Las Palmas – Real. Jak żyć bez Bellinghama
Jeśli opisujemy Las Palmas jako rewelację, to Gironę należy określić jako gigantyczną sensację. Można nawet powiedzieć, że te dwa kluby przełamały zainteresowanie, jakim dotąd cieszyły się tylko kluby z Madrytu i Barcelony. Dzisiejszy rywal Królewskich jest jednym z najlepszych beniaminków ostatnich lat, ma na koncie dziewięć zwycięstw, cztery remisy i osiem porażek, a 31 punktów daje mu wysokie ósme miejsce w tabeli. Co więcej, drużyna prowadzona przez Garcię Pimientę mają zaledwie cztery punkty straty do miejsca dającego europejskie puchary. Ostatnie wygrane z Villarreal i Rayo Vallecano rozochociły Los Amarillos, więc są o tacy, którzy chcą widzieć w gospodarzach zwycięzcę i sobotniego starcia z Realem.
Kluczem do świetnej gry beniaminka jest znakomita obrona, a wizytówką tego jest zaledwie 17 straconych goli. Lepszy pod tym względem jest tylko Real, gorzej natomiast idzie w ofensywie. 21 trafień to wynik średnio o połowę gorszy od wszystkich drużyn z czołówki, a niższą skuteczność mają dwie drużyny w całych rozgrywkach. I byłoby jeszcze gorzej, gdyby nie pięć trafień w dwóch ostatnich starciach.
Wracając do Realu i wątku jego rywalizacji o mistrzostwo z Gironą, Królewscy są na drugim miejscu z punktem straty, ale jednym meczem więcej do rozegrania. Właśnie sobotnie spotkanie może z powrotem wywindować zespół Carlo Ancelottiego na szczyt, pod warunkiem, że będzie umiał poradzić sobie bez najlepszego chyba piłkarza tego sezonu Jude’a Bellinghama. W przypadku szerokiej i piekielnie mocnej kadry nie powinno stanowić to większego problemu, ale cierpienia Realu u siebie z ostatnią w tabeli Almerią (3:2 po golu w 99 minucie i wielu kontrowersjach) dowodzą, że i najlepszym może zdarzyć się dołek, zwłaszcza że zespół Ancelottiego odpadł niedawno z Pucharu Króla po dogrywce z Atletico. Intensywność gier, a także determinacja rywali sprawia, że Los Blancos mają czasem problemy. Co istotne, dla Realu wyjazd na Wyspy Kanaryjskie to jedno z wielu wyzwań, jakie czeka go w najbliższym czasie. Najbliższymi rywalami będą inne zespoły ze ścisłej czołówki, a więc Atletico i Girona, a w 1/8 finału Ligi Mistrzów RB Lipsk. Wprawdzie to Barcelona zbiera większe cięgi za swoją fatalną postawę, ale i drugiemu z hegemonów mocno się obrywa.
Jak to wcześniej bywało. Poprzedni mecz w rundzie jesiennej zakończył się zwycięstwem gospodarzy na Bernabeu 2:0, co wydłużyło passę wygranych Realu do trzech kolejnych. Generalnie jednak Las Palmas rzadko gości w najwyższej lidze, w XXI wieku to dopiero szósty sezon. W latach 60. zdarzało się, że Los Amarillos zajmowali nawet miejsca na podium rozgrywek pod wodzą trenera Luisa Molownego, który jako piłkarz zdobywał z Realem dwa Puchary Europy. Bilans wszystkie gier Las Palmas ze stołecznym zespołem jest katastrofalny: 8-15-50. W ostatnich dwóch dekadach gospodarze sobotniego meczu wygrywali tylko raz – w 2001 roku, kiedy po boiskach biegał Zinedine Zidane.
Las Palmas kadrowo. W Las Palmas brakuje kilku zawodników, m.in. wypożyczonego z Barcelony Juliana Araujo, Alvaro Lemosa i Erica Curbelo. Daley Sinkgraven był chory i jego występ stoi pod znakiem zapytania. Reszta jest dostępna, gospodarze najbardziej liczą na swojego kapitana, 27-letniego Kiriana Rodrigueza, który ma pięć goli i jedną asystę (1/4 dorobku całego zespołu) w 20 spotkaniach.
Real kadrowo. Po tym, jak Real odpadł z Pucharu Króla, miał kilka dni wolnego. Można było więc złapać oddech, jak pisaliśmy wyżej, kluczową sprawą jest zastąpić Bellinghama, a rola ta zostanie najpewniej powierzona Brahimowi Diazowi. Poważanie kontuzjowani są Thibaut Courtois, Eder Militao i David Alaba.
Bohater: Ten, którego brakuje, a więc Bellingham. 18 goli i osiem asyst czynią go jednym z najbardziej wartościowych piłkarzy Realu, daje drużynie nie tylko walory ofensywne, ale także obronne stosując się w pełni do koncepcji gry narzuconej przez Ancelottiego. To także wielki charakter do walki, więc gości czeka w sobotę bardzo poważny test.
Prognoza: Prognoza bukmacherów Fortuny 7,00 – 4,80 – 1,42 bardzo wyraźnie stawia Real jako pewnego zwycięzcę. Pamiętajmy jednak, że beniaminek z Wysp Kanaryjskich niejednemu pokrzyżował plany, a przegrana ówczesnego lidera Atletico Madryt jest najlepszym na to dowodem. W tym sezonie wygrały tam tylko Rayo Vallecano i Barcelona, co oznacza, że dla Realu też nie musi to być spacer.
Mój typ: 0:2.