Villarreal – Atletico. Te same kluby, ale całkiem nowe twarze
Po trzech sezonach plasowania się za plecami wielkiej dwójki Diego Simeone ma już dość. W nowej odsłonie projektu pod nazwą Atletico, przy zachowaniu dotychczasowych fundamentów charyzmatycznego Cholo, ubożsi sąsiedzi Realu mają sięgnąć przynajmniej po wicemistrzostwo Hiszpanii.
Pierwszym sprawdzianem dla tego, jak powiodły się letnie przygotowania i okno transferowego, będzie inauguracyjne, wyjazdowe starcie z Villarreal, w warunkach hiszpańskich drużyną średnią, a na niwie europejskiej zbyt słabą na Ligę Mistrzów, a dość mocną jak na warunki Ligi Europy. Triumf Żółtej Łodzi Podwodnej w tych rozgrywkach przed trzema laty miał być punktem odbicia do jeszcze większych sukcesów. Nie udało się, mimo że zespół doprowadzał do kilku sensacyjnych rozstrzygnięć, jak np. wyeliminowanie Bayernu Monachium w ćwierćfinale Champions League w sezonie 2021/2022. To już jednak przeszłość, Villarreal nie zdołał wedrzeć się do czołówki, balansuje na miejscach 7-8, trudno też się spodziewać, że ruszy się coś znacząco w obecnie rozpoczętych rozgrywkach. Wprawdzie ściągnięto kilku uznanych zawodników, ale wciąż to nie gwiazdy zdolne dźwignąć coś więcej niż walka za plecami tuzów. Przyszło kilku nowych graczy, w tym trzech w ramach transferów gotówkowych, ale pytanie brzmi, na ile są oni w stanie stać się liderami lub choćby zawodnikami pierwszego składu. Na pewno są takimi Holender Arnaut Danjuma, który wrócił po wypożyczeniu do Evertonu, a teraz będzie podstawowym napastnikiem, i Diego Conde, bramkarz pozyskany z Leganes. Pozostali nowicjusze, m.in. Nicolas Pepe, Pape Gueye czy Willy Kambwala, przynajmniej na razie będą tylko uzupełnieniem składu.
Ale to nie nabytki, a jedna dość wartościowa strata staje się motywem przewodnim dzisiejszego meczu z Atletico. Chodzi o norweskiego napastnika Alexandra Sorlotha, który po zdobyciu w zeszłym sezonie 26 goli i sześciu asyst w 41 meczach, wyniósł się właśnie do El Atleti za 32 mln euro. Taki to przypadek, że dziś zagra od pierwszej minuty i nazwisko Norwega będzie z pewnością odmieniane przez wszystkie przypadki. Trzy inne straty Villarreal odbyły na rzecz klubów z Premier League. Duńczyk Filip Jorgensen za 25 mln euro wzmocnił Chelsea, Ben Diaz przeniósł się do Southampton, a Jorge Cuenca zasilił Fulham. Za darmo odszedł do Ajaksu Amsterdam Bertrand Traore, nie ma też doświadczonego bramkarza Pepe Reiny, który mimo 42 lat postanowił jeszcze spróbować swoich sił we włoskim Como. Trener Marcelino zaprezentuje więc całkiem nowy zespół. Żeby jeszcze skomplikować sprawy, co nie stawia gospodarzy w roli faworyta, z powodu kontuzji zabraknie trzech zawodników – Denisa Suareza, Juana Foytha i Alfonso Pedrazy.
Marcelino żali się, że okres między sezonami i wpleciona weń przerwa na wielką imprezę reprezentacyjną, jaką było w tym sezonie Euro, nie wystarcza do właściwej regeneracji oraz przebudowy składu. Ale przecież są kluby, które mają wiele więcej kadrowiczów i mają w związku z tym dużo większy problem. Prawda jest też taja, że Villarreal może się starać, ale to nie na ten zespół będą wszyscy spoglądać. Znacznie większą uwagę przyciągnie Atletico, które – jak już pisaliśmy na wstępie – chce otworzyć nowy rozdział w swojej historii. Stanowić o nim mają nowe i spektakularne w skali finansowej nabytki. Chodzi nie tylko o wspomnianego już Sorlotha, ale przede wszystkim o Argentyńczyka Juliana Alvareza, mistrza świata i dwukrotnego zdobywcy Copa America, dwukrotnego mistrza Anglii i zdobywcę Ligi Mistrzów. Przyszedł z Manchesteru City za bagatela 75 mln euro, więc pokładane w nim nadzieje są po prostu olbrzymie. To także świeżo upieczony mistrz Europy z Hiszpanią Robin Le Normand, którego po latach gry (221 meczów) Real Sociedad sprzedał za 35 mln euro. Wydano więc około 140 mln i chyba nie po to, by zadowolić się trzecim lub czwartym miejscem w LaLiga.
Można więc uznać, że każda formacja została wzmocniona jak należy. Co ciekawe, będzie to nowa twarz Atleti, nowy projekt (ten termin w kontekście madrytczyków pada najczęściej), ale Siemeone nie zamierza zmieniać swojej filozofii, jeśli chodzi o grę. Pod tym względem ma to być kontynuacja, spoglądając na ostatnie treningi niewykluczone, że Alvarez rozpocznie spotkanie na ławce rezerwowych. Odnotujmy tez wyniki czterech sparingowych meczów Atletico. Po remisie z Numancią 1:1 przyszły trzy wygrane – z Getafe 3:1, Kitchee 6:1 i Juventusem 2:0 po golach Joao Felixa i Angela Correi.
Mój typ: 1:1. Bukmacherzy Fortuny widzą to starcie według następujących kursów: 3,30 – 3,70 – 2,08. Jest tu tyle niewiadomych, że remis jest rezultatem całkiem prawdopodobnym. Poza tym nowe otwarcia, jak w przypadku Atletico, na początku sezonu miewają turbulencje. Czy nie obędzie się bez nich także dziś? Pewnie tak, choć pamiętajmy, że Villarreal też nie umie wykorzystywać szansy, kiedy zaczyna sezon u siebie. Czeka nas starcie pełne zagadek.
Przypuszczalny skład Villarreal: Conde – Femenia, Bailly, Albiol, Cardona – Parejo, Comesana – Pino, Baena, Terrats – Danjuma.
Przypuszczalny skład Atletico: Oblak – Llorente, Azpiliqueta, Witsel, Le Normand, Reinildo – Griezmann, Koke, Barrios, Lino – Sorloth.