Czas
Kursy
1.01
1000

Liverpool – Manchester United. Hit z dwóch biegunów

05.01.2025 17:30,
Autor zapowiedzi: Przemysław Iwańczyk
pic

The Reds spoglądają na wszystkich z góry, pielęgnują przewagę nad rywalami i coraz śmielej myślą o odzyskaniu tytułu po latach. Manchester United miał być w tym samym miejscu, ale mimo poniesionych nakładów bliżej mu do strefy spadkowej niż lokat premiowanych startem w europejskich pucharach.

Nie zmienia to faktu, że starcie Liverpoolu z Czerwonymi Diabłami było, jest i będzie elektryzującym wydarzeniem wykraczającym swoimi emocjami poza Wyspy. Oba kluby znalazły się na dwóch biegunach i paradoksalnie dużo ciekawej jest u tych drugich. Właściwie codziennie dostarczają oni nowych tematów, by rozpisywać się w historii, jak położyć projekt za duże pieniądze. Jeszcze bardziej przejmujące są doniesienia statystyków. Obliczyli oni, że aż cztery drużyny w historii, które na początku roku kalendarzowego 14. miejsce, spadły Premier League – Newcastle, Burnley, Norwich i ostatnio Leeds. Wydaje się, że każde kolejne niepowodzenie przelewa czarę goryczy, że nastąpi jakieś znaczące tąpnięcie, ale ze strony współwłaściciela i szefa operacji piłkarskich, Sir Jima Ratcliffa, są to raczej ruchy ilustrujące miotanie się w swojej niekompetencji. Pomijając już rezygnację z zatrudniania klubowych legend z Sir Aleksem Fergusonem na czele, które pełnili rolę ambasadorów, co jest wyraźnym strzałem w stopę, od sportowej strony również nie wygląda to najlepiej. Rok 2024 to pasmo rozczarowań, dopiero ósme miejsce w Premier League na zakończenie poprzednich rozgrywek i łyżka miodu w beczce dziegciu, jaką było wyrwanie FA Cup z rąk lokalnego rywala The Citizens. Miało być nowe otwarcie, ale start kolejnego sezonu przyniósł dalsze rozczarowania, nie pomogło zatrudnienie trenera Rubena Amorima, uchodzącego za jednego z najzdolniejszych na kontynencie. Pod wodzą Portugalczyka tylko zaczęło się względnie nieźle, teraz jest tak samo fatalnie jak na początku. W 11 spotkaniach Amorim osiągnął katastrofalną średnią 1,18 punktu na mecz, jego bilans to 4-1-6, a gdyby w niedzielę zwyciężył Liverpool, byłaby to piąta porażka z rzędu Manchesteru, który ostatnio uległ siebie Newcastle 0:2, ale zagrał bez Bruno Fernandesa i Manuela Ugarte, którzy pauzowali za kartki. Na mecz z Liverpoolem wracają, ze względu na urazy zabraknie Masona Mounta, Victora Lindelofa i Luke’a Shawa. Pozostali gracze są w pełni sił, chory jest Marcus Rashford, ale on to akurat osobny, opisywany poniżej rozdział.

W tle trwają przymiarki transferowe, wszak rozpoczyna się dość gorący okres na rynku. W Manchesterze temat transferów jest kwestią mocno drażliwą. A to dlatego, że w ostatnich latach wydano na nowych zawodników krocie, a i tak nie przynosi to zamierzonego efektu. Mimo to trener Amorim artykułuje potrzeby wskazując je na lewym wahadle, środku obrony, a przede wszystkim na pozycji nr 9, bo relacja z Rashfordem jest już chyba nie do odbudowania. Wprawdzie wychowanek MU był w kadrze na ostatni mecz z Newcastle, w przeciwieństwie do czterech wcześniejszych spotkań, kiedy siedział na trybunach, ale nie jest to zwiastun porozumienia. Rashford teraz nie zagra z powodu choroby, zdecydowanie mówi o odejściu, chciałby zakotwiczyć w Hiszpanii, ale z większych klubów na razie zainteresowanie wyraził jedynie PSG. Przeszkodą mogą być duże zarobki napastnika. Ważą się również losy Antony'ego, chciałby go na wypożyczenie Real Betis, ale Amorim zapowiedział, że zrobi z niego gracza na miarę potencjału, z którym się urodził.

Przechodzimy tym samym do Liverpoolu, który poszukuje lewego obrońcy jako alternatywy dla Andrew Robertsona, tym bardziej że coraz mniej wiary pokłada się w Kostasie Tsimikasie. Na liście kandydatów są Milosa Kerkeza z Bournemouth i Alphonso Davies z Bayernu Monachium. Mogą także nastąpić ruchy wychodzące, najbliżsi tego są ponoć Federico Chiesa i Jayden Danns. Po Trenta Alexandra-Arnolda zgłosił się ponoć Real Madryt, ale usłyszał, że gracz ten nie jest na sprzedaż.

Ale czy podopieczni Arne Slota w ogóle potrzebują jakichś zmian? Są oni liderem rozgrywek z sześciopunktową przewagą (jednym meczem mniej), wiele wskazuje na to, że odzyskają tytuł mistrzowski po pięciu latach prymatu Manchesteru City. Ostatnie wygrane z Tottenhamem, Leicester i West Hamem były więcej niż przekonujące, bo w każdym z tych meczów The Reds strzelali trzy i więcej goli – w sumie 14 (!). Liverpool przegrał w tym sezonie tylko raz – z Nottingham Forest w 4. kolejce. Później już nikt nie znalazł na niego sposobu – ani na Wyspach (także w Pucharze Ligi Angielskiej), ani w Europie, gdzie w Lidze Mistrzów wygrał wszystkie spotkania i oczywiście przewodzi tabeli. Wiele wskazuje na to, że może to być tak samo udany czas jak za kadencji trenera Jurgena Kloppa. Większość piłkarzy jest w znakomitej dyspozycji, esencją tej tezy może być dyspozycja Mohameda Salaha, który tylko w grudniu zdobył siedem goli i zaliczył siedem asyst. W sumie ma już 17 trafień i 13 dograń bramkowych, a w całym 2024 roku miał udział przy 39 golach ligowych, genialne statystyki dotyczą także pozostałych piłkarzy. Skoro już jesteśmy przy personaliach, w niedzielnym boju nie wyjdą na boisko Joe Gomez, Conor Bradley i Ibrahima Konate. Ale to żaden kłopot, Slot ma niesłychany komfort.

Umówmy się, Manchester ma znikomą szansę zwycięstwa w tym meczu. Nie ma większych, sensownych argumentów, które dawałyby gościom notowania wyższe niż Liverpoolowi. Uboga jest również ich historia na Anfield, gdzie w ośmiu ostatnich ligowych starciach przyjezdni z Manchesteru zdobyli zaledwie jednego gola. Cztery remisy i cztery porażki urosły w serię, jakiej nie pamięta się od lat 70. Niech wyznacznikiem różnicy klas będzie to, co wydarzyło się ja jesieni, kiedy The Reds wygrali na Old Trafford aż 3:0. Jeśli dojdzie do powtórki, a za taką należy uznać jakiekolwiek zwycięstwo gospodarzy, trener Slot będzie pierwszym na stanowisku od blisko 90 lat, który pokona odwiecznego rywala dwukrotnie w pierwszym sezonie swojego urzędowania.

Mój typ: 3:1.

Przypuszczalny skład Liverpoolu: Alisson – Alexander-Arnold, Quansah, van Dijk, Robertson – Gravenberch, Mac Allister – Salah, Szoboszlai, Gakpo – Diaz.

Przypuszczalny skład Manchesteru: Onana – Mazraoui, De Ligt, Martinez – Diallo, Ugarte, Mainoo, Dalot – Fernandes, Garnacho – Hojlund.