Włochy – Francja. Jak dobrze, że to już koniec
Zapowiedzi
17.11.2024
Trójkolorowi tak obniżyli swoją reputację w oczach fanów, że w niedzielnych mediach ich starcie z Włochami zostało zepchnięte na dalszy plan. Pierwszy powód to katastrofalny mecz z Izraelem, w którym nie padła żadna bramka, drugi powód to heroiczna postawa francuskich rugbistów, którzy w sobotę pokonali Nową Zelandię jednym punktem.
Celowo mieszamy w tej zapowiedzi wątki związane z dwiema dyscyplinami sportu, bo rugby jest nad Sekwaną tak samo ważne jak futbol. A momentami ważniejszej, jeśli druga strona nie przynosi powodów do domu. Wróćmy jednak do okrągłej piłki, dzisiejszy mecz w Mediolanie jest batalią o pierwsze miejsce, które da lepsze możliwości już w samym ćwierćfinale, gdzie przecież obie drużyny mają pewny udział. By wygrać grupę, Francuzi muszą odrobić przegrany pierwszy mecz u siebie 1:3, co łatwe nie będzie. Włochom wystarczy nawet jednobramkowa przegrana, by nie dać się zrzucić ze szczytu.
Jak dobrze, że to już koniec – taka narracja zdaje się wybrzmiewać z francuskiej drużyny, która niezależnie od pełnionej w niej funkcji uznaje rok 2024 za zły. Przegrany półfinał Euro z Hiszpanami, wcześniej w grupie dwa remisy z Holandią i Polską, rozczarowująca porażka z Niemcami w towarzyskim starciu, no i w Lidze Narodów dwa ciosy, jakimi były przegrane z Italią 1:3 i ostatni bezbramkowy remis z Izraelem. Bilans 7-5-3, bo przecież wygrana z Portugalią na Euro zakończyła się dopiero po konkursie jedenastek. Dodajmy, że w pięciu meczach ostatnich miesięcy Francuzi nie zdobyli gola, czyli tyle samo, ile w poprzednich 56 starciach razem wziętych (!). Ich średnia bramek na mecz jest najniższa od ponad dekady. Trener Didier Deschamps to wie i rozpaczliwie szuka rozwiązań.
Włosi nie mają aż takich powodów do biadolenia. Trener Luciano Spalletti potrafi w te grę i choć mistrzostwa Europy miał do bani (przegrana w 1/8 finału ze Szwajcarią, a wcześniej 0:1 z Hiszpanią), kadra nie rozłazi mu się w rękach, przez Ligę Narodów idzie wręcz śpiewająco, 2:2 z Belgią to jedyna strata punktów, którą szybko powetował w ostatnim wyjazdowym rewanżu. Na 19 meczów, kiedy prowadzi zespół, ma bilans 11-5-3.
Statystyka spotkań obu reprezentacji mocno przemawia za Włochami 19-10-11 (gole 85-75). Możemy jednak wyłuszczyć pośród tych starć boje naprawdę epickie, że wspomnimy dwa następujące po sobie finały wielkich imprez – najpierw Euro w 2000 roku, kiedy wygrali Trójkolorowi, i dwa lata później mundialu, kiedy zwyciężyli Włosi, a nam zapadła w pamięci walka byków Zinedine Zidane vs. Marco Materazzi.
Jak to będzie wyglądać dziś? Na ile Deschamps ma jeszcze w sobie pokłady motywacji, na ile mają ją piłkarze, którzy bardzo często są myślami przy wyzwaniach klubowych, starają się za wszelką cenę uniknąć kontuzji?
Wśród gospodarzy wszyscy są do dyspozycji, ale trener Spalletti nie zaniecha roszad. Według włoskich mediów możemy spodziewać się – porównując to do starcia z Belgią – Manuela Locatellego za Nicolo Rovellę, a na szpicy Moise Keana zamiast Mateo Retegui. W sumie kosmetyka w porównaniu z tym, co zaproponują goście. A oni do swojego chaosu, jaki ostatnio panuje w kadrze, dołożą kolejną rewolucyjkę.
Goście przyjechali bez Fofany, Dembele i Camavingi. Ich sytuacja jest jednak wiele trudniejsza, już wcześniej pisaliśmy o braku kolejnego powołania dla supergwiazdy Kyliana Mbappe, wcześniej przecież z kadry zrezygnował Antoine Griezmann. Na reprezentacyjną emeryturę udali się również także Olivier Giroud, Raphael Varane, Hugo Lloris, a z powodu zawieszenia nie gra Paul Pogba. W porównaniu z feralnym meczem z Izraelem, gdzie najniższą notę dostał Barcola (2 w skali 1-10), a doceniono jedynie N’Golo Kante, bramkarza i dwóch obrońców, dojdzie do wielu zmian. William Saliba zastąpi Dayota Upamecano, Theo Hernandez odda miejsce Lucasowi Digne. W środku i w pierwszej linii wymieniona zostanie cała szóstka, nawet wspomniany Kante. Za strzelanie goli odpowiedzialny będzie Marcus Thuram. Wygląda to trochę tak, jakby Deschamps chciał sprawdzić przed marcowymi ćwierćfinałami kolejnych piłkarzy, niekoniecznie realizując interes punktowy w dzisiejszym spotkaniu, bo przecież odrobić to 1:3 może być niezwykle trudno.
Mój typ: 2:1.