Arsenal - S.Donieck
DOJRZEWAJĄ DO SUKCESÓW. W ubiegłym sezonie Arsenal po raz drugi z rzędu sięgnął po tytuł wicemistrza Anglii, a w Lidze Mistrzów dotarł do ćwierćfinału. W tym sezonie ambicje The Gunners sięgają wyżej. Oto, co powiedział ich napastnik Kei Havertz: „Nauczyliśmy się sporo w poprzednim sezonie, kiedy dotarliśmy do ćwierćfinału Champions League. Dojrzeliśmy jako zespół. Każdy z nas jest o rok starszy i myślę, że każdy z nas jest gotowy, aby sprostać wyzwaniom, jakie nas czekają.” W dwóch pierwszych meczach tej edycji Ligi Mistrzów Arsenal nie stracił jeszcze gola, choć mierzył się drużynami słynącymi z ofensywnego stylu gry – najpierw zremisował w Bergamo z Atalantą 0:0, a następnie pokonał u siebie PSG 2:0. Tymczasem we wtorek na Emirates Stadium przyjeżdża Szachtar Donieck, który w dwóch pierwszych meczach nie zdobył bramki, a w poprzedniej kolejce został pokonany przez Atalantę 0:3. W tej sytuacji, każdy inny wynik, aniżeli zwycięstwo Kanonierów, byłby sporą niespodzianką.
Nottingham - Crystal P.
LUBIĄ PONIEDZIAŁKI. Nottingham uwielbia grać w poniedziałkowe wieczory, w tym dniu przegrał tylko 1 z 18 ostatnich meczów w Premier League. Dziś wieczorem podejmie na City Ground, zespół Crystal Palace. Jest duża szansa, że ten świetny poniedziałkowy bilans piłkarze Forest jeszcze polepszą, wszak z Orłami nie przegrali żadnego z ośmiu ostatnich meczów w Premier League. Inna sprawa, że aż pięć z sześciu ostatnich spotkań ligowych pomiędzy tymi klubami kończyło się podziałem punktów. Warto też zauważyć, że własnego boisko, przestało być ostatnio atutem Nottingham, na City Ground nie wygrał żadnego z sześciu ostatnich spotkań ligowych.
Liverpool - Chelsea
HISTORYCZNY POCZĄTEK. Arne Slot jest pierwszym w historii Liverpoolu menadżerem, który wygrał 9 z 10 pierwszych meczów (w różnych rozgrywkach). Liverpool dopiero po raz trzeci w swojej historii wygrał 9 z 10-ciu meczów od startu sezonu. Tak dobrze było tylko w latach 1961 i 1990. Oczywiście, trudno nie zgodzić się z opiniami, że duża w tym „zasługa” dobrego kalendarza, jaki miał Liverpool na początku tej kampanii, a przecież mogło być jeszcze lepiej, wszak porażka z Nottingham na Anfield, to jedna z największych niespodzianek tego sezonu. Jednak teraz nadchodzą mecze, które będą prawdziwym sprawdzianem dla Slota. W niedzielę na Anfield przyjeżdża rozpędzona Chelsea, a za tydzień Liverpool jedzie do siedziby wicemistrza Anglii – Arsenalu. Czy po tych dwóch starciach Liverpool utrzyma pozycję lidera Premier League?
Wolves - Man City
WILKI BIJĄ NIECHLUBNE REKORDY. Wolverhampton przegrał wszystkie 3 mecze domowe od startu, a klub ten nigdy nie poniósł porażek w czterech meczach na Molineux Stadium od początku sezonu. Biorąc pod uwagę, że w niedzielę do siedziby Wilków zawitają Obywatele Pepa Guardioli, to możemy być świadkami historycznego zdarzenia. Pamiętajmy jednak, że w ubiegłym sezonie Wolves potrafili się postawić City u siebie i pokonali mistrzów Anglii 2:1. Teraz jednak Wolverhampton ma wielkie problemy, notuje najgorszy start do rozgrywek ligowych od 60-ciu lat i po siedmiu meczach osiadł na dnie tabeli z dorobkiem jednego punktu. Podopieczni Martina O’Neilla wygrali tylko 1 z 17 ostatnich spotkań w Premier League. miało to miejsce w kwietniu, kiedy to pokonali spadający z Premier League Luton (2:1). Wątpliwe, aby przy okazji wizyty Manchester City poprawiły ten bilans. Obywatele też mogą ustanowić rekord klubowy – 31 meczów bez porażki w Premier League.
Bournemouth - Arsenal
RÓWNYM KROKIEM Z MISTRZEM. Arsenal po siedmiu kolejkach ma identyczny dorobek, co mistrz Anglii, Manchester City. Kanonierzy wciąż są niepokonani, wygrali 5 z siedmiu meczów, ale to nie wystarcza, aby być na szczycie tabeli. Słynący z solidnej obrony The Gunners, w ostatnich czterech meczach w rozgrywkach krajowych tracili bramki. Wisienki plasują się w środku ligowej tabeli, ale przed nimi prawdziwe wyzwania – w najbliższych meczach zmierzą się z Arsenalem, Aston Villą i Manchester City, stąd zakładam, że Bournemouth wkrótce znajdzie się w okolicach strefy spadkowej. Cała nadzieja w skuteczności Antoine Semenyo, dla 70% fanów The Cherries, jest on kluczowym graczem tej ekipy.
Southampton - Leicester
TE MECZE ZDEFINIUJĄ ŚWIĘTYCH. Southampton postawił się Arsenalowi i nawet w 55 minucie objął prowadzenie, ale skończyło się zgodnie z oczekiwaniami, czyli zwycięstwem Kanonierów – 3:1. Święci w siedmiu meczach zdobyli tylko 1 punkcik i są na przedostatnim miejscu w tabeli. Po spotkaniu na Emirates Stadium, Russel Martin powiedział: „To nie są mecze, które mają nas zdefiniować. Takie mecze mają nadejść w najbliższym czasie. I w tych spotkaniach musimy spisać się znacznie lepiej.” Pierwszym z tych „definiujących” The Saints spotkań będzie to sobotnie przeciwko Leicester u siebie, a w następnych trzech jest wyjazd do Manchester City, ale też szalenie ważne konfrontacje z Evertonem i Wolverhampton. W ubiegłym sezonie, na poziomie Championship, Lisy dwukrotnie zlały Świętych, 5:0 na King Power Stadium i 4:1 na St.Mary's Stadium. W sobotę ewentualna porażka z Leicester postawiłaby Russela Martina pod wielką presją.
Newcastle - Brighton
SROKI NA TYM SAMYM POZIOMIE. W ubiegłym sezonie po siedmiu kolejkach Newcastle miał identyczną ilość punktów, co obecnie. Ciekawostką jest fakt, że w znakomitym dla Srok sezonie 2022/23 podopieczni Eddiego Howe’a na tym etapie rozgrywek mieli 4 punkty mniej (zakończyli wówczas rozgrywki na czwartym miejscu). Jednak wśród fanów Newcastle powszechne jest przeświadczenie, że dorobek punktowy, jest lepszy, aniżeli gra The Magpies. Z drugiej strony Newcastle przegrał tylko 1 mecz w sezonie, na stadionie Fulham. W sobotę na St.James Park przyjeżdżają Mewy z Brighton. Dojdzie do „ptasich derbów” dwóch ekip sąsiadujących ze sobą w tabeli z identyczną ilością punktów, a to nam zapowiada świetne widowisko.
Man Utd. - Brentford
LEPIEJ W PORTUGALII. Kapitan Manchester United, Bruno Fernandes, uznany za najważniejszego piłkarza tego klubu przez fanów (49% uważa go za kluczowego gracza Czerwonych Diabłów), przyznał, że ekipa United przeżywa ciężki okres i więcej radości sprawia mu gra dla reprezentacji, aniżeli klubu. 14-te miejsce i osiem punktów w siedmiu meczach, to najgorszy start do sezonu odkąd powstała Premier League. Oto, co powiedział Bruno Fernandes: „To z pewnością nie jest pozytywny moment. Nie wygrywamy meczów, w reprezentacji Portugalii jest inaczej. W mojej reprezentacji wszystko przychodzi łatwiej, mówię swoim językiem, mam lepsze jedzenie i mamy jakość w drużynie. Cieszę się tam futbolem na wysokim poziomie.” Faktycznie, mogliśmy się przekonać naocznie, obserwując Portugalię na Stadionie Narodowym, że temu zespołowi gra przynosi radość. Może Erik ten Hag powinien porozmawiać, z Roberto Martinezem – jak się to robi?
Ipswich - Everton
PICKFORD TRZYMA POZIOM. Aż 60% ankietowanych przez BBC kibiców, uważa, że to bramkarz Jordan Pickford jest najistotniejszą postacią w obecnym składzie The Toffees. Trudno nie zgodzić się z tą opinią. Bramkarz Evertonu i reprezentacji Anglii, w ostatnim meczu Premier League przeciwko Newcastle obronił rzut karny egzekwowany przez Anthony’ego Gordona, dzięki czemu The Toffees przedłużyli serię meczów bez porażki w Premier League do trzech spotkań. W sobotę Everton jedzie na stadion beniaminka z Ipswich. The Tractor Boys zostali przed przerwą na mecze reprezentacji dotkliwie obici na stadionie West Ham, wciąż są bez zwycięstwa po powrocie do Premier League, ale też pozostają nad strefą spadkową, ponieważ zremisowali 4 z siedmiu meczów. Na inaugurację rozgrywek, na Portman Road gościła inna ekipa z Merseyside – Liverpool i wygrała tam 2:0. Czy Everton pójdzie w ślady Czerwonych sąsiadów?
Fulham - Aston Villa
NARASTAJĄCE ZMĘCZENIE. Aston Villa przed przerwą na mecze reprezentacji zremisowała u siebie z Manchester United 0:0, rezultat mógł rozczarować, biorąc pod uwagę fakt, że The Villans podejmowali zespół obecnie niżej notowany. Jednak Unai Emery zwrócił uwagę, że jego zespół miał serię bardzo trudnych meczów, wszak w środku tygodnia pokonał w Lidze Mistrzów Bayern Monachium. Oto wypowiedź menadżera The Villans: „To nie był najlepszy rezultat, ale też nie najgorszy. Myślę, że remis to zasłużony wynik. Cześć zawodników jest przemęczona, część zmaga się z urazami. Generalnie jesteśmy zadowoleni z ostatnich rezultatów i z naszej pozycji w tabeli.” W sobotę The Villans jadą na Craven Cottage, a Fulham w tym sezonie nie przegrał jeszcze meczu u siebie notując 2 zwycięstwa w trzech meczach, z drugiej strony Aston Villa ma identyczny bilans w meczach wyjazdowych.
Tottenham - West Ham
WIELKIE ROZCZAROWANIE. Po pięciu zwycięstwach z rzędu wydawało się, że Tottenham pewnie zmierza po szóstą wygraną. Do przerwy prowadził 2:0 w Brighton i kontrolował przebieg gry. Jednak to, co wydarzyło się w ciągu niespełna 20-tu minut na Amex Stadium trudno wytłumaczyć, Koguty dały sobie wbić 3 gole i powróciły do Londynu z pustymi rękami. Oto, co powiedział po tamtym meczu Ange Postecoglou, menadżer Spurs: „To najbardziej przykra porażka odkąd tu jestem. Jestem pewien, że piłkarze są rozczarowani, ale nie dbam o to, bo oni powinni być rozczarowani, tak jak rozczarowani są nasi fani. Rozczarowanie to efekt braku wykonywania podstaw, które oczekujesz od występów na tym poziomie.” W sobotę, Koguty czekają prestiżowe derby z West Ham i jeżeli chcą odkupić winy wobec swoich kibiców, to pokonanie Młotów jest obowiązkiem. Tymczasem goście przyjadą na Tottenham Hotspur Stadium z podniesionymi głowami, po ostatnim efektownym zwycięstwie nad Ipswich (4:1). Jakim rezultatem zakończą się derby Londynu dwóch zespołów ze środka tabeli?
Griekspoor T. - Ruud C.
PIERWSZY NORWEG. Casper Ruud gra w Sztokholmie po raz pierwszy od roku 2019, wówczas przegrał już w I rundzie z Krajinovicem. W środę Casper pokonał Lorenzo Sonego 6:3,7:6 i tym samym został pierwszym w historii Norwegiem, który wygrał mecz na kortach w Sztokholmie. Ruud jest obecnie na siódmym miejscu w tzw. Race To Turin i ma spore szanse, aby zakwalifikować się do ATP Finals. Po meczu Norweg powiedział: „Nie wygrywałem ostatnio zbyt często, dlatego to bardzo miłe uczucie, cieszę się także, że odniosłem swoje pierwsze zwycięstwo w Sztokholmie.” Rywalem w walce o półfinał będzie Tallon Griekspoor, który pokonał kwalifikanta z Wielkiej Brytanii, Jacoba Fearnleya 7:6,6:3.
Brighton - Tottenham
KOGUTY ROSNĄ W SIŁĘ. W czwartkowy wieczór Tottenham wygrał na wyjeździe w Budapeszcie z Ferencvaros 2:1 i był to 50-ty mecz Kogutów pod wodzą Ange Postecoglou. Początek tego sezonu nie był udany dla Spurs i zaczęły się pojawiać pogłoski, czy aby ten szkoleniowiec jest właściwą osobą na stanowisku menadżera Tottenhamu. Jednak po przegranej u siebie z Arsenalem, Koguty odkuły się, wygrały pięć meczów z rzędu, w tym zaliczyły spektakularne zwycięstwo na Old Trafford z Manchester United 3:0 i był to pierwszy triumf Spurs na klubem z tzw. Big Six od dziesięciu spotkań. Mecze Brighton z Tottenham nie znoszą kompromisów, tylko jedno z 14-tu spotkań pomiędzy tymi klubami w Premier League zakończyło się podziałem punktów.
Chelsea - Nottingham
SKUTECZNI THE BLUES. Chelsea w sześciu meczach ligowych w tym sezonie zdobyła już 15 bramek, najwięcej spośród wszystkich klubów Premier League. To tylko jeden z dowodów, że akcje klubu ze Stamford Bridge idą w górę. Chelsea jest również w TOP tabeli i wygrała cztery z pięciu ostatnich spotkań ligowych. W sześciu meczach z udziałem podopiecznych Enzo Maresci padły 22 gole, co też jest największą ilością. Blisko 4 bramki na mecz, daje nam obraz, jak atrakcyjne są spotkania tej drużyny. Wielką gwiazdą tej drużyny jest Carl Palmer, który ma udział przy bramkach co 73 minuty występów w Premier League. To rekord wśród piłkarzy Chelsea w historii tych rozgrywek.
Aston Villa - Man Utd
FACHOWIEC EMERY. Aston Villa przeżywa najlepszy czas od ponad 40-tu lat, kiedy to na początku lat 80-tych zdobyła mistrzostwo Anglii i Puchar Mistrzów Klubowych Europy. W Premier League tak dobrego początku nie zanotowała od 16 lat, do tego dochodzi świetny start w Lidze Mistrzów i prestiżowe zwycięstwo nad Bayern Monachium. To odrodzenie klubu z Villa Park nieodłącznie związanie jest z zatrudnieniem Unaia Emery'ego. Debiut Baska w listopadzie 2022 roku przypadł na mecz z Manchester United i był nad wyraz efektowny, The Villans wygrali wówczas 3:1. Od tego meczu Aston Villa zdobyła 74 punkty w Premier League, w tym czasie lepsze były tylko Manchester City – 85, Liverpool – 84 i Arsenal – 81. Unai Emery wprowadził The Villans do elitarnego towarzystwa.
Everton - Newcastle
HOME SWEET HOME. To ostatni sezon Everton na nobliwym Goodison Park. Wielka szkoda, bo to kultowy obiekt, ale nie ma sentymentów i aby klub mógł się rozwijać musi się przeprowadzić do nowej siedziby. Ostatnio zaświeciło słońce dla fanów The Toffees, ich klub prawdopodobnie będzie miał nowego właściciela, a podopieczni Seana Dyche'a zdobyli 4 punkty w ostatnich dwóch meczach i opuścili strefę spadkową. Goodison Park to miejsce gdzie piłkarze Evertonu otrzymują zawsze dodatkowe pokłady energii, to tutaj, przed własnymi fanami wygrali 6 z ostatnich ośmiu meczów. W sobotni wieczór do siedziby The Toffees przyjeżdża ekipa Newcastle, która przed rokiem został pobita na Goodison Park aż 3:0. Wątpię, aby teraz Everton był w stanie powtórzyć tamten wynik, ale jest na fali wznoszącej i z pewnością postawi trudne warunki Srokom.
West Ham - Ipswich
NAJGORZEJ W DOMU. Julen Lopetegui może zostać dwunastym szkoleniowcem w historii Premier League, który nie wygra żadnego z czterech pierwszych meczów domowych. Młoty na swoim London Stadium nie potrafią zachować czystego konta od stycznia. Przyjazd Ipswich to świetna okazja, aby się przełamać przed własnymi fanami. Jednak The Tractor Boys nie są łatwym do ogrania rywalem. Zespół ten zremisował 4 mecze z rzędu sprawił mnóstwo problemów uczestnikowi Ligi Mistrzów – Aston Villi, remisując z nią 2:2. Kieran McKenna podkreśla, że jego podopieczni coraz lepiej czują się w towarzystwie Premier League. Można mieć powody do optymizmu, wszak Ipswich w tym sezonie został pokonany tylko przez Liverpool i Manchester City, a to nie jest powodem do wstydu dla beniaminka.
Man City - Fulham
NAJDŁUŻSZA SERIA ZWYCIĘSTW. Manchester City wygrał 16 meczów z rzędu przeciwko Fulham (w różnych rozgrywkach) i jest to najdłuższa tego typu seria w historii angielskiego futbolu. To nie jedyna rekordowa seria. Otóż w każdym z sześciu ostatnich meczów pomiędzy tymi klubami w Premier League, piłkarze City otrzymywali rzut karny i w każdym przypadku potrafili zamienić go na bramkę. Nie wiem, czy seria rzutów karnych zostanie przedłużona w sobotę, ale mam przekonanie, graniczące z pewnością, że niezwykła seria kolejnych zwycięstw Obywateli nad Wieśniakami, zostanie przedłużona.
Leicester - Bournemouth
BRAMKI Z OBU STRON. Leicester pozostaje wciąż bez zwycięstwa, ale mecze z udziałem tego beniaminka są atrakcyjne, dostarczają sporo emocji. Otóż w każdym spotkaniu ligowym Lisów obie drużyny strzelały gola. Jeżeli Lisy zanotują jeszcze 2 takie mecze, to zostanie wyrównany rekord Derby ze startu sezonu 2001/02. Wówczas The Rams zanotowali osiem meczów od startu, w których obie drużyny strzelały gola, ale Derby nie wygrało żadnego z nich. O zwycięstwo nad Bournemouth nie będzie łatwo, wszak Wisienki przyjeżdżają na King Power Stadium uzbrojone w serię trzech kolejnych zwycięstw nad Lisami.
Brentford - Wolves
TA PIERWSZA MINUTA. To wręcz niewiarygodne, ale Brentford w każdym z trzech ostatnich meczów Premier League otwierał wynik spotkania przed upływem pierwszej minuty meczów. Tak było w starciach z Manchester City, Tottenhamem i West Hamem. Jednak pomimo błyskawicznego otwarcia wyniku, żadnego z tych meczów nie wygrał, co więcej w żadnym z tych spotkań nie zdobył drugiego gola. W historii Premier League nie było przypadku, aby jakaś drużyna w czterech kolejnych meczach zdobywała bramki w pierwszej minucie. Czy w sobotę będziemy świadkami takiego historycznego wydarzenia?