Czas
Kursy
1.01
1000

Juventus – Benfica. Bój drużyn-paradoksów

29.01.2025 21:00,
Autor zapowiedzi: Przemysław Iwańczyk
pic

Stara Dama jest obok Bolonii w najgorszej sytuacji spośród włoskich zespołów walczących o fazę pucharową Ligi Mistrzów. Kiedy Inter, Milan i Atalanta mogą bezpośrednio dostać się do 1/8 finału, Juventus ma na to iluzoryczne szanse, nawet jeśli dziś pokona Benfikę. Lizbończycy nie mają pewnej sytuacji, ale oni nie wydostaną się już ze strefy barażowej.

Tego jeszcze nie grali; by uniknąć pokusy kalkulacji wszystkie 18 meczów odbędzie się tego samego dnia o tej samej porze. Jak wyliczyli statystycy, aż 26 zespołów z 36 nie wie, jak zakończą się dla nich rozgrywki fazy ligowej. To największy i bezdyskusyjny przywilej nowego formatu Champions League. Jednym z meczów, który można znacząco wpłynąć na układ tabeli, jest zapowiadana przez nas rywalizacja Juventusu z Benfiką.

Gdyby nie słupek, gdyby nie poprzeczka – wyśpiewał niegdyś Kazik Staszewski opisując wieczne ubolewania środowiska piłkarskiego, że do sukcesu zabrakło niewiele. W takiej samej sytuacji znajdują się o wielcy tego sportu, choćby Benfika, która prowadziła z Barceloną, 4:2 na 12 minut przed końcem meczu, a mimo to przegrała 4:5. Gdyby nie skuteczna pogoń Roberta Lewandowskiego i spółki, dziś podopieczni Bruno Lage mogliby ze spokojem wyczekiwać starcia z turyńczykami, gdzie remis być może pieczętowałby ich awans do czołowej ósemki. Swoją drogą Benfica staje się najbardziej nieobliczalną drużyną, która potrafiła rozbić Atletico Madryt aż 4:0, pokonać na wyjeździe Monaco, ale z drugiej strony podzielić się punktami ze słabiutką Bologną, czy przegrać na własnym boisku z Feyenoordem Rotterdam. Trudno tu mówić o przypadku, bo w lidze portugalskiej jest jeszcze gorzej, a już na pewno ostatnie tygodnie do najlepszych nie należą. Cztery ostatnie mecze to trzy porażki, m.in. z Casa Pią, bo to trudniej wytłumaczyć niż brak punktów ze Sportingiem Lizbona czy Sportingiem Braga.

Także Juventus ma sobie sporo do zarzucenia, trudno bowiem o inną liczącą się drużynę w Europie, która miałaby w rozgrywkach ligowych tylko jedną porażkę na koncie (i to poniesioną dopiero po 22 kolejkach), a mimo to traciłaby do lidera aż 16 punktów. Taką stratę podopieczni Thiago Motty zawdzięczają własnej skłonności do remisów, mają ich na koncie aż 13, a ten ostatni przegrany bój właśnie z liderującym Napoli sprawia, że ręce nie mają gdzie opaść. Zresztą to nie przypadek, w Lidze Mistrzów jest przecież podobnie, Stara Dama dzieliła się punktami trzy razy, tylko Celtic Glasgow ma tyle samo zakończonych kompromisem meczów. Nie dziwmy się więc, dlaczego szanse na awans do czołowej ósemki, mimo tylko jednej przegranej (ze Stuttgartem) są właściwie czysto teoretyczne. Nie dość, że 12 punktów mają cztery inne zespoły, to 13-punktową zdobyczą może pochwalić się aż sześć drużyn. Co boli najbardziej? Na pewno remisy z Brugią, Aston Villą czy Lille, ale tę porażkę ze Stuttgartem też trudno wyjaśnić, kiedy np. zespół z Turynu wygrywał z Manchesterem City. Tych paradoksów jest dużo więcej, dlatego więc trafić wynik środowego spotkania między tymi zespołami będzie niezwykle trudno. Faworytem są gospodarze, ale to zespół, który naprawdę niewiele strzela.

Obie szatnie mają teraz fatalną atmosferę. Benfica traci do prowadzącego Sportingu sześć punktów i znów trudno jej będzie o mistrzostwo. Spotkanie zakończyło się „spowiedzią” trenera Lage przed kibicami, którzy coraz głośniej domagają się jego odejścia. Juventus nie ma właściwie żadnych szansy, jeśli chce o czymś myśleć, to jak zakwalifikować się do kolejnej edycji Ligi Mistrzów. A i tam trudno mówić o Wersalu, czego dowodem mogą być gorzkie słowa żegnającego się z zespołem Danilo, który przenosi się do Flamengo, a przez ostatnie lata był świadkiem wielu zawirowań w klubie.

Dzisiejszy mecz można nazwać starciem napastników. Po jednej stronie Vangelisa Pavlidisa, chyba najbardziej niedocenianego napastnika czołowych zespołów Ligi Mistrzów, który długo szukał swojego miejsca, przyszedł latem z Alkmaar, a teraz ma na koncie 10 goli i sześć asyst w 31 meczach. Wyczynem, na razie największym było dla niego zdobycie hattricka przeciwko Barcelonie, choć dokonanie to zeszło w cień wobec spektakularnej porażki. Po drugiej stronie mamy doskonale znanego Dusana Vlahovicia, który ma 12 trafień i dwie asysty w 26 spotkaniach, ale w czterech ostatnich meczach Serie A najpierw pauzował z powodu urazu, a później dostał odpowiednio 7 i 8 minut. Reprezentant Serbii jest głodny gry i goli, bo nie trafił do bramki rywala od 17 grudnia. Nie zapominajmy również o Angelu Di Marii, dla którego jest to powrót do Turynu. Argentyńczyk grał dla Juve przez rok, w 40 meczach strzelił osiem goli i zaliczył siedem asyst.

Wśród gospodarzy zabraknie Andrei Cambiaso, który skręcił nogę, nie będzie również kontuzjowanych od dłuższego czasu Bremera, Juana Cabala i Arkadiusza Milika. Niezgłoszeni do rozgrywek są Alberto Costa, Randal Kolo Muani i Renato Veiga. Benfica zagra bez czterech zawodników – kontuzjowanych Tiago Gouveii i Renato Sanchesa, a także zawieszonych za kartki Alvaro Carrerasa i Arthura Cabrala.

Mój typ: 2:2.

Przypuszczalny skład Juventusu: Perin – Savona, Gatti, Kalulu, McKennie – Douglas Luiz, Thuram – Conceicao, Yildiz, Mbangula – Vlahović.

Przypuszczalny skład Benfiki: Trubin – Araujo, Silva, Otamendi, Bah – Kokcu, Florentino, Aursnes – Di Maria, Pavlidis, Akturkoglu.