Fulham - Liverpool. Wszystko nam mówi, że The Reds w finale
Zapowiedzi
4.12.2024
Wyjazdowa przegrana z The Reds 1:2 jeszcze niczego nie przesądza. Oczywiście Fulham jest skazany na pożarcie, ale przypomnijmy, że w tej edycji Pucharu Ligi Angielskiej potęgi odpadały nawet wtedy, kiedy były murowanymi faworytami.
Patrzymy na tabelę Premier League. Liverpool jest na jej czele, Fulham dopiero 13., a Chelsea, która już cieszy się z obecności w finale Carabao Cup, zajmuje 9. miejsce. Dodajmy, że The Blues znaleźli się w walce o trofeum pokonując w dwumeczu grające ligę niżej Middlesbrough. Zespoły z czołówki odpadały relatywnie wcześnie: Tottenham już w drugiej rundzie, Manchester City i Aston Villa w trzeciej, najdalej zaszedł Arsenal przepadając dopiero w czwartej. Obrońca trofeum, którym jest Manchester United, także pożegnał się w czwartej rundzie ulegając Newcastle.
Nie da się wyprzeć narracji, że to trzecie co do ważności trofeum na Wyspach, ale też nie należy z niego prestiżu, w końcu nie jest przypadkiem, że wśród triumfatorów najbardziej utytułowanym jest właśnie Liverpool (dziewięć razy zwycięstwo i cztery przegrane finały), a pozostałe miejsce na podium zajmują dwie ekipy z Manchesteru. Zresztą wygrywały one bez przerwy w latach 2016-2021, co świadczy, który klub ma w XXI wieku patent na Puchar Ligi Angielskiej.
W pierwszym meczu na Anfield to Fulham objął prowadzenie po golu Williana w 19 minucie. Dopiero w drugiej połowie The Reds odrabiali straty, na co pozwoliły trafienia Curtisa Jonesa i Cody’ego Gakpo. Poszukując scenariusza na środowy mecz i sprawę awansu, warto zdać sobie sprawę, że od września 2007 roku Fulham nie przegrał meczu u siebie w Pucharze Ligi Angielskiej, grając w najwyższej klasie rozgrywkowej (to ważny warunek). Z drugiej strony, jeśli Liverpool wygrywał pierwszy mecz półfinału, w ośmiu na dziewięć przypadków awansował do finału.Jak to wcześniej bywało. Jedno ze spotkań obu drużyn w Pucharze Ligi Angielskiej przeszło do historii jako zakończone najwyższą wygraną. The Reds zwyciężyli 10:0, a miało to miejsce w 1986 roku. Ostatnio już tak gładko faworytom nie szło, cztery ostatnie zwycięstwa dał tylko jeden gol przewagi (1:2, 3:4, 0:1, 1:2). Ogólny bilans to 13-18-44, generalnie Fulham ma przeciwko Liverpoolowi jeden ze słabszych odsetków zwycięstw z całych Wysp – 17,3 proc. Z obecnych klubów Premier League londyńczykom z południa trudniej były tylko w derbach przeciwko Chelsea, Arsenalowi i Tottenhamowi oraz Manchesterowi United. Liverpool jest niepokonany w pięciu z ostatnich sześciu meczów przeciwko Fulham, padło w nich w sumie 18 goli, czyli średnio trzy na mecz. Te ostatnie dane każą nam zobaczyć zwycięzcę w zespole gości.
Fulham kadrowo. W drużynie trenera Marco Silvy tylko jeden zawodnik jest poza składem z powodu kontuzji, chodzi o Adamę Traore. Trzech graczy – Alex Iwobi , Calvin Bassey i Fode Ballo-Toure – wyjechało na Puchar Narodów Afryki. Wraca Harrison Reed, który przesiedział na ławce ligowy mecz z Chelsea (0:1) z powodu choroby. Nie szykuje nam się zatem zbyt wiele zmian w porównaniu z pierwszym półfinałowym starciem obu ekip.
Liverpool kadrowo. W drużynie Jurgena Kloppa sytuacja jest dużo bardziej skomplikowana. O wyjeździe i kontuzji Mohameda Salaha piszemy poniżej. Wataru Endo gra w Pucharze Azji dla reprezentacji Japonii. Kontuzjowani są: Thiago Alcantara, Stefan Bajcetić, Joel Matip, Ben Doak, Kostas Tsimikas, Trent Alexander-Arnold i Dominik Szoboszlai. Powoli wraca do gry Andrew Robertson, do dyspozycji będzie także Curtis Jones. Na pewno dojdzie do zmiany bramkarza, bo w Carabao Cup gra Caoimhin Kelleher. Możliwe jest wejście do składu Holendrów - Ryana Gravenbercha i Cody’ego Gakpo.
Bohater: Diogo Jota. Portugalczyk jest w świetnej formie, a w ostatnich dziewięciu meczach zanotował pięć goli i cztery asysty. Ponieważ wszystko to dzieje się pod nieobecność Mohameda Salaha, który wyjechał z Egiptem na Puchar Narodów Afryki, a w dodatku doznał kontuzji wykluczającej go na dłuższy czas. a Liverpool będzie u niego liczył na kreatywność i bramki, to właśnie Jota staje się pierwszoplanową postacią.
Prognoza: Bukmacherzy Fortuny zaproponowali następujące kursy na to spotkanie: 3,95 – 4,00 – 1,86. Nie mamy więc kłopotów ze wskazaniem faworyta. Jeśli chodzi o losy awansu, sprawa jest jeszcze wyraźniejsza – 6,00 do 1,13. Ostatnie tygodnie także zdają się potwierdzać trendy: Liverpool wygrał pięć ostatnich meczów we wszystkich rozgrywkach. Fulham z kolei przegrał cztery z ostatnich sześciu meczów na wszystkich frontach. I jeszcze łyk statystyki świadczący również o przypuszczalnym niepowodzeniu misji Fulham; zaledwie 25 proc. drużyn, które poniosły porażkę w pierwszym meczu półfinałowym, odwracało losy rywalizacji.
Mój typ: 0:1.
Przypuszczalny skład Fulham: Leno - Castagne, Adarabioyo, Diop, Robinson - Palhinha, Reed - Reid, Pereira, Willian – Jimenez.
Przypuszczalny skład Liverpoolu: Kelleher - Bradley, Konate, Van Dijk, Gomez - Jones, Mac Allister, Gravenberch - Jota, Gakpo, Nunez.