Brighton - Man.City
ZOSTAŁO ICH TYLKO DWÓCH. W środowy wieczór Liverpool przegrał derby Merseyside na Goodison Park z Evertonem 0:2 i tym samym praktycznie wypisał się z wyścigu o tytuł. Swoje zadanie znakomicie wykonał Arsenal rozbijając Chelsea 5:0. Kanonierzy mają teraz 4 punkty więcej od Manchester City, jednak to wciąż Obywatele są za sterami. City ma 2 mecze rozegrane mniej od Arsenalu i jeżeli je wygra, to obejmie fotel lidera. Wszyscy wiedzą, jak podopieczni Pepa Guardioli są skuteczni na finiszu rozgrywek, City wygrało 21 z 23 ostatnich meczów ligowych rozgrywanych w kwietniu i a w trzech meczach kwietniowych Premier League w tym sezonie The Cityzens strzelili aż 13 goli. Zapowiada się trudny wieczór dla kibiców gospodarzy na Amex Stadium.
Man Utd. - Sheffield Utd
KONIEC MISJI TEN HAGA? W niedzielę Manchester United w niezwykle dramatycznych okolicznościach awansował do finału Pucharu Anglii, pokonując po rzutach karnych Coventry. W ostatniej minucie dogrywki The Sky Blues zdobyli gola, ale VAR uznał że był minimalny spalony. Komentatorzy na Wyspach nie pozostawili suchej nitki na graczach United a szczególnie oberwało się Erikowi ten Hagowi. Były mistrz Anglii z Blackburn, dziś ekspert BBC, Chris Sutton stwierdził wręcz, że misja Teh Haga dobiegła końca i nie ma dla niego powrotu. Podobną opinię wyraził były bramkarz Shay Given. Manchester United nie ma już szans na grę w Lidze Mistrzów, traci obecnie do TOP4 aż 16 punktów. Nastroje może poprawić ewentualna wygrana w finale Pucharu Anglii, z Manchester City, ale przyznajmy takie rozstrzygnięcie jest mało prawdopodobne. W środowy wieczór Czerwone Diabły podejmą Czerwoną Latarnię Premier League – Sheffield Utd i każdy inny wynik aniżeli pewne zwycięstwo może być kroplą, która przeleje czarę goryczy.
Everton - Liverpool
244 DERBY MERSEYSIDE, to zawsze wielkie wydarzenie, ale środowy mecz na Goodison Park ma ogromny ciężar gatunkowy, wszak Everton walczy o przetrwanie w Premier League, a Liverpool o mistrzostwo Premier League. Najbardziej prawdopodobny scenariusz jest taki, że misja Evertonu zakończy się sukcesem, a Liverpoolowi pozostanie cieszyć się z miejsca na podium. W tych 244 meczach bilans jest korzystny dla Czerwonych: 99-77-67. Jak z tego widać, Liverpool może odnieść jubileuszowe zwycięstwo numer 100 nad Niebieskimi i tak naprawdę, tylko wygrana utrzyma The Reds w wyścigu o tytuł. Nie ma wątpliwości, że fani Evertonu pragną, aby rzucić kłody pod nogi lokalnemu rywalowi.
Crystal P. - Newcastle
MAGICZNY DUET. Dwójka napastników Orłów, Eberechi Eze i Michael Olise zagrali ze sobą tylko 6 razy w tym sezonie i 4 razy takie mecze Palace wygrał. W niedzielę Orły rozbiły West Ham 5:2, a tydzień temu sensacyjnie zwyciężyły na Anfield pokonując Liverpool. Tym samym po raz pierwszy od roku The Eagles wygrali 2 mecze Premier League z rzędu. W tych sześciu meczach Orły zdobyły 14 goli, a przy 13-tu z nich udział mieli Eze bądź Olise. Jak widać rola tego „magicznego duetu” jest nie do przecenienia dla wartości poczynań i rezultatów Palace. Orły zdobywają średnio 2,4 punktu na mecz, kiedy z przodu występuje trio Olise-Eze-Mateta, bez tej trójki średnia spada do 0.9 punktu.
Wolves - Bournemouth
GARY O’NEIL BEZ ŻALU. To będzie bardzo ważny mecz dla menadżera Wilków, Gary’ego O’Neila, który w ubiegłym sezonie uratował Bournemouth przed spadkiem, po czym został zwolniony. Oto, co powiedział menadżer Wolves przed wizytą Bournemouth: „Mam zero żalu do Bournemouth. Jeżeli pracujesz w futbolu, to ciągle rywalizujesz z zespołami, ludźmi, z którymi byłeś kiedyś związany. Musisz iść naprzód. Cieszę się, że Bournemouth spisuje się fantastycznie. Oni w ostatnich dwóch okienkach transferowych wydali mnóstwo pieniędzy, są pod tym względem na piątym miejscu w Premier League. Mamy podobną pozycję w lidze, ale nasza sytuacja jest inna. Ja skupiam się tylko na nas. W Bournemouth dostałem swoją szansę, była to trudna sytuacja. Objąłem ich po trzech porażkach z rzędu, w których mieli bilans bramkowy 0:16. Udało mi się opanować tam sytuację i dlatego dostałem szansę w tak wielkim klubie jak Wolves.” O’Neill wygrał już w Bournemouth jesienią, czy uda mu się ta sztuka również w środowy wieczór na Molineux Stadium?
Arsenal - Chelsea
POZOSTAĆ NA SZCZYCIE. Sześć zaległych meczów w środku tygodnia. W akcji zobaczymy wszystkie 3 walczące o tytuł kluby. Arsenal i Liverpool mają starcia derbowe, a te nigdy nie są łatwe. Kanonierzy zagrają u siebie z Chelsea i zrobią wszystko, aby pozostać na szczycie tabeli i spoglądać z góry na poczynania Liverpoolu i Manchesteru City. Arsenal przegrał tylko jedno z ośmiu ostatnich meczów przeciwko Chelsea, ale The Blues ostatnio są na fali wznoszącej, nie przegrali żadnego z ośmiu ostatnich spotkań w Premier League (najdłuższa tego typu seria od marca 2021). Na postawę gości duży wpływ może mieć ewentualna absencja najlepszego snajpera Chelsea – Cole’a Palmera, który zmaga się z chorobą. Chelsea przegrała półfinał FA Cup z Manchester City i teraz musi się skupić na walce o TOP6 w lidze.
Fulham - Liverpool
NIE BYŁO REAKCJI, NIE BYŁO PIĘKNEGO STYLU. Po klęsce z Atalantą na Anfield (0:3), Jurgen Klopp zapowiadał mocną reakcję swojej drużyny, tymczasem Liverpool przegrał u siebie z Crystal Palace 0:1 i szansa na zdobycie tytułu znacznie się oddaliła. Przed rewanżem w Bergamo, Klopp stwierdził, że jeżeli Liverpool nawet odpadnie to zrobi to w możliwie najlepszym stylu. Faktycznie Liverpool odpadł, ale styl był żałosny. Czy piłkarzom Liverpoolu brakuje energii? Czy padło morale w zespole? Czy nie wierzą już w siebie? Wygrana na Craven Cottage to konieczność, jeżeli The Reds chcą podtrzymać wątłe nadzieje na zdobycie mistrzostwa Anglii. Jednak po tym, co zobaczyłem w Bergamo trudno mi uwierzyć w nagłe odrodzenie Liverpoolu.
Crystal P. - West Ham
NIE OTWIERAĆ WYNIKU. Crystal Palace wygrał 4 z ośmiu ostatnich meczów przeciwko West Ham, ciekawostką jest fakt, że za każdym razem w tych spotkaniach Młoty otwierały rezultat. Kiedy to ekipy zmierzyły się po raz ostatni na Sellhurst Park, niemal dokładnie przed rokiem, już w 9 minucie bramkę dla gości strzelił Soucek, ale jeszcze do przerwy Orły odpowiedziały trzykrotnie. Ostatecznie tamten mecz zakończył się wynikiem 4:3. Palace przed tygodniem odniósł sensacyjne zwycięstwo nad Liverpoolem na Anfield. To był dopiero piąty przypadek w tym sezonie kiedy zagrali razem Eberechi Eze i Michael Olisse. Ciekawe, jaką pozycję zajmowałaby teraz drużyna Orłów, gdyby ta dwójka była do dyspozycji przez cały sezon. West Ham dzielnie stawiał czoła Bayer Leverkusen w Lidze Europy, ale ostatecznie odpadł. Czy w przyszłym sezonie ponownie zobaczymy Młoty w europejskich pucharach?
Aston Villa - Bournemouth
POZOSTAŁA IM TYLKO VILLA. Co za koszmarny sezon dla angielskich klubów w europejskich pucharach! Po raz pierwszy od sezonu 2014/15 nie ma przedstawiciela Premier League w gronie półfinalistów Ligi Mistrzów bądź Ligi Europy. Pozostaje Anglikom, Aston Villa która przebiła się do półfinału Ligi Konferencji. The Villans tym razem mierzą wyżej ich celem jest gra w Lidze Mistrzów. Przed tygodniem podopieczni Unaia Emery'ego sprawili sporą niespodziankę, wygrali na wyjeździe z Arsenalem, zapchnęli Kanonierów z fotela lidera, a sami umocnili się w TOP4. Bournemouth potrafi w tym sezonie zaskoczyć, ale grając przeciwko klubom ze ścisłej czołówki Wisienki z reguły przegrywają. Jednak warto pamiętać, że The Cherries wygrali 2 z trzech ostatnich spotkań goszcząc na Villa Park.
Everton - Nottingham
DERBY UKARANYCH NA KRAWĘDZI. Everton podejmie w niedzielę Nottingham i będzie to spotkanie dwóch klubów, które po 33 kolejce były tuż nad strefą spadkową, oraz dwóch klubów, które zostały przez FA ukarane odjęciem punktów za naruszenie zasad finansowego fair-play. W przypadku Evertonu jest to 8 punktów, z kolei Nottingham odjęto 4 punkty. Obie ekipy bardzo rzadko wygrywają, The Toffees wygrali tylko 1 z 15 ostatnich spotkań Premier League, Nottingham zanotował jedno zwycięstwo w ostatnich dziewięciu spotkaniach ligowych. W tej sytuacji najbardziej prawdopodobny jest tutaj remis, ale taki rezultat nie zadowoli żadnej ze stron.
Man City - Chelsea
TO JUŻ SIĘ NIE POWTÓRZY – stwierdził kategorycznie Mauricio Pochettino. Co takiego w ten sposób skomentował? Otóż Chelsea w poniedziałkowy wieczór rozegrała jeden z najlepszych meczów w tym sezonie, rozgromiła Everton aż 6:0, a klasą dla siebie był rewelacyjny Cole Palmer. Czy w takich okolicznościach kibice Chelsea mogli czuć niesmak? Niestety tak. Otóż przy stanie 4:0, został podyktowany rzut karny i doszło do poważnej kłótni w obozie The Blues, kto powinien go wykonać. Choć wydawało się oczywiste, że powinien uderzać Palmer. Ostatecznie sprawy wziął w swoje ręce Connor Gallagher i wskazał na Palmera. To fatalnie świadczy o poziomie dyscypliny w ekipie Chelsea. Mauricio Pochettino zareagował natychmiast, bo musiał tak zrobić. W sobotni wieczór Chelsea zagra o finał Pucharu Anglii z Manchester City i jest to spotkanie o ogromną stawkę dla obu klubów. Chelsea może uratować sezon jeżeli zdobędzie to trofeum. City w środę odpadł z Champions League, po rzutach karnych i teraz musi odpowiednio zareagować. Bukmacherzy stawiają na Manchester City, warto jednak przypomnieć, że w tym sezonie oba ligowe mecze pomiędzy tymi klubami kończyły się podziałem punktów.
Wolves - Arsenal
WSTYD NA EMIRATES. Arsenal stracił nagle moc. Kanonierzy rozegrali świetną pierwszą połowę z Aston Villą, ale nie potrafili udowodnić swojej wyższość. Po przerwie zobaczyliśmy już inny zespół Kanonierów, jakby im ktoś odciął tlen, podopieczni Mikela Artety byli tylko tłem dla The Villans i goście wygrali 2:0. Moim zdaniem, nie to było jednak najgorsze. Okazało się, że zdecydowana większość publiczności na Emirates Stadium to tylko przypadkowi sympatycy, a nie fani tego klubu. Już na 10 minut przed końcem spotkania trybuny Emirates Stadium świeciły pustkami. Można współczuć wspaniałej drużynie Mikela Artety, że grają dla takich „fanów”. Szacunek dla tych, którzy są prawdziwymi kibicami The Gunners i zostali ze swoimi piłkarzami do końca. A ci, którzy opuścili trybuny, to lepiej, żeby tam nie wracali, bo chluby klubowi nie przynoszą. Na szczęście w sobotni wieczór Arsenal zagra na Molineux Stadium, gdzie kibice potrafią stworzyć świetną atmosferę.
Sheffield Utd - Burnley
SPOTKANIE NA DNIE. Sheffield Utd kontra Burnley spotkanie dwóch beniaminków, spotkanie dwóch drużyn z dna tabeli, spotkanie dwóch klubów, które prawdopodobnie zmierzą się w przyszłym sezonie w Championship, Jednak jak podkreślają menadżerowie tych ekip, Chris Wilder i Vincent Kompany – nikt nie zamierza składać broni i walczyć będą do końca. Oto, co powiedział przed meczem na Turf Moor menadżer gości, Vincent Kompany: „Mecz w którym nie możemy okazać strachu. Nasze nastawienie jest jasne – bierzemy pełną pulę. Mieliśmy w tym sezonie mecze lepsze i gorsze, ale nastawienie zawsze jest właściwe. To wielki przywilej grać w Premier League. Remis nie zadowoli tutaj nikogo. Z remisu tutaj mogą się tylko cieszyć nasi rywale na innych boiskach.”
Luton - Brentford
DOBRY KALENDARZ. Do końca sezonu pozostało jeszcze pięć meczów. Luton wydaje się być jedynym z beniaminków, który ma realne szanse na utrzymanie. Kalendarz sprzyja The Hatters – przed nimi jeszcze mecze z Brentford, Wolves, Evertonem, West Ham i Fulham. Każdy z tych rywali jest w zasięgu Luton. W sobotę na Kenilworth Road przyjeżdża Brentford, który w poprzedniej kolejce wygrał pierwszy mecz ligowy od stycznia (2:0 z Sheffield Utd) i odskoczył na 7 punktów od strefy spadkowej. Jest ten bufor bezpieczeństwa, ale czujność musi zostać zachowana. Pszczoły przegrały w tym sezonie oba mecze na stadionach beniaminków, czy polegną także na Kenilworth Road?
West Ham - Leverkusen
W SZAMPAŃSKICH NASTROJACH. Bayer Leverkusen w niedzielę sięgnął po pierwszy w historii tytuł Mistrza Niemiec i oczywiście nastroje w ekipie Aptekarzy nie mogą być lepsze. Menadżer Młotów, David Moyes wyraził nadzieję, że zabawa w Leverkusen trwała długo, a piłkarze Xabiego Alonso wypili kilka dużych kufli piwa. W pierwszym meczu The Hammers bronili się dzielnie, ale ostatnie 10 minut przesądziło o sukcesie Leverkusen, wbili 2 gole i teraz są mocnym faworytem do awansu. Bayer Leverkusen zmierza po potrójną koronę. Zdobył mistrzostwo Niemiec, prawdopodobnie awansuje do półfinału Ligi Europy i walczy o Puchar Niemiec. Sezon jak marzenie pod wodzą Alonso. Mający wielkie doświadczenie z gry na boiskach angielskich, Granit Xhaka przestrzega jednak: „Z mojego doświadczenia wiem, że nawet mając zapas w postaci zwycięstwa 2:0, wiem jak ciężko się gra przeciwko West Ham na ich terenie. Musimy być maksymalnie skoncentrowani od pierwszej minuty i starać się zdobyć gola.”
Atalanta - Liverpool
ODPAŚĆ W PIĘKNYM STYLU. Jeszcze tydzień temu Liverpool był największym faworytem do zdobycia Ligi Europy, jednak przed rewanżem w Bergamo, celem Jurgena Kloppa jest już tylko „odpaść w możliwie najpiękniejszym stylu…” Oczywiście Liverpool stać na zwycięstwo we Włoszech, ale mówienie o szansach na awans, jest dobre tylko dla kibiców The Reds o najbardziej wybujałej wyobraźni. Ci najwięksi optymiści, powołują się na rok 2019 i rywalizację z Barceloną kiedy to po porażce na wyjeździe 0:3, The Reds odrobili straty i pokonali Katalończyków 4:0 na Anfield. No właśnie, Liverpool grał rewanż na Anfield i moim zdaniem to jest kluczowa różnica. Dziś The Reds zagrają w Bergamo, a wyglądają na piłkarzy, którym brakuje energii a i od strony mentalnej też wyglądają mizernie. Jest jeszcze jeden czynnik, będący źródłem inspiracji dla optymistów wśród fanów The Reds, w roku 2020 Liverpool wygrał w Bergamo 5:0, a hat trickiem popisał Diogo Jota. Kiedy Jurgen Klopp przychodził do Liverpoolu, jednym z jego haseł było – „chcę zmienić fanów Liverpoolu z wątpiących w tych wierzących.” Myślę, że tych którzy wierzą w awans Liverpoolu jest jednak znikomy prezent. Realiści wiedzą, że w półfinale zagra Bergamo.
Bayern M. - Arsenal
TWIERDZA ALIANZ ARENA. Bayern Monachium uzyskał bardzo dobry rezultat w Londynie, remisując tam 2:2. Atut własnego boiska jest bardzo istotny dla Bawarczyków. Bayern nie przegrał żadnego z 14-tu ostatnich meczów u siebie w europejskich pucharach, wygrywając aż 11 z nich. Oto, co powiedział najlepszy snajper Bayernu, Harry Kane: „Jestem Anglikiem i zagrać finał Ligi Mistrzów na Wembley jest moim marzeniem. Choć zdaję sobie sprawę, że droga na Wembley jest jeszcze daleka”. Bayern Monachium w dwóch ostatnich meczach goszcząc Arsenal rozbił Kanonierów dwukrotnie po 5:1. Tym razem taki rezultat jest bardzo mało prawdopodobny, choć to Bawarczycy są lekkim faworytem bukmacherów.
Man City - Real Madryt
CZY BĘDZIE POWTÓRKA? Manchester City i Real Madryt w ubiegłym sezonie rywalizowały na poziomie półfinału. Wówczas pierwszy mecz również odbył się w Madrycie i również padł remis, tyle że 1:1. Na Etihad Stadium Obywatele nie pozostawili Królewskim żadnych złudzeń, rozbili Real aż 4:0. Czy i tym razem będzie podobnie? Nie sądzę. Przed tygodniem na Santiago Bernabeu byliśmy świadkami kapitalnego widowiska, zakończonego rezultatem 3:3. Liczę, że i w Manchesterze będzie sporo emocji, aczkolwiek to gospodarze, obrońcy tytułu, są faworytem. Pep Guardiola narzekał na stan murawy w Madrycie, na Etihad Stadium będą mieli trawnik, taki jaki najbardziej odpowiada The Citizens, a to może odegrać ważną rolę. Jednak pamiętajmy, że gościem będzie wielki Real Madryt z magiem futbolu Carlo Ancelottim.
Chelsea - Everton
TYLKO RAZ NA STAMFORD BRIDGE. W poniedziałkowy wieczór będziemy świadkami ostatniego meczu 33 kolejki Premier League, Chelsea podejmie Everton. Mecz o bardzo dużym znaczeniu dla obu ekip. Chelsea notuje słabiutki sezon, ale wciąż siódme miejsce jest w zasięgu The Blues. Podopieczni Mauricio Pochettino tracą 6 punktów do Manchester United, ale mają 2 mecze mniej rozegrane i lepszą różnicę bramek. Z kolei Everton walczy o utrzymanie, w tej chwili ma tylko 2 punkty przewagi nad strefą spadkową. The Toffees w historii występów w Premier League tylko podbili Stamford Bridge, a miało to miejsce blisko 30 lat temu, w listopadzie 1994 roku, później The Toffees 28 razy odwiedzali obiekt Chelsea, 13 razy zremisowali, pozostałe 15 spotkań to triumfy gospodarzy. Czy Everton stać na pierwsze zwycięstwo od 30 lat na Stamford Bridge?
Arsenal - Aston Villa
WYJĄTKOWY ROK KANONIERÓW. Arsenal powrócił na szczyt Premier League, po wpadce Liverpoolu na Old Trafford. The Gunners grają znakomity futbol, w roku 2024 wygrali 10 z jedenastu meczów ligowych, wyjątkiem był remis 0:0 na Etihad Stadium z Manchester City. Dla mnie to kandydat numer 1 do tytułu. Fantastycznie spisuje się defensywa The Gunners. We wspomnianych 11-tu meczach Premier League w roku 2024, Arsenal stracił tylko 4 gole. W tym sezonie ligowym londyńczycy potrafili zachować czyste konto już w 14-tu meczach, to o pięć więcej aniżeli jakikolwiek inny klub w Premier League. To najlepsze osiągnięcie w tym względzie od sezonu 2015/16, kiedy to The Gunners mieli 18 czystych kont. Czy ta wspaniała passa zostanie podtrzymana w niedzielę, kiedy Kanonierzy podejmą walczącą o TOP4 Aston Villę?