Czas
Kursy
1.01
1000

Real Madryt – Manchester City. Ta zniewaga krwi wymaga

09.04.2024 21:00,
Autor zapowiedzi: Przemysław Iwańczyk
pic

Sezon po sezonie, i tak już trzeci rok z rzędu, spotykają się w Lidze Mistrzów zespoły Carlo Ancelottiego i Pepa Guardioli. Nikt nie ma wątpliwości, że to przedwczesny finał, bo nie ma obecnie lepszych drużyn na kontynencie. Tradycyjnie już trudno wskazać faworyta, jak zwykle możemy liczyć na geniusz i błysk ofensywnych gwiazd obu drużyn. Jest jeszcze coś, co podnosi rangę spotkania; to żądza zemsty Realu za porażkę 0:4 sprzed 11 miesięcy.

Real Madryt i Manchester City spotykają się w Lidze Mistrzów trzeci rok z rzędu. Będzie to już 11. i 12. ich bezpośrednie starcie, odliczając to w fazie grupowej sezonu 2012/2013, każda z tych rywalizacji odbywała się już w pucharowej batalii Champions Leagie, miała zacięty i nieodgadniony przebieg bez względu na krajową sytuację Królewskich i The Citizens. Nigdy jednak nie doczekaliśmy się, by oba kluby stanęły oko w oko w wielkim finale. A szkoda, bo zawsze jest to przedwczesny finał. I tym razem także.

Nie bez znaczenia jest jednak to, co było ostatnio. A ostatni rozdziałem napisanym przez obie drużyny, a jest nim wygrana MC aż 4:0 w półfinale poprzedniej edycji. Goście wyjdą na to spotkanie w składzie bardzo zbliżonym, poza oczywiście Ilkayem Gundoganem, który wyniósł się do Barcelony. W Realu zmieniło się wiele więcej, albo przez kontuzje, albo przez roszady kadrowe, a największym nieobecnym będzie Karim Benzema. Mają jednak Królewscy kogoś, kto może zrekompensować wszystko. To oczywiście Jude Bellingham, który zdobył 20 bramek i 10 asyst w 32 meczach. Po przenosinach z Borussii Dortmund odnajduje się wręcz znakomicie, jest dowodem wzorowej wręcz adaptacji w nowym miejscu. I choć ostatnie tygodnie nie były takie, jakby chciał, bo za czerwoną kartkę i z powodu kontuzji opuścił cztery ligowe spotkania, jest graczem, bez którego trudno wyobrazić sobie dziś Real. Także w wymiarze symbolicznym, bo w Madrycie nie brakuje śmiałków, którzy uważają, że Anglik będzie dla Królewskich tym, kim był kiedyś Gareth Bale, a przypomnijmy, że Walijczyk zgarnął z Realem aż 15 trofeów mając znaczący w nich udział.

Po drugiej stronie możemy się spodziewać, że hiszpański trener Manchesteru City postara się uwypuklić wszystkie ofensywne zalety swojego zespołu. Wygląda na to, że tak poprzestawia skład, by nie stracić żadnej z indywidualności. W związku z tym Bernardo Silva zostanie nieco wycofany robiąc miejsce np. Philowi Fodenowi. Tak on, jak i Jack Grealish, nie wspominając już o Kevinie De Bruyne czy Erlingu Haalandzie, są ludźmi od wyższych poruczeń, więc mamy kompanię reprezentacyjną zdolną zafundować nam wielkie widowisko.

Co najważniejsze, obaj rywale zaczynają swoją batalię będąc w bardzo dobrej sytuacji. Real ma za sobą trzy kolejne wygrane ligowe, w dodatku mógł odpocząć w związku z finałem Pucharu Króla, w którym dość niespodziewanie zabrakło wielkich firm, zagrały w nich Athletic Bilbao i Mallorca. Królewscy pewnym krokiem zmierzają po mistrzostwo, mają już osiem punktów przewagi nad drugą Barceloną. Podopieczni Guardioli aż takiego komfortu nie mają, bitwa o mistrzostwo Anglii potrwa z pewnością do samego końca, na razie The Citizens mają punkt straty do prowadzących Arsenalu i Liverpoolu. Wszyscy są zgodni, że Premier League nie miała dotąd tak emocjonującego finiszu, należy też dodać, że MC czeka jeszcze 20 kwietnia finał Pucharu Anglii na Wembley przeciwko Chelsea, więc doskonale widać, jak szeroko muszą rozparcelowywać swoją uwagę i siły zawodnicy Guardioli.

Jak to wcześniej bywało. W dziesięciu dotychczasowych meczach cztery razy górą był Manchester City, trzy razy Real, trzykrotnie padał remis. W golach różnica jest na korzyść gości dzisiejszego meczu: 17-14. Poza ostatnim spotkaniem, w którym Manchester wygrał 4:0, a także tym sprzed dwóch lat, kiedy górą był po dogrywce Real (3:1), żaden mecz nie rozstrzygnął się różnicą więcej niż jednego gola. Zawodnikami, którzy pamiętają jedne z pierwszych rywalizacji, choćby te z sezonu 2015/2016, są Dani Carvajal, Toni Kroos, Luka Modrić po jednej stronie i De Bruyne po drugiej.

Real kadrowo. Brakuje już tylko dwóch spośród wielu graczy, którzy doznali kontuzji. To oczywiście bramkarz Thibaut Courtois i David Alaba. Swój ostatni mecz Real rozegrał 31 marca, rywalem był Athletic Bilbao, Królewscy zwyciężyli 2:0 po dwóch trafieniach Rodrygo. W porównaniu z tym spotkaniem należy spodziewać się, że Aurelien Tchouameni zejdzie z linii pomocy do obrony (za Nacho Fernandeza), w drugiej linii zdoni się miejsce dla Eduardo Camavingi. Oczywiście w wyjściowej jedenastce zobaczymy Viniciusa Jr., Brahim Diaz będzie pełnił rolę rezerwowego.

Manchester kadrowo. Manchester gra częściej w końcówce sezonu i już do końca nie będzie miał łatwego kalendarza. Przeciwko Crystal Palace (4:2) kilku zawodników odpoczywało, m.in. Silva i Foden. Dziś należy spodziewać się nie trójki, a czwórki obrońców, dotychczasowy trzon uzupełni Manuel Akanji. Do środka dołączą oczywiście wspomniani Silva i Foden, wraca potencjalny bohater, wspominany już Bellingham. Kontuzje wykluczają dziś z gry Nathana Ake i Kyle’a Walkera.

Prognoza. Na własnym boisku przeciwko The Citizens Królewscy mają korzystny bilans 2-1-1. Jedyna porażka miała miejsce w 2020 roku, choć gospodarze prowadzili 1:0, w końcówce spotkania pokarali ich Gabriel Jesus i De Bruyne. Jeśli jednak spojrzymy na dorobek obu klubów w historii, zaledwie jeden, zeszłoroczny triumf MC w Lidze Mistrzów i porównamy to do 14 tytułów Realu, czarno na białym jawi nam się faworyt tej rywalizacji. Tak, historia ma tu spore znaczenie, to dziedzictwo, które jest motorem psychologicznym dla madrytczyków. Bukmacherzy Fortuny kreślą szanse na ten mecz wskazując na gości: 2,77 – 3,40 – 2,57. Sprawa awansu również jest dla nich oczywista: 2,77 – 1,47. Za szybko i zbyt mocno Real jest skreślany…

Mój typ: 2:1.

Przypuszczalny skład Realu: Łunin – Carvajal, Rudiger, Tchouameni, Mendy – Camavinga, Kroos, Valverde – Rodrygo, Bellingham, Vinicius Jr.

Przypuszczalny skład Manchesteru: Ederson – Akanji, Dias, Stones, Gvardiol – Rodri, Bernardo Silva – Foden, De Bruyne, Grealish – Haaland.