Liverpool - Bournemouth
CZŁOWIEKA NIE BYŁO JESZCZE NA KSIĘŻYCU, A THE BEATLES WCIĄŻ GRALI, kiedy po raz ostatni Liverpool przegrał mecz ligowy na Anfield mierząc się z Nottingham. Przed tygodniem, ten 55 letni okres bez porażki domowy z Forest dobiegł końcowa, goście podbili Anfield wygrywając tam 1:0. To bez wątpienia była największa niespodzianka, dopiero co rozpoczętego sezonu. Nic takiego obrotu sprawy nie zapowiadało. Liverpool znakomicie rozpoczął rozgrywki Premier League – od trzech zwycięstw i trzech czystych kont. Tymczasem Forest przygotował lodowaty prysznic dla podopiecznych Arne Slota. Wydaje się, że gracze The Reds opamiętali się i we wtorek na San Siro, grając mecz Ligi Mistrzów z ACMilan pokazali się już z bardzo dobrej strony, pewnie wygrywając 3:1. Jakie oblicze Liverpoolu zobaczymy w sobotę przy okazji wizyty Wisienek z Bournemouth?
Leicester - Everton
WCIĄŻ BEZ WYGRANEJ. Na King Power Stadium zmierzą się dwie ekipy, które wciąż czekają na pierwsze ligowe zwycięstwo w tym sezonie. W przypadku Evertonu jest jeszcze gorzej, The Toffees pozostają bez punktu, choć w dwóch poprzednich meczach (z Bournemouth i Aston Villą) prowadzili po 2:0, ale roztrwonili przewagę i przegrali po 2:3. W historii Premier League nie było przypadku, aby jakiś klub w trzech kolejnych meczach prowadził różnicą dwóch goli i przegrywał takie spotkania. Leicester już po raz czwarty rozpoczyna sezon Premier League bez wygranej w czterech meczach. W trzech poprzednich takich przypadkach, w sezonach 1994/95, 2003/04 i 2022/23 Lisy spadały z ligi. Czy i tym razem taka historia się powtórzy?
Fulham - Newcastle
NIE MA MOWY O KOMPROMISIE. W żadnym z szesnastu ostatnich meczów Premier League pomiędzy Fulham i Newcastle rozgrywanych na Craven Cottage nie doszło do podziału punktów, w tym czasie 9 razy górą byli gospodarzy, a 7 razy wygrywały Sroki. Jednak warto tu dodać, że ostatnie Newcastle przyjeżdża na stadion Fulham, jak po swoje. The Magpies wygrali w siedzibie Wieśniaków 4 razy z rzędu, przy bilansie bramkowym 11:1! Podopieczni Eddiego Howe’a świetnie weszli w sezon, są niepokonani, wygrali 3 z 4 meczów i zajmują trzecie miejsce. Kibicom Srok już marzy się powtórka z sezonu 2022/23 i miejsce w TOP4 na koniec rozgrywek. Czy Newcastle uda się przedłużyć miano niepokonanej ekipy w tym sezon i podbić piąty raz z rzędu Craven Cottage?
Aston Villa - Wolves
DERBY WEST MIDLANDS. Aston Villa w znakomitym stylu rozpoczęła nowy sezon. W Premier League wygrała 3 z czterech meczów i zajmuje piąte miejsce. We wtorek powróciła po ponad 40-tu latach do najważniejszego z europejskich pucharów i zrobiła to z przytupem pokonując w Bernie miejscowy Young Boys – 3:0. Przed tym meczem zostanie oddany hołd dla Gary’ego Shawa, który zmarł w poniedziałek, a był zdobywcą Pucharu Mistrzów dla Aston Villi. W obozie Wilków nastroje są podłe, Wolves pozostają bez zwycięstwa, mają na koncie tylko 1 punkt i choć z regułą dobrze w ostatnich latach radziły sobie na Villa Park, to tym razem mocnym faworytem są gospodarze tego derbowego starcia.
West Ham - Chelsea
NIEOBLICZALNI THE BLUES. Chelsea to jedna z najbardziej nieprzewidywalnych ekip w Premier League. W ten obraz wpisuje się również fakt, że The Blues dużo lepiej spisują się w delegacjach, aniżeli przed własnymi fanami. Chelsea jedzie na stadion West Hamu uzbrojona w serię czterech wyjazdowych zwycięstw z rzędu. W obozie Młotów też było sporo zmian tego lata i jak na razie start do nowego sezonu pod wodzą Julena Lopetegui jednak jest rozczarowaniem. Kibice Młotów musieli przełknąć dwie domowe porażki The Hammers, a klub ten nigdy nie rozpoczął sezonu od trzech porażek na swoim stadionie. Czy West Ham uniknie przegranej w derbowej konfrontacji z Chelsea i tym samym uniknie niechlubnego rekordu w historii klubu?
A. Bergamo - Arsenal
ZNOWU Z ANGLIKAMI. W każdym z trzech poprzednich sezonów Atalanta grała w fazie grupowej Ligi Mistrzów przeciwko klubom z angielskiej Premier League i generalnie bilans tych spotkań nie był pomyślny dla ekipy z Bergamo, tylko jedno zwycięstwo w sześciu meczach, przy trzech porażkach. Jednak przełamanie nastąpiło w najbardziej odpowiednim momencie, Atalanta zrobiła to w spektakularny sposób, pokonując w ćwierćfinale Ligi Europy na legendarnym Anfield Liverpool aż 3:0. W finale Ligi Europy Bergamo pokonało Bayer Leverkusen 3:0 i to była jedyna porażka Aptekarzy w całym sezonie! Tym razem podopieczni Gian Piero Gaspariniego również rozpoczną udział w nowym formacie Champions League od starcia z klubem z Premier League, tym razem będzie to wicemistrz Anglii – Arsenal.
AC Milan - Liverpool
EUROPEJSKI KLASYK. Najbardziej wyczekiwany mecz pierwszego dnia nowej formuły Ligi Mistrzów. Na San Siro, miejscowy AC Milan podejmie Liverpool. Te dwa kluby łącznie zdobyły 13 razy ten najważniejszy z europejskich pucharów, rozegrały ze sobą 2 finały Champions League. Pierwszy z nich, z roku 2005 w Stambule przeszedł do historii, jako jeden z najwspanialszych i najbardziej dramatycznych meczów w historii Ligi Mistrzów, AC Milan prowadził już 3:0, Liverpool jednak zdołał odrobić straty i wygrał po rzutach karnych, w czym wielki udział miał nasz bramkarz – Jerzy Dudek. W tym finale padło aż 6 bramek, najwięcej w historii finałów Ligi Mistrzów. AC Milan zrewanżował się po dwóch latach w Atenach, wygrywając 2:1. Takiego meczu nie wolno przegapić, czeka nas futbolowa uczta na legendarnym San Siro.
YB Berno - Aston Villa
VILLA WRACA PO 41 LATACH. Aston Villa to triumfator Pucharu Mistrzów z roku 1982, w najbardziej prestiżowych rozgrywkach klubowych w Europie nie grała od 41 lat! Po losowaniu menadżer Aston Villi Unai Emery powiedział: „Chcemy zbudować nową kartę w historii klubu, a Liga Mistrzów ma stanowić fundamenty tej budowli.” Young Boys grał w poprzedniej edycji Ligi Mistrzów i w meczach fazy grupowej zdobył wówczas 4 punkty. Teraz awansował po wygraniu play-off z Galatasaray, wygrał oba mecze, u siebie 3:2, oraz 1:0 w Stambule. Young Boys 10 razy mierzył się w europejskich pucharach z drużynami angielskimi i bilans tych spotkań jest skromny dla Szwajcarów: 2-2-6. Czy dziś Young Boys poprawi ten bilans, goszcząc Aston Villę?
Wolves - Newcastle
BEZ WYGRANEJ I BEZ PORAŻKI. Ciekawa konfrontacja drużyn, z których jedna – Wolverhampton, pozostaje bez zwycięstwa w sezonie 2024/25, a ta druga Newcastle – jeszcze nie przegrała. Jeżeli te serie mają zostać podtrzymane, to w tym meczu powinien paść remis. To rozstrzygnięcie jest tym bardziej prawdopodobne, że aż 7 z dziewięciu ostatnich meczów Premier League pomiędzy tymi klubami na Molineux Stadium kończyło się podziałem punktów. Oczywiście remis tutaj nikogo nie zadowoli, Wilki będą chciały się zrehabilitować za klęskę domową z Chelsea (2:6), Newcastle z kolei będzie chciał udowodnić, że należy do elity angielskich klubów i celem Srok są europejskie puchary.
Tottenham - Arsenal
SAMOBÓJCZE KOGUTY. Wielkie derby Północnego Londynu, na Tottenham Hotspur Stadium miejscowe Koguty podejmą Kanonierów. Zdumiewający jest fakt, że w każdym z trzech ostatnich spotkań pomiędzy tymi odwiecznymi rywalami, Spurs strzelali sobie samobója. Tą niechlubną serię rozpoczął Hugo Lloris w styczniu 2023 roku, a kontynuowali ja Christian Romero we wrześniu 2023 i Pierre’a-Emila Hojbjerg. W historii Premier League nie było przypadku, aby jakiś klub zanotował 4 samobóje w czterech kolejnych meczach z tym samym rywalem. Czy ta kuriozalna seria zostanie podtrzymana przez Koguty w najbliższą niedzielę?
Bournemouth - Chelsea
CHARAKTER WISIENEK. Przegrywać do 87 minuty 0:2 i wygrać mecz…to trzeba mieć twardy charakter i wiarę w siebie. Takim wyczynem popisały się Wisienki w trzeciej serii spotkań na Goodison Park pokonując Everton. W pierwszym meczu też przegrywały na City Ground 0:1 z Nottingham, ale potrafiły wyrównać. Niesamowicie w nowym klubie wprowadził się Antoine Semenyo. Był autorem bramki na City Ground, jak również na Goodison Park. Chelsea od pewnego czasu w nieustannej przebudowie. Przyszło 10 graczy za 203 miliony funtów, odeszło 12-tu za 150 milionów, a co najważniejsze Enzo Maresci zastąpił Mauricio Pochettino na stanowisku szkoleniowca. Kibice Chelsea muszą się uzbroić w cierpliwość i wiarę, że ta szalona polityka przyniesie wymierne efekty.
Aston Villa - Everton
ODBLOKOWAĆ WATKINSA. Aston Villa zanotowała bardzo dobry start do tego sezonu, wygrała dwa z trzech spotkań, oba na wyjeździe. U siebie zagrała z Arsenalem, przegrała 0:2, ale i tym meczu pokazała się z bardzo dobrej strony. Jednak, aby marzyć o powtórzenie sukcesu z poprzednich rozgrywek, zespół ten będzie potrzebował skutecznego Olliego Watkinsa. Napastnik reprezentacji Anglii, wciąż pozostaje bez zdobytego gola, ale przyjazd Evertonu, to idealna okazji, aby się odblokować. The Toffees rozpoczęli katastrofalnie rozgrywki, są na dnie tabeli, bez punktu. W ostatniej kolejce podopieczni Seana Dyche'a przeszli do niechlubnej historii Premier League. To pierwszy zespół, który prowadził w 87 minucie 2:0, aby przegrać mecz! Tak było na Goodison Park z Bournemouth. Na Villa Park gracze Everton muszą wyjść i zagrać do ostatniej minuty maksymalnie skoncentrowani, aby po czterech kolejkach nie mieć dorobku punktów – 0.
Man City - Brentford
NIENASYCENI OBYWATELE. Przed sezonem wskazywano, że Pep Guardiola będzie miał spore problemy, aby zmobilizować swoich piłkarzy, do kolejnej walki o trofea. City zdobyło 4 tytuły z rzędu i jest naturalne, że mogą czuć się jak te tłuste koty, w których trudno będzie po raz kolejny wzniecić pragnienie zdobycia kolejnego mistrzostwa. Tymczasem początek tego sezonu, pokazuje że Guardioli i jego podopiecznym sukcesów nigdy dosyć. Erling Haaland w trzech meczach wpakował 7 goli i w 69 występach dla City ma na koncie 70 zdobytych bramek. Należy zauważyć, że w tym sezonie nie zagrał jeszcze jeden z kluczowych graczy Obywateli – Rodri. W sobotę na Etihad Stadium przyjeżdża Brentford, który zaczął rozgrywki w bardzo dobrym stylu, odnosząc 2 zwycięstwa w trzech meczach. Jak widać Thomas Frank potrafi sobie radzić bez Ivana Tooneya, a Pszczoły mogą śmiało powalczyć o miejsce w górnej części tabeli. Brentford zagrał już na wyjeździe z Liverpoolem, teraz zagra na terenie City, a później powinno już być łatwiej. The Bees przed dwoma laty podbili Etihad Stadium, teraz na taką niespodziankę się nie zanosi, ale Brentford nie wolno lekceważyć.
Liverpool - Nottingham
PERFEKCYJNY START. Czy istnieje życie na Anfield po odejściu Jurgena Kloppa? Arne Slot już po trzech kolejkach Premier League pokazuje, że owszem - istnieje i wlewa mnóstwo optymizmu w serca fanów The Reds. Liverpool to jedyny obok City klub z kompletem punktów i jedyny, który jeszcze nie stracił gola w tych rozgrywkach. Do tego jeszcze triumf na terenie odwiecznego rywala – Manchesteru United i to w okazałych rozmiarach – 3:0. Arne Slot to pierwszy menadżer w bardzo bogatej historii klubu z Anfield, który debiutując w tym klubie rozpoczął sezon od trzech zwycięstw z rzędu, bez straconego gola. W sobotę do siedziby Czerwonych przyjeżdża Nottingham, który zaczął w bardzo dobrym stylu i po trzech kolejkach jest bez porażki, choć mocno wątpliwe, aby ten status podtrzymał po wizycie na Anfield.
Fulham - West Ham
DERBY SĄSIADÓW. Po trzech kolejkach te dwa londyńskie kluby usadowiły się obok siebie w środkowej części tabeli. W Fulham prawdopodobnie miejsce w środku stawki na koniec sezon przyjęto by z zadowoleniem. Ambicje Młotów sięgają wyżej po zmianach jakie zaszły tego lata na London Stadium. Zobaczymy jak projekt, którego architektem jest Julen Lopetegui zadziała w praktyce, po trzech kolejkach trudno cokolwiek wyrokować. W meczu przeciwko Manchester City, Młoty pokazały się z dobrej strony pomimo porażki 1:3. West Ham w tym sezonie zagrał już jedno wyjazdowe spotkanie w derbach Londynu, pokonując na Sellhurst Park – Crystal Palace 2:0. Czy i po tym derbowym starciu The Hammers wrócą do domu z kompletem punktów?
Crystal P. - Leicester
KARY NIE BĘDZIE? Leicester z powodzeniem odwołał się do komisji Premier League w sprawie finansowego fair-play i prawdopodobnie Lisom nie grozi odjęcie punktów, a to wielki zastrzyk optymizmu dla tej ekipy. Jak na razie to największy sukces Lisów, choć do pozytywnych rezultatów, trzeba zaliczyć remis u siebie ze Spurs. W sobotę Leicester jedzie na Sellhurst Park z nowym napastnikiem – Odsonne Edouardem, który został sprowadzony właśnie z Palace. Oba kluby sąsiadują ze sobą w ligowej, z dorobkiem tylko jednego punktu w trzech meczach. Orły muszą być podbudowane po ostatnim remisie na Stamford Bridge z Chelsea, gdzie kapitalnym strzałem popisał się Eberechi Eze. Ten napastnik, ma być głównym atutem Palace w tym sezonie. Która z tych ekip zaliczy pierwsze ligowe zwycięstwo w tej kampanii?
Brighton - Ipswich
PIĘKNY LOT MEW POD WODZĄ HURZELERA. Kibice Brighton z dużym niepokojem oczekiwali nowego sezonu, wszak z Amex Stadium pożegnał się Roberto De Zerbi, a w jego miejsce przyszedł młody menadżer, który w ubiegłym sezonie wprowadził do Bundesligi, St.Pauli – Fabian Hurzeler. Tymczasem początek sezon przeszedł najśmielsze oczekiwania, Mewy są na trzecim miejscu i rozdzielają wielką trójką głównych kandydatów do tytułu, tuż za Manchester City i Liverpoolem, a przed Arsenalem. Zwycięstwa nad Evertonem i Manchester United, oraz remis z Arsenalem – te wyniki dają dużo pewności siebie ekipie Mew. W sobotę na Amex Stadium przyjeżdża beniaminek z Ipswich. The Tractor Boys „planowo” przegrali dwa pierwsze mecze, mierząc się z Liverpoolem i Manchester City. Jednak już w spotkaniu z Fulham, beniaminek pokazał, że będzie dzielnie walczył o utrzymanie. Z drugiej strony niezły kalendarz dostał Ipswich na starcie – po czterech kolejkach, będzie miał za sobą wszystkie spotkania z TOP3 aktualnej tabeli Premier League.
Southampton - Man Utd.
TRUDNOŚCI ADAPTACYJNE. Southampton po trzech meczach jest bez punktów, a to dobitnie pokazuje, że nie jest łatwo przeskoczyć z Championship na poziom Premier League. Russell Martin próbuje grać tym samym, atrakcyjnym stylem gry, jaki jego Święci prezentowali w Championship. Od razu nasuwa się tutaj analogia z Vincentem Kompanym i jego Burnley w ubiegłym sezonie. Na St.Mary's Stadium zakontraktowano kilkunastu nowych piłkarzy, ale te transfery nie są gwarancją pozostanie w elicie na następny sezon. Jeżeli kibice Świętych mogą czuć rozczarowanie po trzech kolejkach, to co mają powiedzieć fani Manchester United? Kibice Czerwonych Diabłów liczyli, że w tym sezonie Manchester United powalczy minimum o TOP4, tymczasem początek sezonu nie napawa optymizmem. 14-te miejsce, ujemny bilans bramkowy i przede wszystkim wstydliwe lanie w swoim domu od odwiecznego rywala (0:3 z Liverpoolem). Kibice United ponownie głośno się zastanawiają czy Erik ten Hag jest tym właściwym człowiekiem, aby przywrócić blask Czerwonym Diabłom.
Sinner J. - Fritz T.
21 LAT MINĘŁO odkąd ostatni Amerykanin wygrał turniej wielkoszlemowy, w roku 2003 tym ostatnim był Andy Roddick, który w roku 2003 pokonał w finale Juana Carlosa Ferrero w trzech setach. Taylor Fritz w drodze do finału pokonał utytułowanych graczy, takich jak Matteo Berrettini, Casper Ruud, Alexander Zverev i Frances Tiafoe, ale niewątpliwie najtrudniejszy test stoi przed nim dzisiaj. Jannik Sinner to lider męskiego tenisa i triumfator tegorocznego Australian Open. Do tego meczu Włoch przystępuje z serią 11-tu zwycięstw z rzędu, po tym jak zdobył tytuł w Cincinnati, gdzie w finale ograł Tiafoe. W półfinałowym meczu przeciwko Draperowi Jannik doznał urazu nadgarstka, ale jak twierdzi, już jest wszystko w porządku. Sinner ma dodatkową motywację – jest pierwszym Włochem, który zagra w finale US OPEN. Czy Fritz będzie w stanie pokonać Numer 1 światowego tenisa i po 21 latach przerwy zdobyć tytuł US OPEN dla Amerykanów?
Pegula J. - Sabalenka A.
DOMINACJA. Tego lata na kortach twardych w turniejach pań, dominacja Aryny Sabalenki i Jessiki Peguli nie podlega dyskusji, stąd nie jest wielkim zaskoczeniem, że właśnie to dwie tenisistki zagrają w wielkim finale US OPEN. Ten mecz będzie rewanżem za finał z przed trzech tygodni w Cincinnati, gdzie Sabalenka wygrała 6:3,7:5. Sabalenka do tego finału podchodzi z serią 11-tu zwycięstw z rzędu. Pegula wygrała turniej w Toronto, dotarła do finału w Cincinnati, a teraz do finału w US OPEN, Amerykanka wygrała 15 z 16 ostatnich meczów. Już to zestawienie pokazuje nam, że obie panie są w topowej formie i czeka nas dziś wielki pojedynek. Sabalenka w ubiegłym roku grała w wielkim finale, ale wówczas po świetnym meczu musiała uznać wyższość Coco Gauff. Pegula zagra swój pierwszy wielkoszlemowy finał.