Tottenham – Burnley. Bitwa o Puchar Anglii
Zapowiedzi
4.12.2024
Dla wielu drużyn pierwsze rundy Pucharu Anglii są pułapką. Już nawet nie chodzi o odpadnięcie z rozgrywek, ale ryzyko powtórki meczu. Spurs zagrają u siebie z Burnley i chyba nie powinni mieć żadnych problemów z pokonaniem przeciwnika, którego w Premier League rozbili 5:2.
Przestroga jest jednak dość wyraźna. Trener Ange Postecoglou na mecz przeciwko Fulham w Pucharze Carabao (Puchar Ligi Angielskiej) wystawił jedenastkę daleką od optymalnej i przepadł w tych rozgrywkach po serii rzutów karnych. To na razie jedyna rzecz, która kładzie się cieniem na kadencji nowego szkoleniowca. Przychodząc latem do Londynu on postawił sobie za cel nie tylko nawiązanie do ery Mauricio Pochettino, kiedy Tottenham cztery razy z rzędu plasował się w czołowej czwórce ligi i miał zagwarantowany start w Lidze Mistrzów, ale też utrzymanie stanowiska dłużej niż cztery lata, czyli dłużej niż do tej pory był w stanie wytrwać w nowym klubie. Szkoleniowiec ten ma mnóstwo doświadczeń zdobywanych nawet w Australii w randze selekcjonera, ale to Premier League jest dla braci trenerskiej prawdziwym wyzwaniem.
Ponieważ Puchar Anglii ma wiele wyższą rangę niż Puchar Carabao, trudno spodziewać się eksperymentów ze strony Postecoglou w piątkowym starciu z Burnely pod dowództwem Vincenta Kompany’ego. Jeśli cokolwiek wpłynie na zestawienie gospodarzy, to będą to wymuszone nieobecności. Chodzi o trzech ważnych graczy. Najlepszy strzelec zespołu (12 goli i 5 asyst w tym sezonie) i największa gwiazda po odejściu Harry’ego Kane’a do Bayernu Monachium, Koreańczyk Son, wyjechał na mecz kadry w Pucharze Azji. Rywalizację w Pucharze Narodów Afryki rozpoczynają Pape Matar Sarr (dla kadry Senegalu) i Yves Bissouma (dla kadry Mali). Dochodza do tego kontuzje, które eliminują aż sześciu zawodników. Z dobrych dla Kogutów wiadomości wraca po urazie środkowy obrońca Micky van de Ven. Ale jeszcze lepszą informacją jest forma gospodarzy, którzy wygrali cztery z pięciu ostatnich spotkań. Warto też odnotować, że poza starciem z wiceliderującą obecnie Aston Villą (1:2) na drużynach z czołowej czwórki tabeli zawodnicy Postecoglou „ugrali” w sumie pięć punktów na co złożyły się wygrane z Liverpoolem oraz remisy z Manchesterem City i Arsenalem. Burnley zaprezentuje się w składzie niemal optymalnym. Drużyna Kompany’ego przegrała trzy z czterech ostatnich spotkań ligowych, choć za chwilę znów czekają ją starcia ze ścisłą czołówką. Odpadła także w Pucharze Carabao z Evertonem (0:3).
Biorąc pod uwagę historię starć obu drużyn i dziewięć wygranych w dziesięciu starciach w Londynie na każdym froncie, faworyt jest jeden. W czterech ostatnich konfrontacjach Koguty nie straciły nawet gola. W sumie doszło do 23 rywalizacji obu ekip, 15 wygranych na korzyść londyńczyków jest dość wymowną statystyką. Bukmacherzy Fortuny ustalili kursy na to spotkanie wyraźnie stawiające Tottenham w roli faworyta: 1,43 – 4,90 – 6,00. Londyńczycy w ostatnich 17 edycjach tylko raz nie przeszli trzeciej rundy Pucharu Anglii. Nie inaczej będzie dziś.
Mój typ: 2:0.
Przypuszczalny skład Tottenhamu: Vicario – Porro, Royal, Davies, Udogie – Bentancur, Hojbjerg – Kulusevski, Lo Celso, Johnson – Richarlison.
Przypuszczalny skład Burnley: Trafford – Vitinho, Delcroix, O’Shea, Taylor – Gudmundsson, Brownhill, Cullen, Odobert – Amdouni, Foster.