Chelsea - Newcastle
W MARCU NIE PRZEGRYWAJĄ. Własne boisko znowu jestem atutem Chelsea. Na swoim Stamford Bridge podopieczni Mauricio Pochettino przegrali tylko 1 z dwunastu meczów w różnych rozgrywkach. Ciekawostką jest fakt, że w marcu Chelsea nie przegrała meczu Premier League na Stamford Bridge od 23 lat! The Blues są niepokonani od 37 takich spotkań. W poniedziałkowy wieczór do siedziby The Blues przyjeżdża Newcastle, który wygrał tam tylko raz na 28 prób w Premier League. Oba zespoły sąsiadują ze sobą w ligowej tabeli, ale nawet jeżeli gospodarze pokonają Newcastle to nie przeskoczą Srok. Jednak dla Newcastle ewentualna wygrana oznacza awans na siódme miejsce, gwarantujące grę w europejskich pucharach.
Liverpool - Man City
PO RAZ OSTATNI NA ANFIELD? Wielki hit nie tylko Premier League, ale całego europejskiego futbolu. W niedzielne popołudnie, na Anfield Liverpool podejmie Manchester City, to spotkanie lidera Premier League z urzędującym mistrzem Anglii. Prawdopodobnie będzie to ostatni rozdział, kultowej już rywalizacji Jurgena Kloppa z Pepem Guardiolą na Anfield. Aczkolwiek obaj panowie mogą się jeszcze spotkać w tym sezonie w Pucharze Anglii (ale to już na Wembley). Zwycięzca tej konfrontacji zrobi duży krok w kierunku zdobycia korony mistrzowskiej, ewentualny podział punktów najbardziej ucieszy fanów Arsenalu. Manchester City jest na fali, wygrał 9 meczów wyjazdowych z rzędu, a powrót asów atutowych – Kevina De Bruyne i Erlinga Haalanda nakręciło maszynę Pepa Guardioli. W Liverpoolu zabraknie kilku kluczowych graczy – Diogo Joty, Trenta Alexandra-Arnolda i Alissona. Choć akurat w bramce The Reds wspaniale spisuje się Kelleher. Całkiem prawdopodobny jest tutaj podział punktów. Jeżeli któraś z drużyn wygra, zostanie złamana jedna z serii. Otóż Luis Diaz zagrał 29 meczów ligowych na Anfield i Liverpool nigdy nie przegrał takiego meczu. Z kolei Manchester City nie przegrał żadnego z 60 meczów z Rodrim w składzie. Czy któraś z tych serii zostanie złamana? Kibice The Gunners mają nadzieję, że jednak tak się nie stanie.
West Ham - Burnley
WPŁYW LUCAS PAQUETY. Jak kluczową postacią dla zespołu West Ham jest Lucas Paqueta przemawiają najlepiej liczby. Z Brazylijczykiem w składzie Młoty wygrały 5 ostatnich spotkań ligowych, bez niego nie wygrały żadnego z ośmiu spotkań (0-3-5). Na szczęście dla Młotów, Paqueta powrócił do składu i jest wielce prawdopodobne, że West Ham odniesie kolejne zwycięstwo z nim na boisku. W niedzielę na London Stadium przyjeżdża skazany na spadek z Premier League zespół Burnley. Warto w tym miejscu zwrócić uwagę, że podopieczni Davida Moyesa wygrali sześć meczów z rzędu mierząc się z beniaminkami Premier League.
Brighton - Nottingham
NIE LUBIĄ PODRÓŻOWAĆ W NIEDZIELĘ. Nottingham nie wygrał żadnego meczu wyjazdowego w Premier League rozgrywanego w niedzielę. W takich spotkaniach zanotował 4 remisy i 5 porażek. Generalnie Forest nie przepada za grą w delegacjach, wygrał na wyjeździe tylko 3 z 32 meczów odkąd powrócił w ubiegłym sezonie do Premier League. Niewiele wskazuje, aby ten bilans poprawił na Aemx Stadium, gdzie nie potrafił strzelić gola, przy okazji trzech ostatnich wizyt. Brighton jest niepokonany u siebie od 11-tu meczów w Premier League. Choć pamiętajmy, że Mewy wracają poobijane po wizycie w Rzymie, gdzie zostały rozbite w Lidze Europy przez AS Romę aż 0:4. Po takim laniu morale w zespole Roberto De Zerbiego z pewnością nie jest na najwyższym poziomie.
Aston Villa - Tottenham
O LIGĘ MISTRZÓW. Oczywiście hitem niedzieli w Premier League jest starcie na Anfield, gdzie Liverpool zagra z Manchester City, to pojedynek lidera z wiceliderem, ale wielkie emocje i mecz o wielką stawkę czeka też kibiców na Villa Park. Aston Villa podejmuje Tottenham, a to dwa kluby rywalizujące o TOP4, co gwarantuje grę w Lidze Mistrzów. The Villans wygrali 3 ostatnie mecze przeciwko Spurs i jeżeli przedłużą tę serię w niedzielę, to odskoczą od Kogutów na 8 punktów, choć Tottenham ma 1 mecz więcej do rozegrania.
Arsenal - Brentford
CO ZA POCZĄTEK ROKU! Arsenal jest pierwszym klubem w najwyższej klasie rozgrywek angielskiego futbolu, który w pierwszych siedmiu meczach od początku roku zdobył aż 31 bramek! Dotychczasowy rekord to było 29 goli po siedmiu meczach należący do Sunderlandu z roku 1893, oraz Arsenalu z roku 1931. The Gunners w roku 2024 są perfekcyjni, wygrali wszystkie 7 meczów ligowych, przy różnicy bramek 31:3! Kanonierzy mają wielką szansę, aby w sobotni wieczór wskoczyć na szczyt tabeli i z pozycji lidera obserwować starcie największych rywali w wyścigu o tytuł, kiedy to w niedzielę, na Anfield Liverpool zmierzy się z Manchester City.
Wolves - Fulham
DZIELI ICH TYLKO CHELSEA. Wolverhampton jest dziesiąty w tabeli Premier League, Fulham jest dwunasty. Oba kluby dzieli różnica tylko trzech punktów i drużyna Chelsea w ligowej tabeli. Wolverhampton ma cały czas realne szanse na zakończenie rozgrywek w TOP7, a co za tym idzie grę w europejskich pucharach. Wilki nigdy nie przegrały meczu Premier League na Molineux Stadium goszcząc Fulham. Pod wodzą Gary’ego O’Neilla zespół gra atrakcyjny futbol, strzela średnio 1,5 gola na mecz (nigdy nie było lepiej w Premier League), a na swoim boisku tylko raz w tym sezonie Wolves nie zdobyli bramki. Fulham ostatnio złapał odpowiedni rytm, przegrał tylko 1 z 6 ostatnich meczów w Premier League i z pewnością postawi tutaj trudne warunki Wilkom.
Crystal P. - Luton
DRAMATYCZNA KOŃCÓWKA? W sobotę na Sellhurst Park przyjeżdża Luton, a to nam zapowiada emocje do końcowego gwizdka sędziego. Luton przegrał 4 mecze z rzędu, ale wciąż (jako jedyny z beniaminków) ma szansę na utrzymanie, do bezpiecznego Nottingham traci tylko 4 punkty. The Hatters potrafią walczyć do końca. W ostatnim kwadransie meczów zdobyli już 14 bramek, lepsze w tym względzie są tylko 3 najlepsze zespoły w Premier League – Liverpool (24), Manchester City (15) i Arsenal (15). Z kolei Crystal Palace w tym czasie stracił już 20 goli – najwięcej spośród wszystkich klubów Premier League. Orły straciły już 16 punktów w tym sezonie z pozycji drużyny, która prowadziła w meczu.
Bournemouth - Sheffield Utd
REKORDY W DELEGACJACH. Sheffield Utd jest na czele we wszelkich negatywnych statystykach dotyczących meczów wyjazdowych. Szable wygrały najmniej takich meczów – tylko 1. Zdobyły na wyjeździe najmniej punktów – tylko 5. Poniosły najwięcej porażek – 10. Straciły najwięcej goli w delegacjach – 30 i strzeliły na obcych boiskach najmniej goli – zaledwie 10. W ostatnim meczu Sheffield Utd przegrał u siebie z Arsenalem 0:6 i tym samym został pierwszym angielskim klubem, który przegrał 3 kolejne mecze domowe, tracąc za każdym razem minimum 5 bramek. W sobotę niewiele wskazuje, aby Szable poprawiły marny dorobek punktowy. Bournemouth potrafi grać z beniaminkami. W tym sezonie wygrał wszystkie 3 takie mecze, a przed tygodniem ograł na wyjeździe Burnley – 2:0.
Man Utd - Everton
NAPRAWDĘ DETALE? Erika ten Haga nie opuszcza dobry nastrój. Po przegranym meczu na Etihad Stadium z Manchester City (1:3), powiedział, że mecz był wyrównany, a o porażce zadecydowały drobne detale. Wydaje się jednak, że holenderski szkoleniowiec Czerwonych Diabłów jest trochę oderwany od rzeczywistości. Nie trzeba być znawcą futbolu, aby widzieć, że dwie ekipy grające w tamtym derbowym starciu dzieliła przepaść. Tutaj statystyki nie kłamią. City stworzyło sobie 27 okazji strzeleckich, United tylko 3. Rzuty rożne to 15:2. Nie ma mowy o różnicy w detalach. Manchester United przegrał już 11 meczów w tym sezonie. Tylko w sezonach 2013/14 i 2021/22 zanotował więcej porażek w Premier League – w obu przypadkach po 12. Do końca sezonu pozostało jeszcze 11 spotkań, a tak grający Manchester United może śmiało pobić niechlubny rekord klubowy. Manchester United po 27 kolejkach ma bilans bramkowy minus 2. Tak źle na tym etapie rozgrywek nie było od sezonu 1989/90. W sobotę na Old Trafford zjeżdża Everton, a ten rywal wygrał tylko raz na 30 ostatnich wizyt ligowych w siedzibie United. Do dwunastej porażki Red Devils w tym sezonie chyba nie dojdzie.
Świątek I. - Collins D.
REWANŻ ZA AUSTRALIAN OPEN. Iga Świątek ma bardzo trudne losowanie w prestiżowym turniej Indian Wells. Już w swoim pierwszym meczu trafiła na wymagającą Amerykankę – Danielle Collins. Obie panie zmierzyły się już w tym sezonie, również w II rundzie, podczas Australian Open i było to długie, trzysetowe spotkanie, które Iga wygrała 6:4,3:6,6:4. Polka to triumfatorka Indian Wells z przed dwóch lat. W ubiegłym sezonie Iga Świątek przegrała w półfinale z Rybakiną 2:6,2:6. Dla Collins to będzie już drugi pojedynek w tegorocznym Indian Wells, w meczu otwarcia pokonała Erikę Andreevą po dwóch tie-breakach. Jeżeli Iga wygra, to w III rundzie może się zmierzyć z Noskovą i będzie to okazja na rewanż za porażkę w Australian Open. Młoda Czeszka musi jednak pokonać wcześniej doświadczoną Camilę Giorgi.
Freiburg - West Ham
CZAS NA REWANŻ. Freiburg i West Ham rywalizowały ze sobą już w fazie grupowej, wówczas oba mecz wygrały Młoty. W październiku pokonały Freiburg na wyjeździe 2:1, a w grudniu na London Stadium padł wynik 2:0 dla gospodarzy. Podopieczni Davida Moyesa wygrali rozgrywki grupowe, Freiburg zajął drugie miejsce i musiał grać w 1/16 Ligi Europy, gdzie okazał się lepszy od Lens. Oba mecze zakończyły się remisami, a klub z Bundesligi awansował po bramce zdobytej w dogrywce. West Ham to ubiegłoroczny triumfator Ligi Konferencji. Blisko 60 lat temu (w 1965 roku) Młoty triumfowały w ówczesnym Pucharze Zdobywców Pucharów. Kibice West Ham marzą o trzecim triumfie w europejskich pucharach, ale droga do tytułu w Lidze Europy jest jeszcze długa i wyboista. Niemcy i Anglia rywalizują ze sobą w rankingu klubowym UEFA, kraj który będzie wyżej, może dostać piąte miejsce w następnej edycji Ligi Mistrzów. Konfrontacja Freiburga z West Ham może mieć duże znaczenie dla rezultatu tej rywalizacji.
AS Roma - Brighton
SPOTKANIE PRZYJACIÓŁ. AS Roma i Brighton mają w swoich szeregach dwóch najlepszych strzelców tej edycji Ligi Europy, Romelu Lukaku i Joao Pedro mają na koncie po 6 trafień. Jednak tylko jeden z nich będzie grał w ćwierćfinale tych rozgrywek. To będzie spotkanie dwóch bliskich przyjaciół, są nimi menadżerowie obu klubów, szkoleniowiec Romy – Daniele De Rossi i szkoleniowiec Brighton – Roberto De Zerbi. Menadżer Mew powiedział: „De Rossi i ja jesteśmy przyjaciółmi. Nasze córki też się przyjaźnią. Mam do niego wielki szacunek. Podobnie jak ja, on żyje i oddycha futbolem. To człowiek o wielkim sercu i pasji.” Brighton debiutuje w europejskich pucharach i jest to bardzo udany start. Mewy wygrały 4 ostatnie mecze w tych rozgrywkach, bez straty bramki, a na wyjeździe jeszcze nie przegrały meczu. Z kolei AS Roma wygrała 6 z 7 meczów ligowych pod wodzą nowego menadżera, De Rossiego.
Sparta P. - Liverpool
SPOTKANIE LIDERÓW. Sparta Praga kontra Liverpool to spotkanie dwóch klubów, które są na szczycie tabeli w rozgrywkach krajowych. Sparta wygrała 12 z 14 ostatnich spotkań. Jednak przewaga nad drugą Slavią wciąż jest nieznaczna, wynosi tylko 4 punkty. Liverpool to lider Premier League, gdzie trwa wyścig trzech klubów o mistrzostwo Anglii. The Reds mają punkt przewagi nad Manchester City i 2 punkty nad Arsenalem. Pamiętajmy, że Liverpool już w najbliższą niedzielę zagra hit sezonu na Anfield kiedy to gościł będzie Manchester City. Liverpool grał ze Spartą w Lidze Europy, w sezonie 2010/11 i wówczas były to dwa zacięte starcia. W Pradze padł remis 0:0, a na Anfield Liverpool wygrał 1:0, po bramce zdobytej w 86 minucie, autorstwa Dirka Kuyta. Finał tegorocznej Ligi Europy odbędzie się w Dublinie, a blisko 30% kibiców irlandzkich deklaruje się jako fani Liverpoolu. Czy piłkarze The Reds zagrają w tym finale? Jeżeli tak, to będą się czuli, jak u siebie w domu.
Sheffield Utd. - Arsenal
HISTORYCZNY REKORD? Sheffield Utd kontra Arsenal na zakończenie 27 serii spotkań w Premier League. Wiele wskazuje, że będzie to spacerek dla Kanonierów. Arsenal może w poniedziałkowy wieczór zostać pierwszym klubem angielskim, który wygra 3 wyjazdowe mecze z rzędu różnicą minimum pięciu bramek. W dwóch poprzednich spotkaniach pokonał West Ham 6:0 i Burnley 5:0. Biorąc pod uwagę, że Sheffield Utd stracił w każdym z trzech ostatnich spotkań na Bramall Lane po 5 bramek, zwycięstwo The Gunners różnicą pięciu goli, jest całkiem możliwe. W ten weekend, zarówno Liverpool, jak i Manchester City wykonały zadanie, wygrały swoje mecze, teraz czas na Kanonierów. Wydaje się, że podopieczni Mikela Artety mają w tej kolejce najłatwiejsze zadanie z trójki walczącej o tytuł.
Man City - Man Utd
EMOCJE SCHOWAĆ DO KIESZENI. Pep Guardiola przed niedzielnym derbowym starciem z Manchester City apeluje do swoich piłkarzy, aby skupili uwagę na założeniach taktycznych i nie dali się ponieść emocjom, jakie towarzyszą derbowym starciom. Manchester City jest wyraźnym faworytem derbów Manchesteru, wygrał w październiku na Old Trafford 3:0 i ma aż 15 punktów więcej od sąsiadów z Teatru Marzeń. Oto, co powiedział Pep Guardiola: „Z mojego doświadczenia wiem, że w tego typu starciach najważniejsze jest zachowanie spokoju. Trzeba koncentrować się na taktyce, co zrobić, aby pokonać rywala i nie dać ponieść się emocjom, choć one zawsze są obecne przy takich konfrontacjach. Lata 80-te należały do Liverpoolu, lata 90-te do Manchester United, a teraz my zdobyliśmy 7 tytułów w ostatnich dwunastu latach. Chcemy naszą dominację przedłużyć, jak tylko się da długo.” To będą pierwsze derby odkąd udziałowcem United został Sir Jim Ratcliffe, a on zapowiada, że Czerwone Diabły wrócą na szczyt w ciągu trzech lat. Manchester City uczestniczy w wyścigu „trzech koni” o mistrzostwo Anglii. Manchester United walczy o piąte miejsce, które może dać grę w Lidze Mistrzów. Do piątego Tottenhamu, Czerwone Diabły tracą tylko 3 punkty. Zapowiadają się wielkie emocje na Etihad Stadium, a stawka meczu dla obu klubów jest olbrzymia.
Burnley - Bournemouth
POGRĄŻONE BURNLEY. Niewiele jest przesłanek, które dawałyby nadzieje fanom Burnley na uratowanie się przed spadkiem z Premier League. Zespół prowadzony przez Vincenta Kompany'ego ma aż 11 punktów straty do bezpiecznego Nottingham. Burnley ma na koncie zaledwie 13 punktów, najmniejsza ilość punktów jaką miał klub, który nie spadł do Championship, to 34 – tyle zgromadził West Bromwich w sezonie 2004/05. W roku 2024 Burnley zdobył tylko 2 punkty, najmniej spośród wszystkich klubów Premier League. Co ciekawe, drugim najgorszym klubem w tym względzie jest…Bournemouth z trzema punktami od początku roku 2024. Inna niechlubna statystyka wskazuje, że Burnley aż 11 razy w tym sezonie dawał sobie wbić minimum 3 bramki, a w trzech meczach nie potrafił oddać strzału na bramkę rywali.
Luton - Aston Villa
ODWAŻNY BENIAMINEK. Luton przegrał we wtorek aż 2:6 z Manchester City w Pucharze Anglii, ale nawet grając przeciwko tak klasowemu rywalowi, beniaminek trzymał się swojego stylu gry, który cechuje wielka odwaga i ofensywne nastawienie. The Hatters notują teraz serię 13 meczów Premier League ze zdobytym golem, a pamiętajmy, że przed miesiącem potrafili wpakować po cztery gole tak mocnym rywalom, jak Brighton i Newcastle. Szkoleniowiec Luton, stwierdził, że każdy z meczów do końca sezonu, jest dla jego podopiecznych jak finał pucharu. Postawa beniaminka wzbudza powszechną sympatię i podziw. Możemy spodziewać, że walczącą o miejsce w Lidze Mistrzów, Aston Villę czeka trudna przeprawa na Kenilworth Road.
Tottenham - Crystal P.
PRZERWANE SERIE. Przed tygodniem Tottenham nieoczekiwanie przegrał u siebie 1:2 z Wolverhampton i tym samym została zakończona seria pięciu meczów bez porażki. Koguty tracą już 5 punktów do czwartej Aston Villi, ale mają 1 mecz zaległy do rozegrania (z Chelsea). Z kolei Crystal Palace przerwał serię trzech meczów bez zwycięstwa i pokonał u siebie 3:0 Burnley, a menadżer Oliver Glasner zaliczył znakomity debiut przed fanami na Sellhurst Park. To nie koniec dobrych wiadomości dla Orłów. W sobotę prawdopodobnie ponownie zobaczymy na boisku Eberechiego Eze, a to zdecydowanie poprawia siłę napadu Palace. Z drugiej strony pamiętajmy, że Tottenham wygrał 7 meczów z rzędu goszcząc Crystal Palace. Czy ta seria zostanie przedłużona w sobotę?
Fulham - Brighton
MEWY NA TRUDNYM TERENIE. Brighton nigdy nie wygrał meczu Premier League przeciwko Fulham. Bilans spotkań pomiędzy tymi klubami w Premier League to 3 zwycięstwa Fulham i 4 remisy. Brighton nie wygrał też żadnego z trzech ostatnich meczów na Craven Cottage, choć na poziomie Championship wygrał tam 3 razy z rzędu. Londyńczycy przystąpią do tego spotkania w bardzo dobrych nastrojach, wszak przed tygodniem podbili Old Trafford, wygrywając tam z Manchester United po bramce zdobytej w doliczonym czasie gry. Biorąc pod uwagę, z jakimi kłopotami kadrowymi mierzą się goście z Brighton, seria meczów bez porażki Fulham z Brighton w Premier League prawdopodobnie zostanie przedłużona.