Hoffenheim – Lipsk
ZRYW LIPSKA. Bardzo niewiele czasu potrzebował Marco Rose, aby odbudować zespół z Lipska. W pierwszym meczu pokonał on swój były klub Borussię Dortmund 3:0, ale dwa kolejne starcia to porażki z Realem Madryt (0:2) i M'gladbach (0:3). Jednak od tego czasu nastąpiła oczekiwana przez władzę klubu zmiana. Lipsk wygrał 8 z 10 kolejnych spotkań (plus dwa remisy) na wszystkich frontach i przebojem wdarł się do fazy pucharowej Ligi Mistrzów oraz anonsował na szóste miejsce w ligowej tabeli. Czy ta świetna passa zostanie podtrzymana?
Raków – Wisła Płock
LIDER W AKCJI. Siedem punktów przewagi nad drugą Legią to przewaga, jaką do tej pory zbudował zespół z Częstochowy nad resztą stawki. Wygrana nad Lechem w Poznaniu (2:1) tylko potwierdziła, że w tym sezonie mamy do czynienia z głównym kandydatem do wygrania ligi. Wydaje się, że obecnie Marek Papszun i jego podopieczni zrobią kolejny krok naprzód, a takim będzie tytuł mistrzowski. Raków wygrał 8 z 9 poprzednich spotkań o stawkę, ale tak naprawdę od długiego już czasu zespół ten imponuje stabilnością i regularnością. Raków nie przegrał sześciu kolejnych spotkań z Wisłą na boiskach Ekstraklasy i tylko w jednym z tych starć gracze Marka Papszuna nie strzelili dwóch lub więcej bramek. Czy i tym razem będzie podobnie?
Pogoń – Górnik Zabrze
OFENSYWA GÓRĄ. Efektowna wygrana nad Miedzią 4:2 w Legnicy przerwała passę trzech kolejnych ligowych spotkań bez wygranej zespołu ze Szczecina. Dzięki tej wygranej Pogoń wskoczyła ponownie na ligowe podium. Natomiast Górnik również znalazł przełamanie (4 mecze bez wygranej) kosztem świetnie spisującego się w tym sezonie Widzewa wygrywając 3:0. W meczach Pogoni i Górnika w tym sezonie Ekstraklasy pada zdecydowanie najwięcej bramek (średnio 3,1 w przypadku obu drużyn), więc w ich bezpośredniej rywalizacji również można oczekiwać wiele emocji.
Cracovia – Jagiellonia
CZAS PRZEŁAMAŃ. Ostatnie tygodnie nie były zbyt dobre w wykonaniu jednych i drugich. Jednak „Pasy” po czterech kolejnych meczach we wszystkich rozgrywkach bez wygranej potrafili się przełamać. Zwycięstwo nad Zagłębiem Lubin (2:0) sprawiło, że podopieczni Jacka Zielińskiego nadal marzą i liczą na walkę o czołowe lokaty (tracą cztery punkty do podium). Natomiast Jagiellonia po świetnej serii bez porażki (9) notuje okres bez wygranej (5). Co ciekawe zespół Maciej Stolarczyka (obok Miedzi) to jedyny zespół, który w tym sezonie nie wygrał spotkania wyjazdowego w lidze!
Piast – Warta
WARTA NIE ZWALNIA TEMPA. Chyba już tak naprawdę można przejść do porządku dziennego na faktem, że Warta wygrywa w delegacjach. Triumf w ostatniej kolejce w Radomiu 3:2 był już piątym w tym sezonie na osiem rozegranych spotkań. Ogólnie Warta pod wodzą Dawida Szulczka wygrała 10 z 18 takich potyczek. Obecnie nie ma w lidze zespołu, który lepiej punktuje na boiskach rywali (16 punktów). W sobotę Warta uda się do Gliwic, gdzie w dwóch ostatnich sezonach wygrywała po 1:0. Czy i tym razem będzie podobnie?
Udinese – Lecce
COŚ SIĘ ZACIĘŁO. Po kapitalnym początku sezonu, kiedy to Udinese potrafiło wygrać sześć kolejnych spotkań nadszedł czas weryfikacji, Zespół Andrei Sottila nie potrafił wygrać pięciu kolejnych potyczek we wszystkich rozgrywkach przez, co osunęli się na ósmą pozycję w ligowej tabeli. Starcie z Lecce to dobry moment na przełamanie, gdyż jest to drużyna, która wygrała tylko 1 z 12 konfrontacji ligowych w tym sezonie. Co ciekawe Udinese i Lecce zremisowały tylko jedno ze swoich 28 spotkań w Serie A (17 zwycięstw Udinese i 10 Lecce), co stanowi 3,6% całości! Jest to najniższy procent remisów między dwoma drużynami, które spotkały się przynajmniej dwanaście razy w całej historia ligi.
Legia – Lechia
ODBUDOWA TRWA. Zarówno dla Legii, jak i w Lechii ten sezon to coś nowego. W stolicy nowy szkoleniowiec zmaga się z wieloma trudnościami, ale Kosta Runjaic pokazuje swoją pracą i przede wszystkim wynikami, że jest bardzo dobrym fachowcem. Jego Legia jest na drugiej pozycji ustępując tylko Rakowowi (7 punktów straty). Z kolei w Gdańsku postanowiono zmienić szkoleniowca po kilku kolejkach i jak na ten moment zatrudnienie Marcina Kaczmarka wydaje się więcej niż trafionym pomysłem. Wydobył Lechię z dna ligowej tabeli i przed piątkowym starciem zespół ten znajduje się nad strefą spadkową, co jeszcze kilka tygodniu temu wydawało się niemożliwe. Jednak Legia jest niepokonana w 9 z 10 ostatnich meczów u siebie z Lechią we wszystkich rozgrywkach. Jak będzie tym razem?
Stal Mielec – Zagłębie Lubin
WYKORZYSTAĆ SŁABOŚĆ RYWALA. Niby posada Piotra Stokowca jest bezpieczna, chociaż takie zapewniania władz klubów to tak naprawdę „pocałunek śmierci” co niedawno można było zobaczyć w Legnicy. „Miedziowi” nie wygrali pięciu poprzednich spotkań we wszystkich rozgrywkach, a w czterech z nich nie potrafili strzelić choćby jednej bramki! Natomiast Stal również nie notuje obecnie dobrej passy (trzy mecze bez wygranej), ale mimo tego ich forma jest zdecydowanie wyższa od rywali. Stal traci tylko trzy punkty do ligowego podium.
Feyenoord – Lazio
WYRÓWNANA GRUPA. Przed ostatnią kolejką zmagań w grupie F sytuacja jest bardzo ciekawa. Mianowicie wszystkie cztery zespoły nadal mają szansę. Pierwsze w tabeli Lazio ma tylko trzy punkty przewagi nad czwartym Midtjylland. Zespół z Rzymu potrzebuje tylko jednego punktu w tym starciu, aby zapewnić sobie awans do fazy pucharowej. Jednak zdobycie pierwszego miejsca jest bardzo ważne, gdyż daje przepustkę bezpośrednio do 1/8 finału tych rozgrywek, a druga pozycja to awans, ale tylko do 1/16 finału. W tym sezonie w meczach Feyenoordu padło 21 goli w pięciu meczach Ligi Europy (12 goli, 9 straconych), czyli najwięcej z wszystkich zespołów w tych rozgrywkach!
Lech – Villarreal
WYKORZYSTAĆ SZANSĘ. Przed mistrzem Polski objawia się wielka szansa na grę wiosną w europejskich pucharach. Już od losowania można było podejrzewać, że Villarreal, jeśli tylko podejdzie poważnie do roli faworyta (i tak podszedł) to pierwsze miejsce będzie przeznaczone właśnie dla nich. Jednak druga lokata to otwarta kwestia w walce trzech pozostałych drużyn i tak tez się dzieje. Sytuacja wygląda tak, że z duża doza prawdopodobieństwa remis Lecha w starciu z „Żółtą Łodzią Podwodną” da awans. Co ciekawe Lech nigdy nie przegrał z hiszpańskim zespołem u siebie w regulaminowym czasie gry (1 wygrana i 2 remisy).
Szachtar – Lipsk
WYGRANA DAJE WSZYSTKO. Sytuacja w grupie ułożyła się tak, że ta ostatnia potyczka zadecyduje o dalszym losie tych drużyn w Lidze Mistrzów. Szachtar ma sześć punktów i traci trzy „oczka” do najbliższego rywala. Jednak w pierwszym ich starciu w Lipsku to właśnie zespół z Doniecka wygrał aż 4:1 i teraz na Łazienkowskiej (gdzie Szachtar rozgrywa swoje domowe mecze) triumf zespołu z Ukrainy da im awans do fazy pucharowej! Lipsk potrzebuje do dalszej gry w Lidze Mistrzów przynajmniej remisu.
Milan – Salzburg
TYLKO ZWYCIĘSTWO. Dość niespodziewanie przed zespołem z Austrii otworzyła się olbrzymia szansa na awans do fazy pucharowej Ligi Mistrzów. W bardzo trudnej i wymagającej grupie przede wszystkim z Chelsea i Milanem mistrzowie Austrii nadal mają szansę na wielki sukces. Czego potrzebują do dalszej gry w tych rozgrywkach? Tylko i zaraz aż zwycięstwa na San Siro. Przed tym starciem Milan ma jeden punkt przewagi i nawet remis da im awans. Co ciekawe Milan jest niepokonany we wszystkich trzech spotkaniach z Salzburgiem w europejskich rozgrywkach (2 zwycięstwa i 1 remis), a wszystkie trzy mecze odbywały się w Lidze Mistrzów. Jeśli ta seria zostanie podtrzymana do zespół z Mediolanu zagra na wiosnę w Lidze Mistrzów.
Juventus – PSG
MAŁE NIEWIADOME. W grupie H najważniejsze sprawy są już wyjaśnione. Mianowicie awans do fazy pucharowej Ligi Mistrzów wywalczyły PSG i Benfica. Kwestią do rozwiązania przed tą ostatnią kolejką jest, która z tych drużyn zajmie pierwsze, a która drugie miejsce. Drugi brakujący element w tej grupie to zespół, który całkowicie pożegna się z europejskimi zmaganiami. Juventus ma trzy punkty na swoim koncie, czyli tyle ile Maccabi Haifa, jednak wobec równego bilansu bezpośrednich spotkań (nie liczą się bramki na wyjazdach) różnica bramek będzie decydująca, a tą przed ta ostatnią kolejką lepsza ma „Stara Dama” (-3 do -9 rywali).
Sporting – Eintracht
„TERAZ GRAMY FINAŁ” to słowa defensora Sportingu Lizbona Pedro Porro, które idealnie obrazują, o co toczyć będzie się gra w tym starciu. Sporting przed tym ostatnim meczem w grupie ma na swoim koncie ma siedem punktów i zajmuje drugie miejsce. Natomiast Eintracht jest na trzeciej pozycji, ale ma taka samą ilość punktów, co najbliższy rywal. Dodatkowo pierwszy w tabeli Tottenham ma osiem punktów, a czwarta Marsylia – sześć. To wszystko pokazuje jak ważne i istotne są ostatnie dwa mecze w grupie D.
Porto – Atletico
DZIWNA GRUPA. Doprawdy niesamowite rzeczy dzieją się w grupie B Ligi Mistrzów. Już po losowaniu wydawało się, że Atletico na spokojnie wywalczy awans, a o drugą lokatę powalczy Porto raczej z Leverkusen. Tymczasem pierwszym zespołem, który zagwarantował sobie awans już po czterech pierwszych wygranych i to bez straty gola był Club Brugge! Z kolei Atletico nie wykorzystując karnego w doliczonym czasie gry ostatniego meczu z Leverkusen (2:2) straciło całkowicie szanse na awans do fazy pucharowej i we wtorkowy wieczór w Porto walczyć będzie o przepustkę, ale już tylko do Ligi Europy. Porto i Atletico spotkały się już 11 razy w europejskich rozgrywkach, a drużyna portugalska wygrała tylko dwa z tych spotkań. Jak będzie tym razem?
Bayern – Inter
POKAZ SIŁY. Był pewien moment na początku sezonu, kiedy to Bayern nie potrafił wygrać czterech meczów ligowych z rzędu, a kulminacją tego okresu była porażka z Augsburgiem (0:1). Jednak od tego momentu ekipa z Monachium wrzuciła zdecydowanie wyższy bieg wygrywając 8 z 9 kolejnych spotkań we wszystkich rozgrywkach (plus jeden remis z Borussią Dortmund po straconej bramce w doliczonym czasie gry 2:2). Bayern Monachium wygrał każdy z ostatnich 12 meczów fazy grupowej w Lidze Mistrzów i chce zostać pierwszą drużyną w historii tych rozgrywek, która wygra wszystkie sześć starć grupowych w dwóch kolejnych kampaniach. Byliby również pierwszym klubem, która zrobiłaby taki wynik w trzech sezonach (uczynili to również w kampanii 2019/20).
Monza – Bologna
SPOTKANIE KOLEGÓW. Nie często zdarza się, aby na trenerskich ławkach spotykali się trenerzy, którzy grali w jednej drużynie. Jednak taki przypadek będzie miał miejsce w poniedziałkowy wieczór w Serie A. Raffaele Palladino (Monza) i Thiago Motta Bologna) grali razem w Genui w sezonie 2008/09 pod wodzą Giana Piero Gasperiniego. W tamtym sezonie Serie A Palladino asystował nawet przy bramce strzelonej przez Thiago Mottę w wygranym 1:0 meczu z Regginą 5 kwietnia 2009 roku. Będzie to też pierwsze spotkanie pomiędzy Monzą i Bologną w Serie A.
Verona – Roma
GORZEJ BYĆ NIE MOŻE. Zespół z Werony bardzo słabo rozpoczął zmagania w tym sezonie. W pierwszych jedenastu meczach odniósł tylko jedno zwycięstwo i w tym czasie strzelili tylko 10 bramek, ale to nie jest najgorsza wiadomość. Obecnie zespół ten przegrał sześć ostatnich meczów z rzędu po raz trzeci w swojej historii w Serie A – w dwóch pozostałych przypadkach, w których to miało miejsce to rok 2018 i 1979. Co ciekawe w obu tych wcześniejszych passach Verona przegrywała również siódmy mecz. Czy i tak będzie w poniedziałkowy wieczór?
Radomiak – Warta
NIE JEST TAK ŹLE. Mimo tego, że gra Radomiaka w tym sezonie mocno faluje i zdarzają im się przestoje w wygrywaniu, jak choćby ostatnio, gdzie doznali trzech kolejnych ligowych porażek to ich bilans jest nad wyraz pozytywny. Sześć wygranych spotkań i 20 zdobytych punktów sprawia, że Radomiak traci tylko 6 „oczek” do ligowego podium. Co ciekawe w ośmiu poprzednich bezpośrednich spotkań pomiędzy Radomiakiem i Wartą w ligowych rozgrywkach na różnych poziomach tylko jeden raz darzyło się, aby wygrał zespół z Radomia. Jak będzie tym razem?
Sociedad – Betis
POTYCZKA KANDYDATÓW. Już w zeszłym sezonie Sociedad i Betis przez dłuższą cześć sezonu dzielnie walczyły o miejsce w najlepszej czwórce ligi. Jednak koniec końców ta sztuka się nie udała. Baskowie ostatecznie zajęli szóstą pozycję, a ich najbliższy rywal miał trzy punkty więcej i zakończył ligowe zmagania na piątej pozycji. W trwającej kampanii ponownie jedni i drudzy chcą tym razem skuteczniej rywalizować o bezpośrednią przepustkę do Ligi Mistrzów. Przed tą serią spotkań Sociedad jest na upragnionej czwartej pozycji (22 punkty), a Betis jest tym razem o jedną lokatę niżej (20 punktów). Betis nie przegrał poprzednich pięciu bezpośrednich starć w lidze czy też krajowym pucharze z Sociedad. Czy ekipa z Sewilli będzie w stanie podtrzymać tą serię?