Hiszpania - Brazylia. Hit w cieniu skarg
O ile zżerała nas ciekawość, jak królowie piłkarskiego świata, czyli Brazylijczycy, zaprezentują się w starciu z Anglikami, tak podtekstów i pretekstów do śledzenia rywalizacji Canarinhos z Hiszpanią jest jeszcze więcej. Całe to piłkarskie święto przebiega jednak z cieniu skarg Viniciusa Jr na rasizm, jaki dotyka go na Półwyspie Iberyjskim.
Mecz ten ma kilka wymiarów, nie tylko ten sportowy. Wiadomo nie od dziś, że występujący w ataku Realu Madryt Vinicius Jr na każdym innym stadionie niż Barnabeu spotyka się z wielką niechęcią, a także przejawami rasizmu. Jego występ na niwie reprezentacyjnej właśnie w Hiszpanii może i powinien wpłynąć na ten obrzydliwy proceder. Poniedziałkowe słowa napastnika są bardzo wymowne. Stwierdził on, że ma coraz mniejszą ochotę na grę, ale odejście byłoby równoznaczne ze zgodą na to zjawisko. To dlatego hitowo zapowiadający się mecz zyskał tak wielkie znaczenie pozasportowe. Zresztą nie tylko Vinicius Jr, także jego partnerzy z ataku Rodrygo i Raphinha to symbole i magnesy tej rywalizacji występujący na co dzień na Półwyspie Iberyjskim. I to właśnie oni występują jako rzecznicy słusznej sprawy, jaką jest walka z rasizmem.
Przejdźmy jednak do wątków stricte piłkarskich. Najgorętszym nazwiskiem w tej rywalizacji jest bez wątpienia strzelec jedynego gola w meczu Anglia – Brazylia, czyli Endrick. On nie tylko trafił do bramki, ale po prostu grał fenomenalnie. Ten niespełna 18-latek ma na Bernabeu kolejny cel – zaprezentować się kibicom na stadionie, na którym będzie grał regularnie już od najbliższego lata. Mimo że Endrick był już po słowie z Chelsea, ostatecznie wybrał Królewskich. Trudno zresztą dziwić się, że dokonał właśnie takiego wyboru, skoro londyńczycy przepalili w ostatnich latach setki milionów euro i wcale nie rozwinęli tak, jak wszyscy oczekiwali utalentowanych graczy, jakimi są Michajło Mudryk czy Enzo Fernandez. Wszyscy są więc ciekawi, jak będzie wyglądać przywitanie Endricka z Hiszpanią, choć trener Brazylijczyków Dorival Junior zapowiedział już, by nie spodziewać się go w podstawowym składzie. Będzie on znacząco inny od tego z soboty z Londynu. Nie ma jednak znaczenia, w jakim zestawieniu wyjdą Canarinhos na ten mecz, i tak będzie to niezwykłe wydarzenie, bo zawsze takim jest spektakl z najlepszą drużyną na świecie, pięciokrotnym triumfatorem mundialu. Hiszpanie, zwłaszcza ci z Realu, czyli Dani Carvajal i Joselu, mocno szykują się do tej batalii, podkreślają możliwości swoich klubowych kolegów grających we wtorek w żółtej koszulce, ale nie pękają.
Hiszpanie muszą odpokutować piątkową porażkę z Kolumbią, niespodziewaną, a może nawet sensacyjną. Warto jednak pamiętać, że trener Luis de la Fuente posłał na ten bój drużynę mocno eksperymentalną, przeciwko Brazylii będzie to zupełnie inny zespół, zwłaszcza że – jak mówią Hiszpanie – zwycięstwo z takim zespołem zapisuje się w historii złotymi zgłoskami. Gospodarzom wtorkowego meczu udało się to tylko dwa razy w historii, więc mamy kolejny powód, dla którego widowisko może być przednie. Dodajmy również, że dla podopiecznych de la Fuente to właściwie ostatni sensowny sprawdzian przed Euro, ponieważ tuż przed turniejem zmierzą się oni z Andorą. W grupie turniejowej na Hiszpanię czeka Chorwacja, Włochy i Albania, więc tej potencjalnie „polskiej” to bez wątpienia najsilniejsza stawka w cały Euro.
Mecz na Bernabeu jest szczególny także z innego powodu, otóż po raz pierwszy reprezentacja zagra u siebie przy zakrytym dachu. Wcześniej Hiszpanie mieli taką okazję na mistrzostwach świata w Rosji.Jak to wcześniej bywało. Z Brazylią Hiszpania grała dziewięć razy i aż pięć z tych meczów odbyło się w ramach mundialu. Pierwsze historyczne starcie w 1934 roku wygrali Hiszpanie, później trzykrotnie górą byli Brazylijczycy, raz padł remis. Ogólny bilans to 2-2-5 na korzyść Canarinhos, którzy ostatnie starcie w Pucharze Konfederacji przed ponad dekadą wygrali 3:0.
Hiszpania kadrowo. Zmian w drużynie de la Fuente będzie bez liku, nawet dziewięć. Do bramki wróci Unai Simon, w obronie pozostanie tylko Aymeric Laporte. Przeciwko Brazylii zagra nieporównywalnie mocniejszy skład. Z powodów rodzinnych zgrupowanie opuścił Rodri i jest to spora wyrwa, tym bardziej że przeciwko Kolumbii nie wszedł nawet na chwilę. Zastąpi go Oihan Sancet z Athletic Bilbao. Debiut ma już za sobą młokos z Barcelony Pau Cubarsi, ale we wtorek nie wyjdzie w składzie.
Brazylia kadrowo. Przypomnijmy, że do Europy Brazylia wybrała się bez kilku podstawowych graczy. Nieobecni są m.in. Alisson Becker, Gabriel Martinelli, Gabriel Magalhaes, Ederson, Marquinhos i Casemiro. Przeciwko Anglikom zadebiutował w bramce Bento, w polu szansę dostał Savio. Wygląda na to, że Dorival Junior nie dokona żadnej zmiany w składzie.
Prognoza. Szykujmy się na gigamecz. Może bez festiwalu goli, bo Hiszpanie nie będą ryzykować drugiej porażki u siebie, ale z fajerwerkami Brazylii, której może być wszystko jedno. Canarinhos szykują się co Copa America, gdzie mają w grupie Kostarykę, Paragwaj i Kolumbię. W eliminacjach mundialu Canarinhos przegrali trzy ostatnie spotkania – z Urugwajem, Kolumbią i Argentyną, co oznacza, że grozi im katastrofa i brak kwalifikacji. Nic tak ich nie podniesie, jak wygrane z europejskimi tuzami. Hiszpania jednak się nie położy.
Mój typ: 1:1.
Przypuszczalny skład Hiszpanii: Simon – Carvajal, Le Normand, Laporte, Cucurella – Sancet, Rodri, Fabian – Yamal, Morata, Olmo.
Przypuszczalny skład Brazylii: Bento – Danilo, Fabricio Bruno, Beraldo, Wendell – Bruno Guimaraes, Joao Gomes, Paqueta – Raphinha, Rodrygo, Vinicius Jr.