Atletico – RB Lipsk. Ciągła pogoń za króliczkiem
Atletico nigdy nie wygrało Ligi Mistrzów, choć Diego Simeone robił pod to trofeum kilka podejść, z dwoma finałami włącznie. Dziś rozpoczyna 12. sezon z rzędu w najważniejszym z europejskich pucharów, co czyni go szkoleniowcem wyjątkowym.
Pierwszym rywalem madrytczyków w nowej ligowej formule Ligi Mistrzów będzie RB Lipsk. Nic nowego, bo historia niemal zawsze przeplata losy Atleti z niemieckim futbolem. Przypomnijmy, że pierwszy finał Pucharu Europy, jakiego doświadczyli, miał miejsce równo 50 lat temu, a rywalem w przegranym, decydującym meczu był Bayern Monachium. Dwa kolejne przegrane finały, już pod wodzą Simeone, to rywalizacje z sąsiednim Realem na stadionach w Lizbonie i Mediolanie, więc teoria o niemieckich związkach się nie potwierdziła, ale przecież obecne rozgrywki będą miały swój koniec na stadionie w Monachium, więc mamy piękną klamrę, którą można spiąć ten niemiecki wątek. No i wreszcie najważniejsze – pierwszym rywalem Atletico będzie drużyna z Lipska.
Mówi się, że jeżeli Atletico kiedykolwiek zasługiwało na to, by dotrzeć w rozgrywkach pucharowych na najwyższy punkt, czyli do meczu finałowego, to właśnie teraz. Chodzi o liczne wzmocnienia, jakich dokonano, gdzie przecież kilku graczy to uznane marki gwarantujące jakość i umiejętność zachowania się w bataliach na najwyższym poziomie. Chodzi przede wszystkim i Juliana Alvareza, który przyszedł z Manchesteru City za rekordowe 75 mln euro czy Robina Le Normanda reprezentującego poprzednio Real Sociedad. Reprezentant Hiszpanii kosztował 35 mln euro i razem z Alvarezem są podstawowymi graczami. Jeszcze jako rezerwowych obserwować będziemy dziś wcale nie tańszego Alexandra Sorlotha (poprzednio Villarreal) lub Conora Gallaghera, który przyszedł z Chelsea za 42 mln euro. Nie zapominajmy również o olbrzymiej jakości, jaką wnoszą gracze, który są na Metropolitano od lat. Choćby Antoine Griezmann, który jest już najlepszym strzelcem w historii klubu, czy Jan Oblak, który strzeże bramki od dekady, zresztą jeszcze dłuższy staż ma środkowy obrońca Jose Maria Gimenez. Cała trójka, choć Griezmann z przerwami, przeszła z Atletico to, co najlepsze w historii.
To jest naprawdę mocne zestawienie, jakie ma do dyspozycji Simeone. Czy po latach gonienia króliczka w końcu uda się go złapać? Faworytów jest więcej, a na pewno są oni mocniejsi, przynajmniej w teorii. W LaLiga Atleti idzie na razie nieźle, choć pewnie żałują czterech straconych punktów po remisach z Villarreal i Espanyolem. Te dwa starcia przeplatane były wygranymi z Gironą (także uczestnikiem LM), Athletic Bilbao i Valencią, więc pozycja wicelidera na razie uznawana jest za dogodną. Przypomnijmy, że pierwsza jest Barcelona z kompletem punktów, a Królewscy są w takiej samej sytuacji jak Atletico.
Na uwagę zasługuje jednak dobrze znany fakt, że najlepszą formacją, a może fazą gry w wykonaniu podopiecznych Simeone, jest defensywa. Drużyna straciła w pięciu meczach tylko dwa gole, w dodatku w jednym, pierwszym starciu z Villarreal. To nie jest dobry sygnał dla Lipska, mówiąc wprost ciężko będzie przebić się przez zaryglowaną drogę do bramki przeciwnika. Nie jest to jednak żadna nowość obserwując od lat madrytczyków, który w największym stopniu odbiegają od kanonu hiszpańskiej piłki opartej przecież na wartościach ofensywnych. Na pewno – i tu nie ma nawet pola do dyskusji – Atletico postrzegane jest jako zespół, z którym absolutnie nikt nie chce grać. Trafić na nich zwłaszcza w fazie pucharowej będzie niebywałą udręką taktyczną nawet dla najlepszych.
Przypomnijmy, że RB Lipsk, jeszcze pod wodzą Juliana Nagelsmanna, obecnego selekcjonera reprezentacji Niemiec, to sensacyjny półfinalista Ligi Mistrzów z pandemicznego sezonu. Przegrał jednak wówczas starcie o finał, ale kto wie, czy nie pozostanie to już na zawsze największym osiągnięciem w historii klubu. Choć to wciąż dobrze działające przedsiębiorstwo nastawione na promocję graczy i ich sprzedaż z wielkim zyskiem, trudno znieść konkurencję gigantów europejskiej piłki. W tym sezonie będzie to o tyle trudne, że do Barcelony za bagatela 55 mln euro wyniósł się Dani Olmo, niezwykle wartościowy gracz RB przez kilka lat. Z tamtego uznanego składu z 2020 roku zostali bramkarz Peter Gulacsi, obrońcy Willy Orban i Lukas Klostermann, pomocnik Kevin Kampl i pełniący obecnie rolę rezerwowego napastnik Yussuf Poulsen. Z punktu widzenia obecnych graczy Lipska będzie to szczególne spotkanie dla 19-letniego Belga Arthura Vermeerena, który może wejść na boisko jako rezerwowy. Został on wypożyczony na rok właśnie z Atletico, ale na razie zagrał w dwóch meczach ligowych w łącznym wymiarze 25 minut. Lipsk, który prowadzi od dwóch lat Marco Rose, zaczął sezon od wygranej w Pucharze Niemiec z Essen 4:1, dwóch ligowych zwycięstw z Bochum (1:0) i zaskakująco z mistrzowskim Bayerem Leverkusen (na wyjeździe 3:2), ostatnio jednak zremisował bezbramkowo z Unionem Berlin.
Rzut oka na możliwości kadrowe obu zespołów. Wśród gospodarzy zabraknie dziś Pablo Barriosa i Thomasa Lemara, w Lipsku nie ma Assana Ouedraogo, od dłuższego czasu leczy poważną kontuzję Xaver Schlager.
Mój typ: Atletico nie straci gola, a jegi siła ofensywna, wyższa niż rywala, wskazuje na to, że strzeli. 2:0.
Przypuszczalny skład Atletico: Oblak – Llorente, Le Normand, Gimenez, Azpilicueta, Riquelme – Griezmann, De Paul, Koke, Lino – Alvarez.
Przypuszczalny skład RB Lipsk: Gulacsi – Lukeba, Orban, Geertruida – Raum, Kampl, Haidara, Henrichs – Simons, Sesko – Openda.