Getafe – Barcelona. Ciągle wierzą w „Campeones”!
Zapowiedzi
18.1.2025
- Arsenal - Aston Villa
- Arsenal – Aston Villa. Emery i jego zadra
- Atalanta – Napoli: typy, kursy, zapowiedź (18.01.2025)
- Atalanta – Napoli
- Getafe – Barcelona. Ciągle wierzą w „Campeones”!
19.1.2025
Choć środek sezonu jest dla Barcelony więcej niż słaby, po zwycięstwie z Realem Madryt 5:2 wszyscy uwierzyli, że za kilka miesięcy Hiszpania powie o drużynie Hansiego Flicka „Campeones”. Zadanie nie jest łatwe, problemy organizacyjne trapią Katalończyków, ci jednak myślą, jak się wzmocnić i wyprzedzić na finiszu zespoły ze stolicy. Z Wojciechem Szczęsnym czy jednak bez niego w bramce?
Po wygranym Superpucharze wiara w ten sukces mocno wzrosła. Kolejne pięć goli przyjął kilka dni później Real Betis w Pucharze Króla, więc jeśli w sobotę Barca w podobnym stylu rozbije na wyjeździe Getafe w LaLiga, uznamy, że aspiracje te są jak najbardziej uzasadnione. Determinacja Blaugrany jest gigantyczna, bo mimo potwierdzenia do gry Daniego Olmo i Pau Victora, co nie było taką oczywistą sprawą, trwa dyskusja na temat wzmocnień. Klub zamierza zastosować instrumenty prawno-regulaminowe, by sprowadzić nowych graczy jeszcze tej zimy. Listę życzeń otwiera napastnik Manchesteru United i reprezentacji Anglii Marcus Rashford, który skłócony jest z trenerem Rubenem Amorimem i mówiąc wprost nie ma na Old Trafford żadnej przyszłości, mimo że jest wychowankiem klubu. Taki ruch wiązałby się prawdopodobnie z odejściem Ansu Fatiego, którego nie oglądaliśmy już od trzech meczów. Jest też możliwość pozbycia się Frenkie de Jonga, który nie zechciał podpisać nowej, zaproponowanej przez klub umowy. W tle od kilku dni ciągnie się też saga związana z odejściem Ronaldo Araujo, któremu klub dał możliwość odejścia, a teraz ją wstrzymał wobec kontuzji Inigo Martineza. Urugwajczyk miał przenieść się do Juventusu lub Arsenalu, rozmowy były i wciąż chyba są mocno zaawansowane, na razie udało mu się udaremnić odejście na kilkanaście dni i jest to wiadomość wprost zbawienna, tym bardziej że wciąż nie ma diagnozy lekarskiej wobec Andreasa Christensena.
Zostawmy dywagacje transferowe, skupmy się na tym, co dla polskich kibiców najważniejsze: czy Wojciech Szczęsny znów wejdzie do bramki Blaugrany. Polak zagrał w dwóch meczach turnieju o Superpuchar, ale w finale wyleciał za czerwoną kartkę, w związku z czym pauzował w środowym spotkaniu z Realem Betisem. Ponieważ Inaki Pena nie zawiódł, trener Flick ma kłopot. Także dlatego, że Szczęsny zaprezentował się wyśmienicie. Niemiecki szkoleniowiec mówił niedawno wprost o problemie z wyborem. Ile mediów, tyle opinii na ten temat, a eksperci od piłkarskiej retoryki rozkładają zdania Flicka na czynniki pierwsze, by wychwycić prawdopodobieństwo wyboru, częściej jednak pada nazwisko Penii… O Robercie Lewandowskim w kontekście tych dywagacji nie piszemy, bo to oczywiste, że zobaczymy go w wyjściowym, że będzie jednym z najgroźniejszych żądeł gości, choć to nie akurat Polak dawał najwięcej konkretów w ofensywie Blaugrany w ostatnim czasie, a Raphinha, który już teraz ma na koncie 20 goli, podczas gdy zgromadził tyle w dwóch poprzednich pełnych sezonach. Nie możemy również bagatelizować 11 asyst Brazylijczyka, co w pełni pokazuje jego boiskową wartość. Nie tylko za sprawą przytoczonego bohatera, w ogóle Barca dziś, a Barca kilka tygodni temu, to dwa różne rzeczywistości. Dziś dziennikarze mówią o nowej jakości, narodzinach na nowo zespołu, który jest w stanie zdobyć mistrzostwo Hiszpanii. Mówią też o perspektywie, która kreśli się na lata. Otóż jedenastka Flicka na mecz z Realem Betisem miała średnią wieku 23 lata i 277 dni, co czynią ją najmłodszą od około ośmiu lat.
Przyjrzyjmy się progresowi wynikowemu. Ostatnie cztery mecze to cztery wygrane z bilansem goli 16-5. A poprzedziła to seria trzech spotkanie bez zwycięstwa w lidze – dwóch porażek z Atletico i Leganes oraz remis z Realem Betisem. W sumie, licząc od 26 października i wygranej w El Clasico z Realem, Królewscy odrobili do Barcelony aż 11 punktów. Teraz sytuacja w tabeli jest skomplikowana na niekorzyść i rolą Katalończyków jest odnaleźć się między madryckimi klubami, do których traci pięć i sześć punktów. Czy jest to możliwe? Tak, o ile wejście na ścieżkę formy będzie stałą tendencją, a rywale zaczną tracić punkty. Akurat w przypadku Realu może do tego dojść, bo drużyna Carlo Ancelottiego jest ostatnio mocno rozedrgana. Kluczowy będzie także marzec, kiedy przypada rewanżowa rywalizacja z Atletico, i maj na cztery kolejki przed końcem, kiedy ekipa Flicka zmierzy się w rewanżu z Królewskimi.
Co wiemy o Getafe, najbliższym rywalu Barcelony? Zaledwie trzy punkty przewagi nad strefą spadkową nie dają mu spokoju. To zespół, który obok Realu Valladolid zdobył najmniej goli w LaLiga (13 w 19 spotkaniach), ale stracił zaledwie 16, co daje mu trzecie miejsce pod względem szczelności defensywy grubo przed Barceloną, która straciła 22 bramki. Trenerem drużyny z przedmieść Madrytu jest Pepe Bordalas, legenda Getafe, który wrócił do swojej kolebki po blisko roku nieobecności i próbach z Valencią. Bordalas ma w sumie 284 mecze w roli szkoleniowca Azulones, ostatnio powiódł swój zespół do zwycięstwa nad Las Palmas (2:1 na wyjeździe), dopiero czwartego w tym sezonie. Po drodze był jeszcze Puchar Króla i wygrana z Ponteverdą 1:0, więc idzie im coraz lepiej. Nie ma co ukrywać, że przeciwko Barcelonie Getafe stoi na straconej pozycji. Tym bardziej że zabraknie zawieszonych za kartki Diego Rico i Alvaro Rodrigueza. Pod znakiem zapytania stoi występ Yellu Santiago, Allana Nyomy i Juana Berrocala. Najlepszym strzelcem nie jest wcale Borja Mayoral, ale Mauro Arambarri. Najpewniejszym punktem można wskazać bramkarza Davida Sorię, który aż pięciokrotnie zachował czyste konto. W Barcelonie odnotujmy oczywistą nieobecność Marc-Andre ter Stegena, Marca Bernala i Inigo Martineza. Jak wspominaliśmy wcześniej, niepewny jest też udział w meczu Christensena.
Barcelona jest na fali, strzela jak na zawołanie, ale przecież Getafe gole traci rzadko. To może być mecz, w którym jeden gol może zdecydować o wyniku. A jeśli padnie, to oczywiście na korzyść Barcelony.
Mój typ: 0:1, duże prawdopodobieństwo, że jako strzelec znów zapisze się Raphinha.