Udinese – Atalanta. Legenda naprzeciw naszej myśli
Zapowiedzi
26.1.2025
To jedna z największych metamorfoz Serie A. Walczące dotąd o utrzymanie Udinese stało się poważnym sportowo zespołem środka tabeli, z którymi muszą liczyć się nawet najwięksi. Od 11 sezonów, po dość ciekawym przełomie pierwszego i drugiego dziesięciolecia XXI wieku, klub z prowincji Friuli nie wyściubił nosa wyżej niż na 11. miejsce. Najczęściej więc to walka o utrzymanie, brak stabilizacji, liczne zmiany trenerów i piłkarzy, z którymi trudno było się identyfikować. Do tego mocno kostropaty styl gry należny zespołom, które przede wszystkim nie chcą gola stracić, a dopiero później chcą jakimś cudem go strzelić. Aż nagle właściciele wpadli na pomysł, by sięgnąć po trenera z zupełnie innego piłkarsko obszaru kulturowego. Kosta Runjaić, którego poznaliśmy przez lata jako szkoleniowca Pogoni Szczecin i Legii Warszawa, to obywatel świata, natomiast wór doświadczeń, jaki zebrał w kraju nad Wisłą, pozwala potraktować go jako jednego z naszych ambasadorów na Półwyspie Apenińskim. I to właśnie on wziął sprawy w swoje ręce, zaprzągł do pracy swojego zaufanego asystenta Przemysława Małeckiego i razem ciągną ten wózek z niebywale dobrym skutkiem. Skutkiem ponad miarę, bo Udinese miało przede wszystkim uniknąć spadku, a tymczasem stało się całkiem przyjemną ekipą, która jest w stanie zagrozić nawet tym największym. Przekonały się o tym Lazio i Fiorentina, które zostały bez punktów w bezpośrednim starciu. Jedyne, co się nie zmieniło w Udinese, to liczni obcokrajowcy. To prawdziwa wieża Babel z blisko 90-procentowym odsetkiem graczy spoza Włoch. W sumie jest ich aż 32, ale trudno na razie czynić z tego zarzut, skoro zgadza się wynik.
O wynikach, bo warto wrócić do tego wątku, można powiedzieć wiele, na pewno to, że Udinese wygrywa z tymi, z którymi powinno, rzadko remisuje i raczej nie jest tuzem, jeśli chodzi o zdobywane gole. Na szczęście dla nich zmieniła się znacząco dyscyplina taktyczna, dzięki której strat bramkowych nie ma aż tak wiele. Tu warto zaznaczyć, że klub Małeckiego stał się wybitnie zespołem środka, do miejsca dającego puchary traci siedem punktów, od strefy spadkowej dzieli go punktów osiem.
Przyjście trenerów z innego obszaru trenerskiego to także szersze, a na pewno zupełnie inne spojrzenie na sprawy transferowe. Przykładem niech będzie pozyskany latem z Lecha Poznań za 2 mln euro Szwed Jesper Karlstrom. Trudno przypuszczać, by skauci Udinese wiedzieli o nim aż tak wiele, by zdecydować się na transfer, ale już polegając na rekomendacji nowych trenerów można było taką transakcję przeprowadzić. Udaną, zważywszy na to, że 29-letni Szwed zagrał dotąd we wszystkich ligowych spotkaniach, tylko raz wchodząc z ławki i zaledwie trzy razy schodząc przed czasem. Latem mówiono też o potencjalnych przenosinach do Udine bramkarza Xaviera Dziekońskiego, a teraz plotka niesie o zainteresowaniu Jakubem Moderem. Czy wiadomości te okażą się prawdziwe, zobaczymy, natomiast z pierwszym z nich Małecki pracował w młodzieżowych reprezentacjach Polski, a Modera wychowywał pracując jeszcze w Lechu.
Udinese miało bardzo udaną końcówkę roku, choć odpadło w 1/8 finału Pucharu Włoch z samym Interem (0:2), to trzech ostatnich spotkań nie przegrało, a w bezpośredniej rywalizacji nie dała rady wspominana wcześniej Fiorentina. Tyle że w sobotę już tak łatwo nie będzie, bo naprzeciw staje jeszcze większa Atalanta Bergamo z wielkim trenerem, jakim jest Gian Piero Gasperini. Wicelider Serie A, który po rozegraniu zaległego spotkania może być współliderem z Napoli, zaczął ten sezon z hukiem. Po wygraniu Ligi Europy (w finale z Bayerem Leverkusen) Atalanta poszła za ciosem i poza wyjątkami gniecie niemal każdego rywala. Wprawdzie ostatnio nie poszło tak, jak chcieliby tego podopieczni Gaspariniego (przegrana z Interem w półfinale Superpucharu czy porażka z Realem Madryt w Lidze Mistrzów), to jednak w Serie A nie przegrali od 24 września, kiedy to dość sensacyjnie ulegli beniaminkowi z Como. Generalnie początek sezonu był nierówny, ale teraz wszystko wróciło na właściwe tory. Kadrowo Atalanta jest liczna i zbilansowana, w sobotę Udinese naprawdę ma się czego obawiać.
Spójrzmy więc na kadrową sytuacją obu ekip. W Udinese od pięciu ligowych spotkań nie oglądamy podstawowego bramkarza Maduki Okoye, który mierzy się z urazem nadgarstka. Zastępuje go Rumun Razvan Sava. Kontuzjowani są także obrońca Lautaro Giannetti (opuścił trzy mecze ligowe) i rezerwowy pomocnik Oier Zarraga. Lorenzo Lucca z kolei nie zagra za żółte kartki i zastąpi go doskonale znany z Premier League Alexis Sanchez. Szykuje się również jedna zmiana taktyczna - Jurgen Ekkelenkamp za Martina Payero.
Najważniejszą widomością dla Atalanty jest powrót dwóch ważnych graczy – najlepszego strzelca, którym jest Mateo Retegui, który pauzował w dwóch ostatnich meczach – z Interem w Superpucharze i Lazio w lidze, oraz Juana Cuadrado, któremu przepadł turniej w Arabii Saudyjskiej. Trwa wyczekiwanie na innego asa z ofensywy. Gianluca Scamacca mierzył się z zerwanym więzadłem krzyżowym, ale powrót nie kwestią tygodni. W porównaniu do ostatniego wyzwania możemy oczekiwać powrótu Charlesa De Ketelaere, który był jedynie rezerwowym, gdy przyszło grać przeciwko mediolańczykom.
Dla dwóch piłkarzy będzie to niezwykle istotne spotkanie. Chodzi o obrońcę gospodarzy Oumara Solet, który zadebiutuje przed własną publicznością po niedawnym wolnym transferze (przez pół roku Francuz nie miał pracodawcy). Zagrał już w bezbramkowym wyjazdowym spotkaniu z Veroną, jego formacja nie przepuściła żadnego gola (0:0). Z drugiej strony dodatkowy dreszcz przejdzie po plecach Lazara Samardzicia, który poznawał arkana włoskiej piłki właśnie w barwach Udinese, a teraz błyszczy w barwach Atalanty. Na razie jest wypożyczony, ale ma zapisaną opcję transferu za około 20 mln euro. Wiele wskazuje na to, że opcja zostanie uruchomiona, bo Serb jako środkowy pomocnik zdobył już pięć goli w 23 meczach, choć od pierwszej minuty wyszedł w zaledwie pięciu.
Mój typ: 1:3.