa dopełnia także niemal równy bilans bramkowy 27-26, ale są też elementy statystyki mocno frustrujące kibiców Mew, które nie wygrały w lidze od 23 listopada, kiedy pokonały Bournemouth 2:1. Po tym triumfie nastąpiła seria czterech remisów i dwóch porażek, co oznacza zaledwie cztery punkty na 18 możliwych. Czyli de facto 14 straconych. Największą bolączką zespołu Fabian Hurzelera jest nieumiejętność utrzymania korzystnego rezultatu, ale można zrzucić to na karb nauki. Tak, nauki, bo zaledwie 31-letni szkoleniowiec, którego największym sukcesem jest awans z St. Pauli do 1. Bundesligi, musi zbierać lekcje, jeśli w elicie chce się utrzymać. Warto tu dodać, że niemiecki trener nie jest wcale najmłodszych w historii rozgrywek, o dwa lata młodszy podczas swojego debiutu był Ryan Mason z Tottenhamu. Wracając do głównego wątku, widoki Mew na punkty w rywalizacji z Villą nie są jednak wyraźne, bo drużyna ta przegrała pięć z sześciu ostatnich bezpośrednich batalii.

Spójrzmy teraz na sytuację kadrową obu zespołów. I tu zła wiadomość dla kibiców reprezentacji Polski, bo z powodu kartek nie zagra Matty Cash, choć trudno go nazwać obecnie reprezentantem w obliczu komunikacyjnych napięć z trenerem Michałem Probierzem. Na prawą obronę ze środka może zostać przesunięty Ezri Konsa, w centrum defensywy zobaczymy zapewne Diego Carlosa. Zawieszony jest również Jhon Duran, który w ostatnim spotkaniu został wyrzucony z boiska (sytuacja z jego udziałem wywołała wiele dyskusji na Wyspach), więc na pozycji nr 9 zobaczymy reprezentanta Anglii Olliego Watkinsa, który w poprzednim sezonie zaliczył hat-trick w starciu z tym właśnie przeciwnikiem. Uraz może uniemożliwić występ Jacoba Ramseya.

Co słychać u gości? Lista absencji jest długa i wartościowa. James Milner, Evan Ferguson, Danny Welbeck, Ferdi Kadioglu, Jack Hinshelwood, Mats Wieffer i Adam Webster. Kibice gości szczególnie wyczekują powrotu Welbecka, bo to najlepszy ligowy strzelec (sześć trafień) i drugi asystent (dwa podania bramkowe). Być może doczekamy się wejścia z ławki Jakuba Modera, który nie wyszedł z roli rezerwowego od 9 listopada. Zresztą na razie reprezentant Polski ma w lidze tylko cztery minuty gry, a dwa mecze w Pucharze Ligi Angielskiej w całkiem przyzwoitej objętości sprawy nie załatwiają. Mówi o tym głośno trener Probierz, więc dla Polaka jest to powód do zastanowienia co dalej.Aston Villa nie zwykła przegrywać na własnym boisku. Z kompletu punktów na jej stadionie cieszył się w tym sezonie tylko Arsenal (jedyna przegrana w ostatnich 14 starciach u siebie), punkty po remisach wywiozły Manchester United, Bournemouth i Crystal Palace. Ponieważ dzięki wygranej drużyna Emery’ego może przesunąć się nawet na piąte miejsce w tabeli, a niewiele możemy spodziewać się po gościach (cztery wygrane w 22 meczach na obcych boiskach), faworyt jest dość wyraźny.

Mój typ: 2:0.