Real czeka na Barcę. Barca czeka na Betis
Niezależnie od tego, gdzie rozgrywany jest Superpuchar Hiszpanii, kibice na całym świecie żądni są, by zobaczyć w finale Real Madryt i Barcelonę. Królewscy prześlizgnęli się wczoraj wygrywając z Valencią dopiero po konkursie jedenastek, dziś niełatwą przeprawę ma Robert Lewandowski i jego drużyna, bowiem mierzy się z Betisem Sewilla.
Zespół Manuela Pellegriniego to zdobywcy Pucharu Króla, obecnie czwarta drużyna Primera Division, która razem z Realem Sociedad usiłuje zagrozić eksportowemu duetowi z Madrytu i Katalonii. I o ile kibice lubią w futbolu niespodzianki, tak tutaj mało kto poza Andaluzją wyobraża sobie, że w finale rozgrywanego na Półwyspie Arabskim Superpucharu Hiszpanii nie zagrają dwa najbardziej utytułowane hiszpańskie kluby. Ten finał potrzebny jest tak Barcelonie jak i Realowi. Chodzi nie tylko o kolejne trofeum w gablocie, ale także dodatkową motywację na kluczowe momenty ligowego sezonu. Na razie to Barcelona jest liderem, a Real traci do niej trzy punkty. Skupmy się jednak na tym, co dziś może wydarzyć się w konfrontacji drużyny kapitana reprezentacji Polski z Betisem.
Dla jednych to rutyna sięgać po kolejne sukcesy, dla drugich okazja, by dołożyć trofeum do niezbyt bogatej historii liczonej jednym mistrzostwem kraju i trzema Pucharami Króla. Tyle że odkąd Barcelonę przejął Xavi Hernandez nie wydarzyło się dotąd nic, co można by uznać za spektakularne wydarzenie. Może to trudne do wyobrażenia, ale ostatni raz Katalończycy chwalili się zdobyczą przed dwoma laty u był to Puchar Króla, przy czym należy pamiętać, że było to jeszcze przed rewolucją kadrową, kiedy Alfą i Omegą był Leo Messi. Szkoleniowiec zdaje sobie z tego sprawę, zwłaszcza że Liga Mistrzów pobawi się w najlepsze wiosną bez jego drużyny. Wymagania rosną, głód jest niemały, a presja rośnie. Tak na trenerze, jak i na czołowych zawodnikach, przede wszystkim Lewandowskim.
Polak wraca do składu (podobnie jak Ferran Torres), ponieważ kara za czerwoną kartkę dotyczy tylko meczów ligowych. Właściwie nie trzeba dodawać, że to najważniejszy, a na pewno najgroźniejszy piłkarz Katalończyków, w tym sezonie zdobył już 13 goli w rozgrywkach ligowych i pięć w europejskich pucharach. Kolejną dobrą wiadomością jest dla Xaviego powrót Jordiego Alby, choć na lewej obronie prędzej należy spodziewać się Alejandro Balde.
Ale trener ma również sporo powodów do niepokoju. Choć jego zespół stracił punkty tylko w trzech z 16 meczów ligowych, to ostatnio mocno męczył się, by pokonać w Copa del Rey mało znane poza Hiszpanią CF Intercity z przedmieść Alicante. Innym sygnałem ostrzegawczym może być skromne zwycięstwo nad Betisem, kiedy doszło do konfrontacji obu zespołów na poziomie ligowym w zeszłym sezonie. W obecnych rozgrywkach do pierwszej ich rywalizacji dojdzie 1 lutego.
Dla Betisu to pierwsza od 18 lat szansa na wywalczenie Superpucharu Hiszpanii, wówczas ekipa z Sewilli również przystępowała do walki o to trofeum jako zdobywca Pucharu Króla, ale na drodze stanęła jej… Barcelona. Gdyby jakimś cudem górą był dziś Betis, a w niedzielnym finale poradziłby sobie z Realem, wówczas trener Pellegrini z dwoma trofeami na koncie stałby się najbardziej utytułowanym szkoleniowcem z historii klubu. Już teraz hiszpańskie media podkreślają jego niebagatelną rolę w odzyskiwaniu blasku, mając 52,46 proc. wygranych gier jest najskuteczniejszym szkoleniowcem w 110-letniej historii Betisu. Tyle że przeciwko Barcelonie nie idzie mu tak, jakby chciał, na 30 meczów w barwach różnych klubów wygrał z Katalończykami zaledwie pięć razy.
W Betisie zabraknie dziś Alexa Moreno, który odchodzi do angielskiej Aston Villi, więc na lewej obronie zastąpi go Juan Miranda (notabene były piłkarz Barcelony). Pod znakiem zapytania stoi również występ narzekającego na uraz Youssoufa Sabaly’ego, ale większość hiszpańskich mediów awizuje go w składzie. Na pewno z powodu kontuzji nie zagra Paul Akouokou
Ostatnie siedem meczów między tymi drużynami to aż sześć wygranych Barcy. Z zespołem Lewandowskiego przemawia wszystko, także historia, bo jego klub zagrał w finale Superpucharu aż 24 razy, więcej niż ktokolwiek w Hiszpanii, odnosząc aż 13 triumfów. Z drugiej strony pewnym ostrzeżeniem dla drużyny Xaviego powinien być przypadek Realu, który dopiero po serii jedenastek uporał się wczoraj z Valencią. Jakąkolwiek wpadkę Barcelony należy uznać za sensację, jednak trzeba spodziewać się dość wyrównanego meczu. A skoro wraca Lewandowski, nie ma innej możliwości, jak naznaczyć go jako potencjalnego strzelca gola, a jego drużynę jako zwycięzców. Mój typ: 2:1 dla Barcelony.
Przypuszczalny skład Betisu: Bravo – Sabaly, Pezzella, Luiz Felipe, Miranda – Guido, Carvalho – Henrique, Fekir, Canales – Borja.
Przypuszczalny skład Barcelony: Ter Stegen – Kounde, Araujo, Christensen, Balde – De Jong, Busquets, Pedri – Dembele, Lewandowski, Gavi.