Czas
Kursy
1.01
1000

Hiszpania - Niemcy. Trzy kroki od pucharu, ten najtrudniejszy

05.07.2024 18:00,
Autor zapowiedzi: Przemysław Iwańczyk
pic

W zgodnej opinii kibiców starcie Niemców z Hiszpanami to przedwczesny finał. Zwycięzcy paradoksalnie może być łatwiej być sięgnąć po trofeum niż przejść ćwierćfinałową przeszkodę w piątkowym starciu. Oba zespoły są totalnie inne, ale mają tyle osobowości, że warto je porównywać jako prognozę tego, co nas czeka wieczorem.

Czysto teoretycznie drugi piątkowy ćwierćfinał, który będzie jednocześnie rewanżem za finał Euro 2016, między Francją a Portugalią, zapowiada się równie ciekawie, jeśli nie ciekawej. Ale tylko w teorii, bo jeśli weźmiemy kłopoty obu zespołów i nie najciekawsza forma, jaką dysponują, można szykować się i na marnej jakości widowisko. Stoi to wszystko w totalnej sprzeczności do konfrontacji w Stuttgarcie, gdzie zmierzą się – i tu już chyba nikt nie ma wątpliwości – dwie najlepsze ekipy tego turnieju.

To mecz, w którym trudno dostrzec faworyta i nie jest to używany przez wielu frazes na potrzeby tej zapowiedzi. Podpierając się historią możemy w niewielkim stopniu wskazać na Hiszpanię, ale chyba tylko dlatego, że przez ostatnie lata wysyłała na wielkie turnieje dobrze skomponowane zespoły, które nigdy nie zawodziły. Niemcy mają przecież za sobą dwa nieudane mundiale i w oparciu o to kryterium prezentują się słabiej. Nie wypadają najkorzystniej także, kiedy przypomnimy sobie ich wzajemne starcia. Licząc od rozgrywanego w 1988 roku, a wtedy nasi zachodni sąsiedzi wygrali z Hiszpanią w starciu o punkty po raz ostatni, każdy kolejny wielki mecz padał łupem przeciwnika. Przegrany finał Euro 2008, przegrany półfinał mundialu 2010, mecze w Lidze Narodów 2020/2021, gdzie padł remis 1:1, a w rewanżu Hiszpanie „powieźli” przeciwnika aż 6:0, wreszcie grupowy bój na ostatnich mistrzostwach świata w Katarze, gdzie było 1:1.

Kiedy przez te wszystkie lata Hiszpanie znacząco nie zmienili stylu gry, stanowili dobrze rozumiejący się mechanizm, świetnie czuli się z piłką przy nodze, Niemcy poszukiwali i chyba wciąż poszukują swojej tożsamości. Od futbolu totalnego do futbolu nijakiego. Przez ostatnie lata raczej rozczarowywali niż pozytywnie zaskakiwali. Nawet w czasie kadencji Juliana Nagelsmanna pojawiło się kilka znaków zapytania, na tyle dużych, że i przyszłość selekcjonera zawisła na włosku.

Co się zmieniło? Śledzący reprezentację Niemiec uważają, że do metamorfozy doszło w momencie, kiedy drużyna przestała dostosowywać swój styl do rywala i zaczęła uwypuklać swoje atuty. Może w tym także tkwi zaklęcie do skutecznego rozstrzygnięcia w piątek – jeśli podopieczni Nagelsmanna będą zastanawiać się, jak zatrzymać świetnych ofensywnych graczy rywala, nie zdołają pokazać tego, co jest ich przewagą. A tak przecież rozgromili Szkotów, nie podejmując wyzwania, jakim była proponowana przez rywala bijatyka. Tak też poradzili sobie z Węgrami, na razie mecz ze Szwajcarią był tym starciem, do którego można mieć najwięcej zastrzeżeń. Już w 1/8 finału przeciwko Duńczykom Niemcy wyglądali na momentami speszonych, kto wie, czy wytrzymaliby ciśnienie, gdyby sędzia uznał zdobytą przez przeciwnika bramkę. Podsumowując, gospodarze muszą zagrać po swojemu.

Są to dwa bardzo mocne zespoły, ale doświadczenie na trenerskiej ławce zdecydowanie przemawia za Luisem de la Fuente. Choć to szkoleniowiec, który nie należy do najbardziej rozpoznawalnych nawet w Hiszpanii, nie prowadził bowiem żadnej drużyny ligowej, potrafił na powrót wznieść zespół narodowy na szczyty. Okazji nie miał jeszcze zbyt wielu, ale kiedy się nadarzyła, jaką był finał Ligi Narodów, dopiął swego. Przypomnijmy, że wcześniej regularnie sięgał po trofea z młodzieżowymi kadrami Hiszpanii, na ostatnich igrzyskach w Tokio wywalczył srebrny medal.

A teraz spójrzmy na historie indywidualne w tym meczu na samym boisku. Oczywiście patrząc na niektóre ciekawie zapowiadające się pojedynki, od razu widzimy, że Hiszpanie będą stroną ofensywną, a Niemcy broniącą. I tak oto gospodarzom może chodzić o to, by zatrzymać za wszelką cenę młodych, nieobliczalnych przez to skrzydłowych, jakimi są Nico Williams i Lamine Yamal. Odpowiedzialność ta spoczywać będzie na odpowiednio Joshua Kimmichu i Davidzie Raumie. Obecność w składzie tego ostatniego może być swego rodzaju zaskoczeniem, bo przecież wszystkie trzy starcia w grupie rozpoczynał Maximilian Mittelstadt. To tak naprawdę jedyna zmiana, o którą pokusił się Nagelsmann w trakcie turnieju, ta na środku obrony, kiedy Nico Schotterbeck zastąpił Jonathana Taha była podyktowana kartkami.

Wracając do wątku pojedynków, chyba tym najciekawszym, a być może nawet najważniejszym, będzie konfrontacja dwóch byłych kolegów z Manchesteru City – Rodriego i Ilkaya Gundogana. Razem rozegrali aż 150 meczów, niemiecki pomocnik jest ósmym w karierze Hiszpana, z którym u boku wychodził na boisko najczęściej w karierze. Znakomicie dzielili się obowiązkami, rolą Rodrigo było zachowywać balans między obroną a atakiem, Gundogan w większym stopniu brał na siebie grę do przodu. Przeciwko sobie zagrają po raz pierwszy. W tych mistrzostwach niemiecki pomocnik ma gola, dwie asysty i bardzo wysoki współczynnik skuteczności podań – 87,1 proc. Analitycy zauważają jednak, że nie ma aż tak często piłki przy nodze jak w klubie. Rodri należy pod tym względem do czołówki całego turnieju, skuteczność jego podań to 93,5 proc. Ma również na koncie gola przeciwko Gruzji.

Możemy tak w nieskończoność porównywać wszystkich bohaterów na pozycjach, ale ostatecznie języczkiem u wagi może być ten, który gra dla Niemiec, a Hiszpanię zna jak mało kto. Chodzi oczywiście o Toniego Kroosa, który po tym turnieju - NIESTETY – kończy karierę. W podobnej sytuacji jest inny piłkarz Realu Madryt Antonio Rudiger, ale nie da się dorównać pod tym względem Kroosowi. Mistrzowi nad mistrze, można śmiało założyć, że właśnie ze względu na niego szanse Niemców wzrastają skokowo.

Skoro przy szansach jesteśmy, bukmacherzy Fortuny tak rozdali kursy na to spotkanie: 2,70 – 3,15 – 2,85 na korzyść Hiszpanii. Poza odpadnięciem Włochów nie mieliśmy w tym turnieju do czynienia z żadną poważną niespodzianką. I tu nie będzie, bo każdy wynik, poza wysokimi rozmiarami wygranej którejś z drużyn, nie powinien być zaskoczeniem.

Mój typ: awans Niemców.